Najważniejsze, by nie stracić miłości

newsempire24.com 1 dzień temu

Najważniejsze, żeby się nie rozwieść

W końcu Artur i Wioletta mieli własne mieszkanie. Kupili je, spełniając swoje długoletnie marzenie. Ich córka miała prawie pięć lat, a oni wciąż wynajmowali różne lokale.

— Artur, jestem taka szczęśliwa — powiedziała Wioletta, budząc się pierwszą noc w nowym mieszkaniu, i przytuliła się do męża. — Śpię we własnym mieszkaniu, a adekwatnie w naszym, to takie szczęście! — mówiła emocjonalnie.

— Ja też się cieszę — odparł mąż spokojniejszym tonem. Był znacznie bardziej powściągliwy niż Wioletta.

Ta opanowanie Artura nie raz ratowało ich związek, bo Wioletta była zbyt impulsywna, a mąż delikatnie ją uspokajał. Na tym między innymi trwał ich związek — no i oczywiście na miłości. Bez tego ani rusz.

— Tak, to prawda — mruknął mąż — ale przed nami jeszcze remont. Mieszkanie jest w takim stanie, że…

— Wiem, zgadzam się, ale czego się martwisz? Zrobimy remont i będziemy żyć szczęśliwie. Tylko iż na remont też potrzeba pieniędzy, a my wszystko włożyliśmy w kupno — westchnęła Wioletta.

— Słuchaj, może weźmiemy kredyt na remont? Skoro udało nam się kupić mieszkanie bez kredytu, to na remont też znajdziemy sposób. Potrzeba konkretnej sumy, a podejrzewam — rozejrzał się po sypialni — iż niemałej.

— Znowu kredyt? Dopiero spłaciliśmy ten na samochód — skrzywiła się. — Ale z drugiej strony, skąd wziąć pieniądze? Rodzice już nam pomogli przy zakupie, za co im dziękujemy. Teraz musimy radzić sobie sami. Dobrze, Artur, zgadzam się na kredyt.

— Weźmiemy kredyt, zrobimy remont i wreszcie odetchniemy. Wtedy choćby na wakacje pojedziemy — marzył Artur, a żona przytaknęła.

Postanowili wziąć kredyt na remont. To mieszkanie od dawna nie widziało odświeżenia. Wioletta zawsze powtarzała:

— jeżeli kiedykolwiek będę miała własne mieszkanie, będę dokładnie wiedziała, jak je urządzić.

I oto stało się — w końcu kupili mieszkanie, ale okazało się, iż wszystko było trudniejsze, niż sobie wyobrażała. Już choćby kredyt wzięli.

Mieszkanie nie było małe i miało potencjał, jeżeli tylko odpowiednio je zaaranżować. Trzypokojowe, a najważniejsze — duża kuchnia. Taka właśnie podobała się Wioletcie. Nie znosiła ciasnych kuchni, gdzie wszyscy się przepychają.

Córka też miała swój pokój i była zachwycona — w końcu było gdzie rozłożyć jej górę zabawek i posadzić lalki.

Pomysłów na remont Wioletta miała mnóstwo, ale ich realizacja groziła prawdziwą rewolucją. Za dużo było do zmiany. Jej marzenia rozbijały się o drobiazgi: źle ustawione drzwi utrudniały aranżację mebli, rury były nie tam, gdzie trzeba, i straszyły.

— Artur, wiesz może, ile kosztuje projektantka wnętrz?

— Sporo, kochanie. Co znowu wymyśliłaś? Projektanci biorą duże pieniądze, nas na to nie stać — spokojnie odparł mąż.

Cały wieczór siedzieli razem na podłodze, przeglądali kolory i wybrali beżowy do pokoju — ciepły i przytulny. Na sobotę umówili się na zakupy w Castoramie po materiały budowlane.

Ale w piątek Artur wrócił z pracy podekscytowany.

— Wioletta, dzisiaj z chłopakami rozmawialiśmy o remoncie. Nie uwierzysz, ale Krzysiek polecił mi znajomą projektantkę — naprawdę dobrą. choćby naszemu dyrektorowi projektowała mieszkanie.

— Artur, sam przecież mówiłeś, iż nas nie stać — ochłodziła jego zapał żona.

— Właśnie o to chodzi, iż nas stać. Krzysiek powiedział, iż jak powołamy się na niego, to da nam zniżkę. No i nasze mieszkanie nie jest aż takie duże. W sumie zapłacimy jej sto tysięcy złotych.

— Cooo? Ile? Sto tysięcy tylko za to, iż powie nam, gdzie co postawić i w jakim kolorze pomalować? — oburzyła się Wioletta.

— Cicho bądź! — uciszył ją Artur. — Ale będziemy mieli idealne mieszkanie z profesjonalnym projektem. No i wiesz… jeżeli chcesz żyć pięknie, trzeba w to zainwestować. Dobrze, rzuciłem pomysł, a ty się zastanów. Jak coś, zadzwonię do Krzyśka.

Pokusa była duża — mieszkać w pięknym wnętrzu. W końcu Wioletta się zgodziła. Projektantka Anna przyszła do nich już następnego dnia.

— No tak, mieszkanie niezbyt duże, tu się nie rozkręcisz — skonstatowała, rozglądając się.

— Ja już mam kilka pomysłów — nieśmiało wtrąciła Wioletta. — Tylko nie wiem, czy da się je zrealizować. Tam chciałabym postawić szafę — wskazała miejsce.

Anna od razu odpowiedziała:

— Nie, nie radzę zagracać przestrzeni. To miejsce zupełnie nie nadaje się na szafę. Zaraz coś wymyślę — zamyśliła się.

Projektantka chodziła po mieszkaniu, a małżonkowie za nią. Potem przedstawiła swój pomysł. Nie podobał jej się laminat na podłodze, ale Wioletta nie zamierzała go zmieniać. Co z tego, iż projektantce się nie podoba? Ona lubiła po nim chodzić.

— Laminat można zastąpić płytkami i dodać trochę metalu. Będzie stylowo. No dobrze, rozumiem, iż podłogi nie ruszamy. Teraz skupmy się na oświetleniu i kolorystyce. Tę żyrandol trzeba wymienić, tu nie pasuje — zdecydowanie stwierdziła Anna.

Wioletta czuła, iż traci kontrolę, ale Artur ciągle ją powstrzymywał, jakby prosząc, żeby milczała. A ona miała wrażenie, iż jej gniazdko staje się obce — nie takiego marzyła.

— Anna chce zrobić rewolucję w naszym mieszkaniu — szepnęła mężowi.

— Wioletta, ale ona jest profesjonalistką, ona się na tym zna.

Zamilkła, nie chcąc się kłócić, i pomyślała:

— Przy remoncie najważniejsze, żeby małżeństwo nie pękło. To pewne. Potrzebuję raczej rady, jak urzeczywistnić nasze pomysły, a nie przewrócić wszystko do góry nogami. Zwłaszcza iż część już zrobiliśmy. Ta nowa żyrandol — niedawno kupiona, a jej się nie podoba.

Teraz Wioletta i Artur myśleli tylko o remoncie. A tu jeszcze córka zapytała ojca:

— Tato, kiedy skończy się remont? Ile wtedy będę miała lat? Chcę już mieć ładny pokój! — Rodzice spojrzeli na siebie i parsknęli śmiechem.

— Córeczko, my też chcemy jak najszybciej — odparł

Idź do oryginalnego materiału