Nazywają je "żelkowymi matkami": Nie oceniaj. To po prostu sposób na przetrwanie

gazeta.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock/vladimir subbotin


W sieci ostatnio coraz większą popularność zyskuje termin "żelkowa matka". Co tak adekwatnie oznacza? Dotyczy tych mam, które pozwalają swoim dzieciom jeść fast foody i słodkie przekąski. Kiedy robią z dziećmi zakupy w supermarkecie, pozwalają im wrzucić do koszyka m.in. batoniki, cukierki, czipsy i nie robią z tego powodu większego problemu. Czy w ten sposób idą na łatwiznę i szkodzą swoim dzieciom? Głos na TikToku zabrały kobiety, które mogą być określane tym terminem, i powiedziały co myślą na temat takiej łatki.
Każdemu rodzicowi zależy, żeby dzieci odżywiały się zdrowo i miały dużo siły, ale czasem zdarza się, iż w natłoku obowiązków odgrzewamy gotowe jedzenie i pozwalamy dzieciom na słodkie przekąski. Redaktorka portalu parents.com Melissa Willets przyznała, iż może być określana jako "żelkowa mama", ale nie ma z tego powodu żadnego poczucia winy.


REKLAMA


Uważam, iż dopóki moje dzieci jedzą dobrze zbilansowane posiłki, w tym owoce i warzywa, to jest w porządku, aby cieszyły się smakołykami w domu. Ok, jestem "żelkową mamą". Najwyraźniej jeżeli pozwalasz swoim dzieciom jeść śmieciowe jedzenie częściej niż raz w roku w dniu ich urodzin i zapatrzasz się w supermarkecie w przekąski dla twojego wiecznie głodnego potomstwa, to nie jesteś już zwykłą mamą, tylko określają cię właśnie tym terminem.


Zobacz wideo Dieta dzieci. Michał Wrzosek komentuje: Menu dziecięce to jest skandal


Jest "żelkową mamą", ale nie lubi tej łatki. Uważa, iż żadna skrajność nie jest dobrym rozwiązaniem
Redaktorka przyznała, iż nie jest możliwe, aby dzieci były jedynie na zdrowej diecie, składającej się głównie z warzyw. To nierealne na co dzień, kiedy zarówno dzieci, jak i rodzice mają po brzegi wypełniony grafik. Wybranie w takiej sytuacji gotowego dania z zamrażarki to po prostu sposób na przetrwanie.


Niezależnie od tego, jaka psychologia się za tym kryje, z mojego punktu widzenia posiadanie zamrażarki wypełnionej nuggetsami z kurczaka i szafki z tubkami, chipsami, batonikami to nie jest patologia, a raczej sposób na przetrwanie. Moje dzieci nie zadowolą się przekąską z selera naciowego po długim i intensywnym dniu w szkole, bo do obiadu jeszcze daleko


- dodała Willets.


Matki nie chcą niepotrzebnych łatek. "Najważniejsza jest równowaga i umiar"
Tiktokerka @authenticallyamanda12 otwarcie przyznała, iż jest dumna z bycia "żelkową mamą" i ma jedną szafkę po brzegi wypełnioną różnego rodzaju przekąskami. Podkreśliła, iż fakt, iż w jej kuchni znajdują się gotowe do odgrzania dania, wcale nie znaczy, iż ma tam wielu warzyw, owoców i świeżych produktów. Autorka artykułu przyznała, iż wraz ze swoją rodziną bardzo rzadko je na mieście, więc przez siedem dni w tygodniu jej dzieci jedzą zdrowe posiłki. W takiej sytuacji kobieta nie widzi nic złego w tym, aby miały dostęp do przekąsek.


Słuchajcie, czytanie etykiet i sprawdzanie składów produktów jest ważne, ale równie istotne jest spędzanie wspólnego czasu z rodziną bez paranoi związanej z tym, co jedzą dzieci. Najważniejsza jest równowaga i umiar oraz umiejętność dokonywania adekwatnych wyborów


- podkreśliła. Willets twierdzi, iż tworzenie takich etykiet i stygmatyzowanie w ten sposób matek jest po prostu bez sensu. Zauważyła, co ciekawe, iż dotyczy to głównie matek, a ojcowie rzadko są oceniani w ten sposób. Co o tym sądzicie? Zapraszamy do udziału w sondzie.
Idź do oryginalnego materiału