Nawet ptaki przestały śpiewać
KŁODZKO
W samo południe 8 września 2024 roku.
Słonecznie, temperatura jak na wrzesień wysoka. Lekki wiatr. Gwar. Przy ratuszu sporo turystów. Krótkie rękawy. Uśmiechnięte twarze. – Gdzie jest ta słynna miniatura praskiego mostu Karola? – pytają. Ta gotycka przeprawa nad Młynówką (tuż-tuż obok głównego koryta Nysy), zwana też mostem Wita Stwosza albo św. Jana, a czasem mostem „na jajach” z racji spoiwa, jakie zostało wykorzystane podczas jego budowy, łączy wyspę Piasek z górną częścią miasta. Most zdobiony jest sześcioma wspaniałymi rzeźbami. Ktoś po kilku minutach wskazuje zwiedzającej rodzinie kierunek – jak dojść do mostu. Chwilę później owi przybysze spoglądają na posąg św. Franciszka Ksawerego. To patron Kłodzka, rzeźba ufundowana w 1714 roku przez miasto jako wotum z powodu zarazy, która według ówczesnych przekazów miała dziennie zabierać sto osób.
Ludzie rozsmakowują się lodami, zwiedzają. Fotografują. „Jeszcze jedną colę” – proszę. „Pizzę i kawę”, „Ależ tu pięknie”, „Tato, tato, zrób mi jeszcze zdjęcie, ale tak, aby było widać wilka. Tak, tego na kamienicy, tam wysoko…”. Kawiarnie i restauracja są wręcz przepełnione. Przy jednej z ulic nostalgicznie gra na skrzypcach Rom. Dziecko zbiera pieniądze do kapelusza. Dalej od Rynku, przy częściowo już odrestaurowanym forcie Owcza Góra, trwa piknik. Fosa, kazamaty, budynki forteczne robią spore wrażenie na zwiedzających. Zupełnie inny nastrój niż w Twierdzy Kłodzkiej położonej po przeciwnej stronie Nysy, posępny za sprawą swojej ponurej historii, choćby drugiej wojny światowej, ale twierdza jest prawdopodobnie atrakcyjniejsza dla turystów. Trwa też XII Dolnośląski Festiwal Muzyczny.