– Nie masz nic przeciwko, żebym założyła twoją suknię ślubną? Przecież już ci się nie przyda – zaśmiała się przyjaciółka.
– Moim zdaniem to właśnie to. Najlepsze ze wszystkiego, co przymierzałaś – powiedziała Kasia, wpatrując się krytycznie w przyjaciółkę.
– Ma pani rację. Suknia wygląda na panią idealnie. Trzeba tylko podwinąć dół i nieco zwęzić w talii – odezwała się sprzedawczyni w salonie ślubnym. – Przyniosę welon?
– Chciałam bez welonu – zmieszała się Dominika.
– Niech pani przyniesie, ale nie za długi – rzekła Kasia, patrząc, jak przyjaciółka kręci się przed lustrem.
Puszysta spódnica falowała wokół jej nóg. Dominika już widziała zachwycone oczy Jakuba, gdy zobaczy ją w tej sukni.
Sprzedawczyni z powagą przyniosła na wyciągniętych rękach lekki, gazowy welon. Jednym wprawnym ruchem przyczepiła go do włosów panny młodej.
– Gotowa do USC – uśmiechnęła się do odbicia Dominiki w lustrze. – No i co? Bierzemy?
– Co myślisz? – Dominika odwróciła się do Kasi.
– To ty wychodzisz za mąż, więc ty decydujesz – odparła przyjaciółka, nie kryjąc zawiści w oczach.
– Tak, bierzemy – Dominika uniosła tren i chciała zejść z podium przed lustrem, ale sprzedawczyni ją powstrzymała.
– Zaraz zawołam krawcową.
Dominika udawała, iż jest zniecierpliwiona, ale w głębi duszy cieszyła się, iż jeszcze chwilę pobędzie w tej sukni.
Wracały do domu przez park.
Przyjaźniły się od szkoły. Kasia była kanciasta, wysoka, z ostrymi rysami twarzy i długim, prostym nosem. Zawsze zazdrościła Dominice jej urody – małego, lekko zadartego noska, dołeczków w pulchnych policzkach. A najbardziej tego, iż Dominika miała normalnych rodziców, którzy nie pili i nie kłócili się codziennie. Ojciec Kasi zmarł dwa lata temu od zatrucia denaturatem. Myślała, iż teraz w końcu będą z mamą żyć spokojnie, ale matka stała się nerwowa i wiecznie podenerwowana.
Dominika skończyła prestiżowy wydział na uniwersytecie i pracowała jako tłumaczka w dużej firmie. Kasia po zaocznych studiach biologicznych dostała pracę w laboratorium ekologicznym. Nienawidziła swojej pracy, co było kolejnym powodem do zazdrości.
A teraz jeszcze ta „myszka” wychodzi za mąż. Jakub był jej obojętny, ale sam fakt przyprawiał ją o wściekłość. Miała różnych chłopaków, ale nigdy nie doszło do ślubu. A Kasia marzyła o pusznym białym stroju, a jeszcze bardziej – by uciec od matki. Czym była gorsza od tej cichej Dominiki? Dlaczego jej tak się układa?
– W ogóle mnie nie słuchasz – Dominika szarpnęła przyjaciółkę za rękę.
– Co? Co powiedziałaś? – Kasia rzeczywiście była zamyślona.
– Powiedziałam, iż rzucę ci bukiet na weselu i wtedy ty też niedługo wyjdziesz za mąż. Tam jest taka kobieta z biżuterią. Zauważyłam ją wczoraj, ale się spieszyłam. Chodźmy, zobaczmy – Dominika pociągnęła Kasię w stronę ławki.
– Po co ci ta tandeta? – opierała się Kasia.
Spojrzała z niechęcią na starszą kobietę, obok której na ławce leżała taca z tanimi błyskotkami. Lśniły w słońcu, przyciągając wzrok, ale ludzie gwałtownie przechodzili obok.
– Popatrz, jaki śliczny pierścionek – Dominika obracała w palcach mały pierścionek z białym kamykiem. – Można przymierzyć?
– Za przymierzanie nie wezmę pieniędzy. Ale nie sprzedam go tobie – nagle powiedziała kobieta.
– Dlaczego? – zdziwiła się Dominika, nie puszczając pierścionka.
– niedługo założysz obrączkę. A noszenie różnych metali to zły gust – powiedziała kobieta z przekąsem. – Lepiej zobacz… – przeszukała wzrokiem tacę – o, to. Podała Dominice metalowy wisiorek w kształcie okrągłej blaszki na cienkim łańcuszku. Powierzchnia była wypolerowana jak lustro.
– Dom, po co ci ten badziew? – skrzywiła się Kasia.
– Popatrz, jaki oryginalny. Ile kosztuje? – nie zważając na słowa przyjaciółki, spytała Dominika.
– Ile dasz. Weź go, przyniesie ci szczęście.
– Ona już jest szczęśliwa – wtrąciła się Kasia.
– A ty zazdrościsz – rzuciła kobieta, rzucając Kasi surowe spojrzenie.
Dominika poszperała w torebce i podała kobiecie trzy banknoty po sto złotych.
– Więcej nie mam – powiedziała zawstydzona.
– I nie trzeba. Noś na zdrowie – uśmiechnęła się kobieta.
Odchodząc od ławki, Dominika od razu założyła łańcuszek z wisiorkiem.
– No i co? – spytała przyjaciółki.
– Oryginalne – odparła Kasia sucho.
Choć i jej się podobał.
Minął tydzień. W przerwie obiadowej Dominika wpadła do salonu po gotową suknię. Przymierzyła, upewniając się, iż teraz leży idealnie. Gdy się przebierała, sprzedawczyni zapakowała suknię i welon do wielkiego pudełka.
– Ojej, jakie duże pudełko. Nie mogę przecież z tym iść do pracy – zmieszała się Dominika.
– Weź taksówkę i zawieź do domu. Albo zostaw u nas do wieczora.
Dominika zostawiła pudełko w salonie, podziękowała i pobiegła do pracy. Z biura zadzwoniła do Jakuba, ale choć wielokrotnie próbowała, nie odbierał. Był programistą i często pracował w domu, ale nigdy nie wyłączał telefonu – często dzwonili klienci.
Niepokoiła się coraz bardziej. W końcu wzięła wolne i pojechała do Jakuba. Nerwowo nacisnęła domofon. Ale drzwi otworzyła nie on, tylko Kasia. Dominika stała jak wryta, patrząc na przyjaciółkę w koszuli Jakuba. Na jej piersi lśnił metalowy wisiorek.
– Co tu robisz? – spytała Dominika. – Gdzie Jakub?
– Zmęczył się, śpi – uśmiechnęła się Kasia.
Dominika odepchnęła ją i wpadła do środka. Jakub leżał na kanapie, rzeczywiście spał. Jego obnażona klatka podnosiła się równo, dół przykrywał koc.
– Jakub! – krzyknęła Dominika – Jakub!
Drgnęły mu powieki, ale się nie obudził.
– Zadowolona? – spytała Kasia.
Dominika odwróciła się gwałtownie.
– Jak mogłaś? Po co? – Łzy napłynęły do oczu.I wtedy zrozumiała, iż prawdziwa miłość, choć czasem zdradzona, zawsze znajduje drogę powrotu, jeżeli obie strony są gotowe wybaczyć i na nowo zaufać.