„Mamo, a może niech babcia wyjdzie i się zgubi? Wszystkim będzie lepiej” – wyzywająco powiedziała Ola.
„Olu, zamknij drzwi” – zmęczonym głosem odpowiedziała mama, wstając od stołu.
„Mamo, ile można?! Teraz już do końca życia będziesz mi o tym przypominać?” – obrażonym tonem odparła piętnastoletnia Ola.
„Nie do końca życia, tylko dopóki u nas mieszka babcia. jeżeli wyjdzie, to się zgubi i…”
„I umrze pod płotem, a my będziemy żyć z poczuciem winy… Mamo, a może i dobrze?” – rzuciła wyzywająco Ola.
„Co dobrze?” – nie zrozumiała mama.
„Niech wyjdzie i się zgubi. Sama mówiłaś, iż masz jej dosyć.”
„Jak możesz tak mówić? To moja teściowa, nie krew, ale dla ciebie to przecież rodzona babcia!”
„Babcia?” – Ola zmrużyła oczy, co zawsze robiła, gdy się wściekała. – „A gdzie ona była, gdy jej syn nas zostawił? Kiedy odmawiała opiekowania się mną? Swoją wnuczką? Nie miała dla ciebie litości, gdy harowałaś za grosze… I jeszcze oskarżała cię, iż mąż odszedł!”
„Natychmiast przestań!” – wrzasnęła mama. – „Źle zrobiłam, iż ci to wszystko opowiedziałam.” – Westchnęła. – „Źle cię wychowałam, skoro nie masz litości dla bliskich. Boję się. Jak się zestarzeję, też tak będziesz do mnie mówiła? Co się z tobą stało? Zawsze byłaś dobra. Nie mogłaś przejść obok porzuconego kotka czy szczeniaka, od razu niosłaś go do domu. Ale babcia to nie szczeniak…” – Mama zmęczono pokiwała głową. – „Ona i tak już jest ukarana. Twój ojciec nie tylko nas, ale i ją zostawił.”
„Mamo, idź do pracy, bo się spóźnisz. Obiecuję, iż zamknę drzwi.” – Ola spojrzała na mamę z wyrzutem.
„Dobrze, bo się tylko nakłócimy…” – Ale mama nie ruszyła się z miejsca.
„Mamo, wybacz, ale boli cię patrzeć. Same kości. Masz dopiero czterdzieści lat, a chodzisz zgarbiona jak staruszka. Zawsze zmęczona… Czemu tak na mnie patrzysz? Kto ci powie prawdę, jeżeli nie własna córka?” – Ola nie zauważyła, iż znów podniosła głos.
„Dziękuję. Pilnuj, żeby nie włączała gazu ani wody w łazience.”
„No właśnie, o to mi chodzi, siedzimy z nią jak przykute. Żadnego życia. Mamo, odwieźmy ją do domu opieki. Tam będzie pod kontrolą. Ona i tak nic nie rozumie…”
„Znowu to samo?” – przerwała jej mama.
„Wszystkim będzie lepiej, a jej przede wszystkim!” – ciągnęła Ola, nie zauważając rosnącej irytacji mamy.
„Nie chcę tego słuchać. Nigdzie jej nie oddam. Ile jej zostało? Niech zostanie w domu…”
„Ona nas jeszcze przeżyje! Idź do pracy. Nikomu nie otworzę, drzwi zamknę, obiecuję” – zirytowana powtórzyła Ola.
„Wybacz. Zrzuciłam na ciebie… Wszyscy się bawią, a ty pilnujesz babci.”
Rozmawiały, nie zauważając otwartych drzwi do pokoju babci. Pewnie wszystko słyszała, ale czy zrozumiała? I tak zaraz zapomni.
Mama wyszła do pracy, a Ola zajrzała do dawnego swojego pokoju, gdzie teraz mieszkała babcia.
„Babciu, chcesz coś?” – zapytała.
Babcine spojrzenie było puste.
„Chodź, dam ci cukierka” – Ola pomogła babci wstać i zaprowadziła ją do kuchni.
„A ty kto?” – Babcia wpatrywała się w Olę pustym wzrokiem.
„Pij herbatę” – Ola westchnęła i położyła przed babcią cukierka.
Babcia uwielbiała słodycze. Ona i mama chowały przed nią cukierki, wydzielając po jednym do herbaty. Ola patrzyła, jak babcia niezdarnie rozkłada kolorowy papierek. Przez rzadkie siwe włosy prześwitywała blada skóra głowy. Ola odwróciła wzrok.
Dawniej babcia farbowała i układała włosy w puszystą fryzurę. Malowała usta jaskrawą pomadką, rysowała łukowate brwi. Ola pamiętała słodkawy zapach jej perfum. Mężczyźni zawsze się za nią oglądali, dopóki nie zaczęła tracić rozumu.
Ola nie potrafiła określić, co czuje do babci: litość, żal, niechęć? Krótki dzwonek do drzwi oderwał ją od myśli.
„Pewnie mama coś zapomniała” – Ola poszła otworzyć.
Ale w drzwiach stał jej kolega, licealista Kuba. Mama nie pochwalała ich przyjaźni, więc przychodził, gdy jej nie było.
„Cześć. Skąd tak wcześnie? Mama przed chwilą wyszła” – szepnęła Ola.
„Wiem. Nie zauważyła mnie.”
„Gosia!” – dobiegł z kuchni głos babci.
„A kto to Gosia?” – spytał Kuba.
„Tak nazywa mamę i uważa ją za swoją córkę. Zaraz ją odprowadzę. Idź do łazienki i siedź cicho. Dziś ma moment przytomności” – Ola popchnęła Kubę w stronę łazienki.
„Tam nikogo nie ma” – Ola weszła do kuchni i zobaczyła pustą filiżankę oraz papierek na stole.
„Chcę herbaty” – powiedziała babcia.
„Ale…” – Ola zrozumiała bezcelowość tłumaczeń.
Babcia gwałtownie zapominała, szczególnie to, co działo się przed chwilą. Za to pamiętała dawne lata. Często się myliła, nie poznawała ich. Miewała chwile jasności, ale krótkie i rzadkie.
Ola nie wiedziała, czy babcia udaje dla cukierka, czy naprawdę zapomniała. Kto to rozsądzi? Z westchnieniem znów postawiła przed nią herbatę i położyła cukierka.
Babcia długo rozkładała papierek drżącymi palcami. Gdy herbata się skończyła, Ola odprowadziła ją do pokoju i posadziła na łóżku.
„Teraz śpij” – powiedziała i zamknęła drzwi.
Z łazienki wyglądał już Kuba.
„Można wyjść?”
„Tak. Idź do kuchni” – Ola sprawdziła drzwi i poszła za Kubą.
Siedzieli w kuchni łeb w łeb, słuchając muzyki – każdy z jednym słuchawkiem. Ola przymknęła oczy, kołysząc się w rytm. Nie zauważyła, jak babcia wymknęła się do przedpokoju…
Gdy Ola wyszła odprowadzić Kubę, zobaczyła otwarte drzwi. Wpadła do pokoju – babci nie było.
„Drzwi… Nie zamknęłam. Wyszła. Mama pomyśli, iż specjalnie!” – zaczęła płakać.
„Czemu miałabyBabcia stała za drzwiami sąsiadów, zupełnie zagubiona, ale bezpieczna, a Ola poczuła, iż mimo wszystko – gdzieś głęboko – wciąż jej na niej zależy.