Nauczyłam męża rozumu – teraz zrozumiał, jak ma się zachowywać!

twojacena.pl 1 miesiąc temu

**Dziennik osobisty**

Wszystko! Moja cierpliwość pękła! wrzasnął Jakub, ledwo przekroczyli próg mieszkania. Kiedy w końcu nauczysz się trzymać język za zębami?

Co ja takiego powiedziałam? oburzyła się Zosia.

I jeszcze się pytasz? Jakub uśmiechnął się złowrogo. Moja droga, przekroczyłaś wszelkie granice! Czas wziąć się za twoje wychowanie!

Jakubie, o co adekwatnie chodzi? cofnęła się Zosia, czując niepokój.

Chodzi o to, iż twoje zachowanie choćby przeciętnym nazwać nie można! Sam chuchro, a taka bufonada!

Nie każdy musi być takim słupem jak ty! odcięła się Zosia. Dziewczyna powinna być drobna i subtelna!

A także cicha, uległa i posłuszna! Czego tobie wyraźnie brakuje! Jakub rozpiął pasek i wyciągnął go ze spodni. Będę cię wychowywał, jak to przodkowie nakazali!

Oszalałeś?! Zosia cofnęła się jeszcze bardziej. Będziesz mnie bił?

Wychowywał! warknął Jakub. I ukarać za twój długi język! Dziś prawie doprowadziłaś moją matkę do zawału!

Niech nie plecie głupot! warknęła Zosia. Od kiedy to mam zdejmować swoje buty, które przecież przyniosłam w torbie, żeby włożyć jej śmierdzące kapcie? Z moim wzrostem nie zamierzam chodzić na płaskim obcasie!

To normalne kapcie! Jakub postąpił krok naprzód. Dla gości!

A od kiedy to goście mają zmywać naczynia, a potem jeszcze kuchenkę? spytała Zosia, przechylając głowę. Poza tym, nie znoszę, gdy mi się rozkazuje!

Właśnie dlatego zaraz dostaniesz! Jesteś moją żoną, a zachowujesz się jak jakaś niedokończona księżniczka! Teraz ci przypomnę, iż masz szanować męża i jego rodziców!

Niech oni się najpierw zachowują jak ludzie! Zosia wślizgnęła się do pokoju. Sami chamują, a ja mam milczeć? Powinieneś stanąć w obronie żony!

Patrz, jaka ja malutka i delikatna! A oni mnie obrażają! Zosia nadąsała się, ale czujnie śledziła ruchy męża.

Gdybyś zachowywała się odpowiednio do swojego wzrostu i pozycji, nikt by ci nie ubliżał! Ale ty musisz mieć swoje zdanie! Wybiję ci je teraz z głowy!

Proszę, nie rób tego! Zosia zaszlochała. Sprawisz mi ból!

O tak, sprawię! Jakub z zadowoleniem wyprostował się. Tak cię nauczę, iż do końca życia zapamiętasz swoje miejsce! Z wyglądu malutka, a stawiasz się jak królowa!

Nie! pisnęła, przyciskając się do ściany i zwijając w kłębek. Proszę, nie!

Jakub podszedł tuż do niej i zamachnął się paskiem:

Muszę! Z takich zarozumiałych głów trzeba to wybijać! Inaczej nie zrozumiecie!

**Wspomnienie pierwszego spotkania z rodzicami Zosi**

Spotkanie Jakuba z rodzicami przyszłej żony zostawiło w nim trwały ślad.

Tadeusz, który nalegał, by mówić do niego Tato Tadzio, długo ściskał Jakuba za rękę, a potem uściskał go mocno:

Synku! Zrobię dla ciebie wszystko! Całe życie marzyłem o synu, a Elżbieta urodziła mi tylko córkę i na tym poprzestała!

Marzyłem o wędkowaniu z synem, wyjściu na mecz, na polowanie! Toż to syn! A nie te babskie fanaberie! Ale z tobą, zięciu, teraz się rozkręcimy!

Cieszę się, Tato Tadzio Jakub był zakłopotany. Nie znam się na wędkowaniu.

Spokojnie! Nikt się nie rodzi specjalistą! roześmiał się Tadeusz. Ważne, iż będę miał syna! Nauczę cię łowić ryby! Nauczę cię wszystkiego!

jeżeli tylko znajdziemy czas

Nie rozumiesz, jakie to dla mnie szczęście! w oczach mężczyzny zabłysły łzy. Z nimi nie ma o czym rozmawiać! skinął w stronę córki i żony. A my możemy pogadać o samochodach, o kosmosie, pożartować z babskiego królowania!

Elżbieta odsunęła męża od przyszłego zięcia i zaprosiła go do stołu:

To jego bolączka powiedziała przepraszającym tonem. Ma pięć sióstr i pracuje w kobiecym zespole. O mało nie zostawił mnie w szpitalu, gdy powiedziałam, iż urodziłam dziewczynkę. Teraz wreszcie będzie miał z kim porozmawiać!

Postaram się pomóc skromnie odparł Jakub, siadając.

Wierzę, iż się uda uśmiechnęła się Elżbieta. Gdybyś wiedział, jak marzył o synu! choćby próbował z Zosi zrobić chłopczycę, ale na szczęście ja w porę interweniowałam!

Dziewczynka powinna być delikatna, czuła, subtelna! spojrzała na męża. A nie to, co ty z niej chciałeś zrobić!

Tadeusz niechętnie zmierzył żonę wzrokiem, ale do Jakuba uśmiechnął się ciepło.

Do dziś ma do nas żal westchnęła Elżbieta. Czasem wpadnie podekscytowany, by coś opowiedzieć, ale widzi, iż to nie temat dla kobiet. Machnie ręką, zaklnie w kułak i odejdzie. Czasem cały dzień nie zamienimy słowa. Ale od kiedy pojawiłeś się w naszym życiu, Jakubie pogładziła go po dłoni on odżył!

jeżeli jednak będzie cię męczył, powiedz śmiało! gwałtownie go uspokoję!

Nie, co pani! Na pewno się zaprzyjaźnimy!

To dobrze!

Słowa Tadeusza gwałtownie stały się czynem. Wciągnął Jakuba w swój świat i zaczął narzekać:

Nie wiesz, jak się cieszę, iż w rodzinie jest kolejny mężczyzna! Razem damy im radę! Inaczej to życie nie do zniesienia!

choćby gdy przypadkiem zaklniesz, od razu zaczyna się: żołnierzom miejsce w koszarach, a u nas przyzwoity dom!.

Elżbieta zaraz: To nie plaża ani łaźnia! Trzeba zachować przyzwoitość!. A Zosia wtóruje: Fuj, tatusiu! Tadeusz przejechał dłonią po gardle. A te ich fuj już mnie dusi!

Subtelne dusze, cóż poradzić? pokiwał głową Jakub.

O, nie mów! Subtelniejsze już nie mogą być! Tadeusz zaśmiał się gorzko. Jak tylko któraś się odchudza, w lodówce pustki! Kapusta, marchewka, brokuły

Idź do oryginalnego materiału