Na takich jak ty nie biorą ślubu

newsempire24.com 1 tydzień temu

Dawno temu, w Krakowie, żyła sobie stomatolog o imieniu Bogna. Pewnego wieczora, gdy wracała do swego mieszkania przy Rynku Głównym, spotkała się z przyjaciółkami w kawiarni „Pod Aniołem”. Śmiały się, plotkując o życiu, gdy nagle Bogna wyznała:

— Wiesz, Jadziu, Mirek powiedział mi wczoraj, iż na takich jak ja się nie żeni. Są kobiety do kochania, a są takie, które czekają do ślubu. Ja, niestety, nie należę do tych drugich.

Jadwiga zmarszczyła brwi.

— Ależ Bogna, co on sobie uroił? Jesteś piękna, zaradna, masz mieszkanie, samochód, dobrą pracę. Czego mu brakuje?

— Mówi, iż jestem „używana” — westchnęła Bogna. — Że prawdziwy mężczyzna żeni się tylko z dziewicą, która będzie mu nogi myć i wodę po nich pić.

Przyjaciółki aż zakrztusiły się kawą.

— Daj spokój! — zaśmiała się Krysia, która sama była po rozwodzie. — Toć on chyba z XVII wieku się urwał.

Mirek, czterdziestoletni urzędnik bankowy, mieszkał obok swej matki na Kazimierzu. Poznali się, gdy przyszedł do gabinetu Bogny na przegląd zębów. Zachwycony, przysłał jej bukiet piwonii (w lutym!) i zaprosił do restauracji „Wierzynek”.

Minęły dwa lata, a Mirek wciąż nie mówił o ślubie. W końcu Bogna, podpuszczona przez przyjaciółki, postanowiła go podpytać. Wtedy usłyszała tę okropną „teorię”.

— Chodź z nami na naszą rocznicę — namawiała Jadwiga. — Niech zobaczy, jak wygląda prawdziwe małżeństwo.

Mirek, ku zaskoczeniu wszystkich, przyjął zaproszenie. Na działce pod Wieliczką biesiadowali do późna. Gdy rozmowa zeszła na temat małżeństw, Mirek znów zaczął:

— Powiedzcie mi, Jadziu, czy wychodząc za mąż, byłaś czysta jak łza?

Jej mąż, wysoki góral o imieniu Marek, aż podniósł się z krzesła.

— Słuchaj, ty jakiś nawiedzony jesteś? Moja żona nie musi się przed tobą tłumaczyć!

Mirek, obrażony, kazał Bognie wybierać: z nim czy z tymi „wypaczonymi kobietami”. Bogna, zanosząc się śmiechem, została.

— No, Mirku, gratuluję — zawołała za nim Krysia. — Sam jesteś drugi sort, a jeszcze się wymądrzasz!

Miesiąc później Bogna dostała zaproszenie na jego ślub. Postanowiła pójść. W Urzędzie Stanu Cywilnego ujrzała Mirka z bladą, młodziutką dziewczyną w tiulowej sukni.

— To Aga — oznajmił dumnie. — Prawdziwa dziewica.

— A dzieci? — spytała Bogna, wskazując na dwóch chłopców, których ojciec Agi właśnie wprowadził do sali.

— To twoi synowie, Mirku! — ogłosił teść. — Agusia ma już dwóch synków. Witaj w rodzinie!

Mirek zbladł jak ściana, jego matka zemdlała, a goście zaczęli krzyczeć. W chaosie Bogna wymknęła się, dusząc śmiech.

— No i słusznie — powiedziała później przyjaciółkom. — Chciał dziewicę, dostał gotową rodzinę.

Mirek gwałtownie się rozwiódł. Próbował wrócić do Bogny, ale ta już spotykała się z kolegą z pracy — człowiekiem, który nie dzielił kobiet na „sorty”.

Idź do oryginalnego materiału