Naciskam dzwonek, a szybkie kroki rozbrzmiewają za drzwiami.

polregion.pl 5 dni temu

Mój wnuczek niedawno obchodził urodziny — skończył dziesięć lat, okrągłą datę. Z wyprzedzeniem wybrałam prezent, który, jak mi się wydawało, będzie idealny na tę okazję. Było to duże pudełko z klockami, o których marzył od dawna. W umówiony dzień zebrałam się, założyłam najlepszą sukienkę i wyruszyłam do ich domu. Podchodząc do drzwi, nacisnęłam dzwonek, a po chwili usłyszałam szybkie kroki.

— Wejdź do kuchni, mamo — powiedziała moja córka, otwierając drzwi. Jej głos brzmiał ciepło, ale z lekką nutą zmęczenia, jakby cały dzień przygotowywała się do święta. — Pamiętasz, jak ma na imię nasz solenizant?

Uśmiechnęłam się, przekraczając próg. Oczywiście pamiętałam, iż mój wnuczek ma na imię Kacper. Zamiast odpowiedzi tylko skinęłam głową, trzymając w rękach jaskrawo opakowany prezent. W kuchni stół był już nakryty: kolorowe talerze, serwetki z postaciami z bajek i ogromny tort z dziesięcioma świeczkami, który czekał na swoją chwilę. Kacper siedział na czele stołu, promieniejąc z radości. Jego przyjaciele, równie rozbrykani dziesięciolatkowie, głośno dyskutowali, przerywając sobie nawzajem.

— Babciu, to ty? — zawołał Kacper, gdy mnie zobaczył. Podbiegł, przytulił się, a potem z ciekawością wpatrywał się w pudełko w moich rękach. — To dla mnie?

— Oczywiście, iż dla ciebie, kochanie — odparłam, wręczając mu prezent. — Otwieraj, nie zwlekaj!

Chłopiec z zachwytem rozdarł opakowanie, a jego oczy zabłysły, gdy zobaczył klocki. Dzieci natychmiast go otoczyły, przyglądając się pudełku i przekrzykując się, co można zbudować. Patrzyłam na ten chaos i czułam, jak serce wypełnia się ciepłem. Nie ma nic lepszego niż widok euforii dziecka, zwłaszcza w taki dzień.

Moja córka, którą w myślach nazywałam Martą, podeszła do mnie i cicho powiedziała:

— Dziękuję, mamo. Zawsze wiesz, jak go ucieszyć.

Wzruszyłam tylko ramionami, jakby to było oczywiste. Ale w rzeczywistości długo myślałam, co podarować. Dziesięć lat to już nie zwykłe dziecięce przyjęcie, to wiek, w którym dziecko zaczyna czuć się prawie dorosłe. Chciałam, żeby prezent nie był tylko zabawką, ale czymś, co zostanie w pamięci.

Impreza trwała. Dzieci bawiły się, śmiały, aż nadszedł moment zdmuchiwania świeczek. Kacper pomyślał życzenie, głęboko nabrał powietrza i jednym dmuchnięciem zgasił wszystkie dziesięć płomieni. Goście zaczęli klaskać, a Marta kroiła tort, rozdając każdemu kawałek. Siedziałam z boku, obserwując tę wesołą krzątaninę, i myślałam o tym, jak gwałtownie mija czas. Wydawało się, iż dopiero wczoraj Kacper był malutkim chłopcem, a teraz jest już taki dorosły, z własnymi zainteresowaniami i marzeniami.

Gdy tort został zjedzony, a dzieci rozbiegły się, by się bawić, Marta usiadła obok mnie. Rozmawiałyśmy o tym, jak zmieniło się życie, jak gwałtownie rosną dzieci. Opowiedziała, iż Kacper ostatnio zainteresował się robotyką i choćby zapisał się na zajęcia, gdzie uczą budować modele. Słuchałam i cieszyłam się, iż mój prezent trafił w punkt.

— Wiesz, mamo — powiedziała Marta — on tak czekał na ten dzień. A twój przyjazd to dla niego najlepszy prezent.

Uśmiechnęłam się, ale w duchu pomyślałam, iż to ja powinnam im dziękować za takie chwile. Być babcią to szczególne szczęście. Nie musisz już dźwigać całej odpowiedzialności jak rodzic, ale możesz dawać miłość, wsparcie i, oczywiście, trochę rozpieszczać.

Pod wieczór, gdy goście zaczęli się rozchodzić, Kacper podbiegł do mnie z już zbudowanym modelem z klocków — był to mały statek kosmiczny. Z dumą pokazał mi swoje dzieło, opowiadając, jak zamierza zbudować całą galaktykę. Słuchałam, podziwiałam i myślałam, iż te urodziny na długo zostaną w naszej pamięci.

Wychodząc do domu, czułam lekkość i radość. Dziesięć lat to dopiero początek. Przed Kacprem jeszcze tyle odkryć, a ja mam nadzieję być przy nim, by widzieć, jak rośnie i staje się tym, kim pragnie. A na razie jestem po prostu szczęśliwa, iż mogłam podarować mu odrobinę magii w ten wyjątkowy dzień.

Idź do oryginalnego materiału