Najważniejsze, aby się nie rozstać

polregion.pl 2 godzin temu

W końcu Krzysztof i Zosia mieli już swoje własne mieszkanie. Kupili je, spełniając swoje długoletnie marzenie. Córka miała prawie pięć lat, a oni wciąż tułali się po wynajmowanych kawalerkach.

Kryś, jestem taka szczęśliwa powiedziała Zosia, budząc się pierwszego poranka we własnym mieszkaniu i przytulając się do męża. Śpię we własnym mieszkaniu, znaczy naszym. To prawdziwe szczęście! mówiła rozemocjonowana żona.

Ja też się cieszę odparł mąż spokojniejszym tonem. Był o wiele bardziej opanowany niż Zosia.

Ta jego powściągliwość nie raz ratowała ich małżeństwo, bo Zosia była zbyt impulsywna, a on dyskretnie łagodził jej wybuchy. Na tym między innymi trwał ich związek. No i oczywiście na miłości bo jakżeby inaczej.

Tak, to prawda mruknął Krzysztof. Ale teraz czeka nas jeszcze remont. Mieszkanie wygląda tak, iż

No właśnie, masz rację. Zrobimy remont i będziemy żyć długo i szczęśliwie. Tylko iż na remont też potrzeba pieniędzy, a my już wszystko włożyliśmy w kupno mieszkania westchnęła Zosia.

Słuchaj, może weźmiemy kredyt? Skoro udało nam się kupić mieszkanie bez kredytu, to może na remont się skusimy? Potrzebna jest konkretna suma, a podejrzewam rozejrzał się po sypialni iż niemała.

Ojej, znowu kredyt? Dopiero spłaciliśmy ten na samochód Zosia skrzywiła się niechętnie. Ale z drugiej strony, skąd wziąć pieniędzy? Rodzice już pomogli nam przy kupnie mieszkania, nie wypada znowu ich prosić. No dobrze, Kryś, zgadzam się. Może być kredyt.

Weźmiemy, zrobimy remont i w końcu odetchniemy. Wtedy może choćby wybierzemy się na wakacje marzył Krzysztof, a żona kiwała głową.

Postanowili wziąć kredyt na remont. To mieszkanie od dawna nie widziało odświeżenia. Zosia zawsze powtarzała:

jeżeli kiedyś będę miała własne mieszkanie, będę dokładnie wiedziała, jak je urządzić.

I oto stał się cud kupili mieszkanie. Tylko iż okazało się to znacznie trudniejsze, niż sobie wyobrażała. Już choćby kredyt wzięli.

Mieszkanie było całkiem przestronne i funkcjonalne, oczywiście pod warunkiem, iż dobrze je urządzisz. Trzypokojowe, a co najważniejsze z dużą kuchnią. Taką właśnie Zosia sobie wymarzyła. Nie znosiła ciasnych kuchni, gdzie wszyscy się przepychają.

I córka miała swój własny pokój była zachwycona, bo wreszcie miała gdzie rozłożyć swoje zabawki i posadzić wszystkie lalki.

Zosia miała mnóstwo pomysłów na remont, ale ich realizacja groziła prawdziwą rewolucją. Wszystko wymagało zmian. Jej wizje rozbijały się o drobiazgi: drzwi stały w niewygodnym miejscu, rury wystawały tam, gdzie nie powinny.

Kryś, wiesz może, ile kosztuje projektant wnętrz?

Sporo, kochanie. Co jeszcze wymyśliłaś? Projektanci biorą majątek, nas nie stać odpowiedział spokojnie mąż.

Cały wieczór siedzieli na podłodze, przeglądali próbki kolorów i wybierali odcienie do ścian. Zdecydowali się na beż w pokoju ciepły i przytulny. W sobotę umówili się, iż pojadą do Castoramy kupić materiały.

Ale w piątek Krzysztof wrócił z pracy uradowany.

Zosia, dzisiaj rozmawiałem z kolegami o remoncie i nie uwierzysz Darek polecił mi swoją znajomą, projektantkę wnętrz. I to naprawdę dobrą. choćby naszemu dyrektorowi projektowała mieszkanie.

Kryś, ale sam mówiłeś, iż nas nie stać ostudziła jego zapał Zosia.

Właśnie iż stać! Darek powiedział, iż jeżeli powołamy się na niego, to obniży cenę. No i nasze mieszkanie nie jest przecież gigantyczne. W sumie trzeba jej zapłacić 10 tysięcy złotych.

Cooo?! Ile?! Dziesięć tysięcy tylko za to, iż nam powie, gdzie co postawić i na jaki kolor pomalować ściany? oburzyła się żona.

Ciii, Zosiu! Ale będziemy mieć idealne mieszkanie z autorskim projektem uspokajał ją Krzysztof. A poza tym, jeżeli chcesz żyć pięknie, trzeba w to zainwestować. Dobrze, rzuciłem pomysł, a ty się zastanów. Jak coś, zadzwonię do Darka.

Pokusa była duża mieszkać w pięknym wnętrzu. Zosia się zastanawiała, ale w końcu zgodziła się. Projektantka, Anna, przyszła już następnego dnia.

Tak, mieszkanie nieduże, nie ma tu wiele pola do popisu skonstatowała, rozglądając się z lekką dezaprobatą.

Ja już mam kilka pomysłów wtrąciła nieśmiało Zosia. Tylko nie wiem, czy da się je zrealizować. Tam chciałabym postawić szafę wskazała miejsce.

Anna od razu zaprotestowała:

Nie, nie radzę zagracać przestrzeni. To miejsce zupełnie nie nadaje się na szafę. Zaraz coś wymyślę.

Projektantka chodziła po mieszkaniu, a małżonkowie za nią. W końcu przedstawiła swoją koncepcję. Nie podobał jej się laminat na podłodze, ale Zosia i Krzysztof nie zamierzali go zmieniać. Co z tego, iż nie pasował projektantce, skoro Zosia uwielbiała po nim chodzić?

Laminat można zastąpić kafelkami i dodać trochę metalu. Będzie stylowo. Ale rozumiem zostawiamy podłogę w spokoju. Teraz skupmy się na oświetleniu i kolorystyce. Tę żyrandol trzeba wymienić, tu zupełnie nie pasuje oznajmiła Anna stanowczo.

Zosia czuła, iż traci panowanie nad sobą. Na szczęście Krzysztof ciągle ją dyskretnie ściskał za rękę, jakby mówił: „Uspokój się”. Ale Zosia miała wrażenie, iż jej wymarzone gniazdko staje się obce.

Anna chce zrobić rewolucję w naszym mieszkaniu szepnęła mężowi, gdy tylko mogła.

Zosiu, ale ona jest profesjonalistką, lepiej wie.

Zosia milczała, bo nie chciała się kłócić, ale w duchu myślała:

Przy remoncie najważniejsze, żeby małżeństwo nie rozpadło się jak stara tapeta. Naprawdę potrzebuję rady, jak urządzić mieszkanie, a nie przewracać wszystko do góry nogami. Zwłaszcza iż już coś zaczęliśmy. Ta nowa lampa kupiliśmy ją niedawno, a jej się nie podoba.

Teraz Zosia i Krzysztof myśleli już tylko o remoncie. A tu jeszcze córka zapytała ojca:

Tato, a kiedy sk

Idź do oryginalnego materiału