Moje życie podzieliło się na „przed” i „po”. Poznałam mojego męża ponad rok temu, zaraz po jego rozwodzie. Z czasem coraz częściej zaczął chodzić do swojej byłej żony i dzieci. Raz dzwonił do niej przy mnie, żeby się o coś poradzić lub po prostu zapytać, jak się mają. Innym razem wpadał do nich na obiad. Pewnego dnia delikatnie mu powiedziałam, iż mi się to nie podoba

przytulnosc.pl 17 godzin temu

Ostatnio w moim sercu zagościły wątpliwości i nie wiem, jak mam się do tego wszystkiego odnieść. Poznałam mojego męża ponad rok temu, zaraz po jego rozwodzie. Można powiedzieć, iż nas sobie przedstawiono specjalnie, abyśmy stworzyli parę. Na początku byliśmy tylko przyjaciółmi, dopóki nie poczuliśmy, iż się w sobie zakochujemy. Wiedziałam, iż był żonaty, iż ma dwóch synów – w tej chwili mają 6 i 3 lata – więc nie snułam żadnych szczególnych planów.

Rok 2025 przywitał razem ze swoją rodziną. Mimo iż zaczęliśmy się wtedy spotykać, było to jeszcze coś nowego, więc nie miałam z tym problemu. Miałam swoje plany – postanowiłam spędzić Sylwestra z przyjaciółkami w klubie nocnym. A on powiedział mi:

– Nie myśl sobie, nic osobistego, po prostu nie mam ochoty na klub, a tam są moi synowie i moi rodzice – oni też zawsze przyjeżdżają do nich na Nowy Rok. Z byłą żoną nic mnie już nie łączy, więc nie masz powodu do zazdrości ani do obrażania się!

Wiedziałam, iż powodem ich rozwodu było po prostu to, iż nie dogadywali się jako ludzie. Zapytałam go wtedy:

– Przecież byliście małżeństwem przez ponad 8 lat, jak można było nie zauważyć, iż macie różne charaktery? Do tego macie dwoje dzieci!

Wytłumaczył mi, iż na początku swojej kariery praktycznie cały czas był w podróżach służbowych, bo musiał utrzymać rodzinę i rozkręcał biznes. A kiedy zaczął częściej zostawać w domu, jego młodszy syn miał trochę ponad rok i wtedy zdał sobie sprawę, iż z żoną są zupełnie różni i trudno im mieszkać razem na co dzień. Życie osobno było znacznie łatwiejsze, a miłość też już się wypaliła. Jeszcze przez jakiś czas próbowali, ale w końcu rozwiedli się w sposób cywilizowany i pozostali w dobrych relacjach.

Na początku mi to nie przeszkadzało. W końcu kim ja byłam dla niego? Pobieraliśmy się dopiero pod koniec lutego, w zasadzie spontanicznie:

– Może się pobierzemy? – zaproponował.
– Dobrze! – zgodziłam się.

Wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy u mnie. Moje mieszkanie jest niewielkie, ale planujemy kupić większe, a swoje mieszkanie on zostawił tamtej rodzinie. Czasem mój mąż zabierał chłopców na spacer albo przyprowadzał ich do nas – to mi nie przeszkadzało. Zwłaszcza iż mnie lubią – przytulają mnie, całują w policzek. Są mili i dobrze wychowani, więc ich polubiłam.

Ale z czasem zaczęło mnie niepokoić coś, co nie dotyczyło dzieci. Często dzwonił do swojej byłej żony przy mnie, żeby się o coś poradzić albo po prostu zapytać, co u niej. jeżeli nie zdążyłam ugotować obiadu, wpadał do niej na posiłek. Czasem musiał coś dla niej załatwić i wracał późno. Oczywiście zaczęłam być zazdrosna! Zwłaszcza iż widziałam tę jego byłą żonę kilka razy – ładna, modnie ubrana. Spojrzała na mnie tak z góry, jakby chciała powiedzieć, iż nie jestem dla niej żadną rywalką.

Powiedziałam mężowi, iż mi to przeszkadza, ale bez złości. Powiedziałam mu:

– Spotykaj się z dziećmi, ale pamiętaj: to ja jestem teraz twoją żoną. jeżeli chcesz się radzić, to radź się mnie, a jeżeli nie zdążę ugotować obiadu, to przecież możesz coś zjeść w restauracji.

A on od razu:

– Co, zazdrościsz? Ona po prostu jest dobrą osobą, takim przyjacielem dla mnie!

Ale co mnie obchodzi, iż jest dobrą osobą? To nie jest żadna jego przyjaciółka, tylko była żona, z którą spędził wiele lat! Z przyjaciółmi się nie mieszka w jednej sypialni! Powiedziałam mu to, ale w delikatnej formie. Jakoś się pogodziliśmy.

Ale ostatnia wiadomość bardzo mnie zabolała. Mąż powiedział mi:

– Kochanie, jakie masz plany na Nowy Rok? Może pójdziesz z dziewczynami do klubu nocnego, zabawicie się? A ja pójdę do dzieci przywitać Nowy Rok. To nasza coroczna tradycja – prezenty pod choinką, a moi rodzice też tam przyjeżdżają. Skarbie, to nie podlega dyskusji! Co, jesteś zła?

Łzy same napłynęły mi do oczu! Oczywiście, iż jestem zła! Dlaczego nie może odwiedzić ich 1 stycznia? A rodziców zaprosić do nas w sylwestrową noc – przecież byli na naszym ślubie i dobrze mnie traktują! Dlaczego musi iść do byłej żony? Pokłóciliśmy się i teraz oboje chodzimy obrażeni.

Za kogo on mnie ma? Gdybym była kochanką, no to wtedy sprawa byłaby jasna! Ale jestem jego żoną! Moje przyjaciółki były oburzone, tylko jedna powiedziała:

– No i co w tym złego? To tylko jedna noc, nie macie jeszcze dzieci, niech spędzi czas ze swoimi. A my możemy iść razem do klubu, jest okazja.

I to mnie zbiło z tropu – może rzeczywiście nie ma w tym nic złego? A może czegoś nie rozumiem? Ale tej nocy było mi bardzo smutno, chociaż wiem, iż nie było tam zdrady. Zwłaszcza iż wrócił w nocy, około 4 nad ranem, taksówką.

Całkowicie się pogubiłam, doradźcie mi coś, proszę!

Idź do oryginalnego materiału