Najważniejsze, by być razem

newsempire24.com 2 miesięcy temu

**Dziennik, 15 maja**

Wreszcie Krzysztof i Jagoda kupili własne mieszkanie. Spełniło się ich marzenie, choć córka, Zosia, miała już prawie pięć lat, a oni wciąż wynajmowali różne kawalerki.

— Krzyś, jestem taka szczęśliwa — szepnęła Jagoda pierwszego poranka w nowym domu, przytulając się do męża. — Śpię we własnym mieszkaniu, a adekwatnie w naszym, to prawdziwe szczęście!

— Też się cieszę — odparł spokojniej Krzysztof. Zawsze był bardziej opanowany niż Jagoda, co nie raz ratowało ich związek. Ona — pełna emocji, on — wyważony jak stare drzewo. Tak trzymali się razem, oczywiście dzięki miłości, bo bez tego ani rusz.

— No tak, tylko teraz czeka nas remont — westchnął Krzysztof. — Mieszkanie wymaga naprawdę dużo pracy…

— Zgadzam się, ale co się martwisz? Zrobimy to i będziemy żyć jak u Pana Boga za piecem. Tylko skąd wziąć pieniądze? Wszystko włożyliśmy w kupno — zastanawiała się Jagoda.

— Może weźmiemy kredyt? Skupiliśmy się bez niego, a na remont też trzeba trochę grosza. I, podejrzewam, niemało — rozglądał się po sypialni.

— Znowu kredyt? Dopiero spłaciliśmy za samochód — skrzywiła się. — Ale masz rację, skąd inąd wziąć? Rodzice już pomogli przy zakupie, teraz musimy radzić sobie sami. Dobrze, Krzyś, bierzmy ten kredyt.

— Zrobimy remont i wreszcie odpoczniemy — marzył Krzysztof, a Jagoda przytakiwała.

Postanowili: kredyt na remont. Mieszkanie od lat nie widziało odświeżenia. Jagoda zawsze powtarzała:

— Gdy wreszcie będę miała swoje cztery kąty, dokładnie będę wiedziała, jak je urządzić.

Teraz, gdy stało się to rzeczywistością, okazało się trudniejsze, niż myślała. Trzypokojowe, z dużą kuchnią — właśnie taką lubiła, gdzie nikt się nie przepycha. I pokój dla Zosi, pełen lalek i zabawek.

Jagoda miała wizję, ale szczegóły ją przytłaczały: drzwi w niewygodnym miejscu, rury wystające jak nieproszeni goście.

— Krzyś, wiesz, ile kosztuje projektantka wnętrz?

— Sporo, kochanie. To nie dla nas — odparł spokojnie.

Spędzili wieczór, wybierając kolory ścian. Postawili na beż w salonie — ciepły i przytulny. W sobotę mieli jechać do „Castoramy” po materiały.

Ale w piątek Krzysztof wrócił rozpromieniony.

— Jagoda, dziś gadałem z chłopakami z pracy o remoncie. Marcin ma znajomą, projektantkę, naprawdę dobrą. Robiła mieszkanie naszemu dyrektorowi!

— Krzyś, przecież mówiłeś, iż nas nie stać — ochłodziła go żona.

— Właśnie, iż stać! Marcin mówił, iż jak powołamy się na niego, weźmie mniej. Mówił o dziesięciu tysiącach złotych.

— Co?! Tyle za to, żeby nam powiedziała, gdzie postawić szafę? — oburzyła się Jagoda.

— Spokojnie! Będziemy mieli mieszkanie jak z magazynu — przekonywał. — Jak chcesz ładnie żyć, trzeba w to zainwestować. Zastanów się, a ja zadzwonię do Marcina.

Pokusa była silna. W końcu Jagoda się zgodziła. Projektantka, Anna, przyszła następnego dnia.

— Hmm, mieszkanie nieduże, ale da się coś zrobić — oceniła, rozglądając się.

— Mam już kilka pomysłów — wtrąciła nieśmiało Jagoda. — Tu chciałabym szafę…

— Nie, to złe miejsce — odparła Anna. — Zaraz coś wymyślę.

Chodziła, rozważała, a małżonkowie krok w krok za nią. Zaproponowała swój plan. Nie podobał jej się laminat na podłodze, ale Jagoda kochała go od pierwszego wejrzenia.

— Laminat można zastąpić płytkami, dodać metal. To będzie stylowe. Ale rozumiem, podłogi nie ruszamy. Skupmy się na oświetleniu. Tę żyrandol trzeba wymienić — zdecydowała.

Jagoda czuła, jak traci kontrolę. Tylko Krzysztof ciągnął ją za rękę, sygnalizując: „Uspokój się”. Ale dla niej to już nie było jej gniazdko.

— Anna chce zrobić rewolucję — szepnęła mężowi.

— Ale ona jest profesjonalistką, Jagoda.

Zamilkła, nie chcąc kłótni. Przypomniała sobie:

— Przy remoncie najważniejsze, żeby małżeństwo nie pękło. Potrzebuję rady, jak urzeczywistnić nasze pomysły, a nie przewracać wszystko do góry nogami.

Zosia spytała:

— Tato, kiedy skończy się remont? Chcę mieć swój pokój!

— Córciu, my też chcemy jak najszybciej — rozśmieszył ją Krzysztof, kręcąc nią w powietrzu.

Jagoda wieczorem szkicowała wizję mieszkania. Gdy Anna pokazała swój projekt, zrobiła kwaśną minę.

— Beż? To już passé. Proponuję stalowoniebieski z szarym. To teraz modne — techno.

Jagoda nie znosiła tych zimnych kolorów. Powiedziała to Annie, ale ta zignorowała jej zdanie. Gdy wyszła, Jagoda wybuchnęła:

— Krzyś, oszalałeś? To ma być nasz dom, a nie szpital! Nie chcę techno, chcę przytulne miejsce!

— Ale ona jest profesjonalistką — bronił się Krzysztof.

— Dość tego! jeżeli ci się podoba, to tu zostań. Ja jadę do rodziców!

— Jagoda, uspokój się. Nie roz

Idź do oryginalnego materiału