Musisz nas zrozumieć. Jesteśmy młodzi i chcemy spędzać czas w interesujący sposób, a nie siedzieć z tobą w domu – powiedziała mi córka przez telefon, usprawiedliwiając się, iż zostawili mnie samą na Boże Narodzenie.– Gdyby chociaż dawała nam jakieś pieniądze, to byśmy przyjechali – dodała synowa, stojąc gdzieś obok mojej córki, przekonana, iż jej nie słyszę. Niestety, usłyszałam i bardzo się zasmuciłam, gdy wszyscy zaczęli się głośno śmiać

przytulnosc.pl 1 dzień temu

– Musisz nas zrozumieć, jesteśmy młodzi, chcemy się zabawić, a nie siedzieć z tobą w domu – powiedziała mi córka przez telefon, tłumacząc się, iż zostawili mnie samą na Boże Narodzenie.

„Gdyby jeszcze jakieś pieniądze dawała, to byśmy przyjechali” – dodała synowa, która stała gdzieś obok mojej córki, przekonana, iż jej nie słyszę.

Niestety, usłyszałam i zrobiło mi się bardzo przykro, gdy wszyscy razem zaczęli się śmiać. Mój syn z żoną i córka z mężem pojechali w święta na narty, zostawiając mnie zupełnie samą, chociaż dobrze wiedzieli, iż właśnie po to przyjechałam na święta do kraju, by spędzić ten czas z nimi.

Wyjechałam za pracą stosunkowo późno, jakieś dziesięć lat temu. Moje koleżanki od dawna pracowały za granicą, a ja wciąż nie potrafiłam się na to zdecydować. Ciągle był jakiś brak czasu, brak sił albo przekonanie, iż beze mnie w domu nic się nie uda.

Kiedy moje dzieci dorosły i założyły własne rodziny, pomyślałam, iż pojadę chociaż na parę lat. Musiałam odłożyć trochę na starość i zarobić coś dla rodziny.

Mam dwoje dzieci – syna i córkę. Syn już dawno mieszka w domu żony, a córka z mężem wynajmowała mieszkanie. Ja zaś zostałam w naszym małym domku na wsi.

Nie byłam bogata, ale dziękowałam Bogu za to, co mam. I tak, dzięki sąsiadce, wyjechałam do Włoch. Ona pomogła mi się osiedlić i znaleźć pierwszą pracę.

Z początku opiekowałam się starszą panią i zarabiałam 800–900 euro. Nie mogłam uwierzyć, iż aż tyle da się zarobić.

Już po pierwszym miesiącu zrozumiałam, iż to moja szansa na spokojną starość. Od razu postanowiłam nie wydawać pieniędzy na drobiazgi, tylko przeznaczyć je na coś ważnego.

Córka zaproponowała, by je odkładać, a potem ustalimy, co dalej. Miałam marzenie kupić mieszkanie. Syn z synową nie byli zachwyceni tym pomysłem, ale też specjalnie się nie sprzeciwiali.

Trzy lata na pierwszej pracy i zebrałam dość, by kupić mieszkanie. Zdecydowałam, iż przekażę je córce, bo ona z mężem przez cały czas wynajmowali lokum, a sami nie byli w stanie nic kupić.

Ale jak to zwykle bywa, potem przyszedł czas na remonty i meble, a to wymagało pieniędzy – „mamo, daj!”. Dawałam, bo co miałam zrobić, skoro jestem matką.

Kiedy córka jako tako się urządziła, syn z synową podnieśli lament: czemu córka dostała wszystko, a jemu nic nie dałam?

Wtedy syn zapragnął kupić samochód. Przez trzy lata też odkładałam na jego nowe auto. Ale później zaczęło robić się trudno. Dzieci uznały, iż wszystkie moje pieniądze powinnam dzielić na trzy części: dla nich oraz coś dla siebie.

Z pomocą przyszła mi koleżanka, która zapytała, kiedy wreszcie zacznę zbierać coś na własny użytek. Zwróciła uwagę, iż wiele kobiet na emigracji niczego dla siebie nie dorobiło, bo wszystko oddawały dzieciom. Wtedy dotarło do mnie, iż czas przestać ciągle zaspokajać potrzeby dzieci.

Zaczęłam powoli ograniczać wsparcie. Córka i syn to zauważyli. Nie wypowiedzieli tego wprost, ale było widać, jak się odsuwają. Coraz rzadziej dzwonili, nie mówili, co u nich.

A w tym roku, gdy przyjechałam do kraju na Boże Narodzenie, syn i córka nie zaprosili mnie do siebie w ogóle. Oświadczyli, iż jadą w góry na narty. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby mieli taką ochotę, a teraz – proszę.

Zostałam więc sama na święta. Było mi strasznie żal, bo tak czekałam na rodzinny czas. Okazało się, iż wcale nie jestem im potrzebna. Córka choćby wcześniej zniechęcała mnie do przyjazdu do domu. Teraz wiem dlaczego. Miała świadomość, iż tym razem wszystko będzie inaczej.

Gdy siedziałam samotnie w domu, wiele spraw przemyślałam. Planuję jeszcze parę lat popracować we Włoszech. Potrzebuję przynajmniej kilku tysięcy euro na starość. Już zrozumiałam, iż muszę najpierw zadbać o siebie. Dzieci dorosły i, niestety, nie doceniły tego, co dla nich zrobiłam.

Jeśli masz pieniądze, to kochają matkę, a bez pieniędzy matka staje się zbędna. Cóż, taka bolesna prawda o życiu.

Idź do oryginalnego materiału