Nazywał się Sam Sung, a pracował dla Apple. Tak rozpoczął się jego koszmar

g.pl 2 tygodni temu
To historia, którą trudno byłoby wymyślić choćby filmowym scenarzystom. Mężczyzna o nazwisku Sam Sung został pracownikiem właśnie tej firmy przypominającym nazwę największego rywala Apple'a. Gdy do sieci trafiła jego wizytówka, internet wręcz stanął na głowie. Podobnie jak jego życie prywatne.
Nie da się ukryć, iż od lat największą konkurencją firmy Apple jest Samsung. Dwa giganty wciąż ścigają się o pozycję światowego lidera. Uznaje się ich więc za naturalnych wrogów, co tworzy przestrzeń do burzliwych dyskusji pomiędzy dwoma obozami. Choć zwykle są to niewinne sprzeczki, bywają także poważniejsze spory. Ponadto w sieci nie brakuje memów odnoszących się do produktów oferowanych przez firmy, a niekiedy choćby ich pracowników.


REKLAMA


Zobacz wideo "Składak" inny niż wszystkie? Co potrafi Samsung Galaxy Z Flip 3? [TOPtech]


Sam Sung pracujący w firmie Apple. Nagle stał się internetowym memem
Sam Sung, znany dziś już jako Sam Struan, był jednym z pracowników Apple w Vancouver. Młody imigrant z Korei Południowej nie przypuszczał, iż decyzja o podjęciu współpracy z technologicznym gigantem będzie miała aż tak duży wpływ na jego życie - tym bardziej nie mógł przewidzieć, iż jego imię i nazwisko niedługo staną się internetową sensacją. W 2012 roku jego firmowy identyfikator z logo Apple i podpisem Sam Sung został opublikowany w mediach przez inną osobę. Internet oszalał. Dla milionów internautów była to zabawna ironia losu, natomiast dla Sama początek najtrudniejszego okresu w życiu. Post z jego wizytówką natychmiast stał się internetowym hitem, a on sam klasycznym memem.
Myślałem, iż ktoś z rodziny umarł
- tak wspomina, cytowany przez The Economic Times, dzień, w którym jego wizytówka trafiła do sieci, a telefon nie przestawał dzwonić. Początkowo nie wiedział, o co chodzi, ale dość gwałtownie zrozumiał, iż stał się "ikoną". O swoim nazwisku czytał nie tylko w mediach. Słyszał je na ulicy i w sklepie. Niestety, to niosło za sobą konsekwencje. Sam został tymczasowo odsunięty od pracy z klientami, a współpracownikom zakazano o nim rozmawiać. Stracił też dostęp do służbowych wizytówek. Nie brakowało klientów, którzy nagminnie pytali o "Sama Sunga". Mężczyzna czuł się uwięziony w internetowym żarcie.


Odszedł z firmy i zmienił nazwisko. "Nikt mnie teraz nie rozpoznaje"
Media, użytkownicy mediów społecznościowych oraz klienci nie dawali mu spokoju przez kilka kolejnych miesięcy. Nazywali go choćby "tajnym szpiegiem Samsunga" i wspominali o "największej wpadce w historii firmy". W końcu mężczyzna postanowił opuścić Apple, by zacząć nowe życie. Zdecydował się choćby na zmianę nazwiska, by całkowicie odciąć się od swojej przeszłości. Postawił na nazwisko Struan.
Nie chciałem być znany jako żart z internetu (...). Nikt mnie teraz nie rozpoznaje i właśnie tego chcę
- wyjaśnił. Ta zmiana pomogła mu uniknąć stronniczości ze strony przyszłych pracodawców oraz innych nieprzyjemnych sytuacji. Co ciekawe, historia przyniosła również coś dobrego. W 2024 roku Sam wystawił swój identyfikator z nazwiskiem Sam Sung wraz z koszulką pracowniczą na eBayu. Wylicytowano je za 2 653 dolary (ponad 9,6 tys. zł), które przekazano organizacji charytatywnej Children's Wish. Opowieść Sama przypomina, iż granica między żartem a naruszeniem prywatności i utratą bezpieczeństwa potrafi być niezwykle cienka.


Zobacz też: Zgubił dowód osobisty kilka lat temu. Teraz ma zapłacić 9 tys. zł kary. Popełnił jeden błąd


Źródła: economictimes.indiatimes.com, spidersweb.pl


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału