W Ameryce na zarobku był mąż Anny, dlatego ich nowy dom, w który Anna włożyła wszystkie jego ciężko zarobione pieniądze, widział jedynie na zdjęciach. A teraz wreszcie miał przyjechać i na własne oczy przekonać się, iż lata spędzone na obczyźnie nie poszły na marne.
Anna miała się czym pochwalić – tak ogromnego domu nie miał nikt w całej wsi. Miała taki charakter, iż wszystko u niej musiało być najlepsze, dlatego nie oszczędzała swojego męża. I gdy tylko Michał zaczynał rozmowę o tym, iż może już pora zakończyć pracę za granicą, Anna natychmiast mu oznajmiała, iż co to za pomysł? A kto będzie zarabiać pieniądze?
– Uważaj, Anna, bo przez swoją chciwość i zachłanność stracisz i męża, i pieniądze – ostrzegła ją kiedyś matka.
– A ty się nie wtrącaj w nie swoje sprawy – ucięła ostro Anna. – To moja rodzina i ja wiem najlepiej, co robić.
Tym razem Michał nie posłuchał żony. Sam postanowił, iż wraca do domu, bo przez dziesięć lat tak bardzo tęsknił za wszystkimi, iż nie mógł już dłużej wytrzymać.
Anna widziała, iż tym razem nie zatrzyma męża, więc postanowiła działać sprytniej – niech przyjeżdża, a ona ukryje zaoszczędzone pieniądze i powie mu, iż wszystko już wydała. Potem będzie się żalić, iż nie mają za co żyć, i znów wyśle Michała na zarobek.
Była przekonana, iż to świetny plan, więc spokojnie przygotowywała się na przyjazd męża.
Michał jeszcze w drodze powiedział przez telefon, iż chce zaprosić do nich swoich bliskich – mamę i tatę, dwie siostry z mężami oraz siostrzeńców.
Anna nie była zadowolona z tego pomysłu, bo nie lubiła rodziny męża, a gdy tylko wyobraziła sobie, jak ta cała gromada będzie biegać po jej nowym domu, aż ją ścisnęło w żołądku. Jeszcze będą chcieli pieniędzy, bo wiadomo, iż Michał z Ameryki nie wrócił z pustymi rękami!
Nie mogła jednak odmówić mężowi, więc zrobiła wszystko, jak chciał. Pomyślała, iż usadzi ich przy stole w nowym domu, a na noc pościeli im w starej letniej kuchni.
W końcu Michał przyjechał. Anna udała, iż bardzo tęskniła za mężem, od razu zaprowadziła go do innego pokoju i zaczęła pytać, ile pieniędzy przywiózł, żeby przypadkiem nic nie trafiło do jego rodziny.
Zabrała mu wszystko co do centa, dopiero wtedy odetchnęła z ulgą i zaprosiła gości do stołu. Stół rzeczywiście nakryła wystawnie i zachowywała się uprzejmie, więc Michał był zadowolony – do momentu, gdy dowiedział się, iż Anna chce wysłać jego rodzinę na noc do zimnej i wilgotnej letniej kuchni.
Wtedy postawił sprawę jasno – nie będzie tego.
Rodzina Michała została na noc w nowym domu, ale widzieli, iż przez nich zaczęła się kłótnia między gospodarzami, więc następnego ranka po cichu spakowali się i wyjechali, choćby nie chcąc zostać na śniadanie.
– Synku, tak się cieszę, iż tyle osiągnąłeś. A na Annę się nie złość – gdyby nie była tak zachłanna, to nie zrobiłaby tak wiele – powiedziała na pożegnanie matka Michała.
Może Michał by to żonie wybaczył, ale gdy rano odwiózł rodzinę i wrócił wcześniej, usłyszał rozmowę Anny z przyjaciółką przez telefon. Opowiadała jej z dumą, jak sprytnie pozbyła się gości, bo inaczej siedzieliby jej na głowie przez cały tydzień.
Chwaliła się też, ile tym razem przywiózł pieniędzy, i mówiła o swoim planie – jak znowu wysłać go za granicę na zarobek.
Nigdy wcześniej Michał nie czuł takiego goryczu. Wreszcie zrozumiał, z jak wyrachowaną kobietą żyje i iż jej wymagania nigdy się nie skończą.
Wszedł do domu i zaczął pakować swoje rzeczy. Anna spojrzała na niego zdezorientowana.
– Odchodzę od ciebie. Składam pozew o rozwód – powiedział spokojnie Michał.
– Żartujesz, prawda? – zaśmiała się nerwowo Anna.
– Nie, nie mam ochoty na żarty. Odchodzę. Na razie zamieszkam u rodziców, a potem złożę wniosek o podział majątku.
Dopiero wtedy Anna zrozumiała, iż sprawa jest poważna. Rzuciła się na kolana, zaczęła płakać i błagać męża, żeby jej nie zostawiał, iż wszystko źle zrozumiał.
Ale było już za późno.
Michał wreszcie wszystko zrozumiał i podjął decyzję. Odchodził z miejsca, gdzie go nie doceniano. Miał jedno życie i nie urodził się po to, żeby przez całe lata zarabiać dla chciwej Anny.
On też potrzebował miłości, troski i wsparcia. Chciał szacunku – zarówno dla siebie, jak i dla swojej rodziny.
Nie był przecież bankomatem, który miał bez końca wypłacać pieniądze…