Moja teściowa dowiedziała się, iż planujemy kupić mieszkanie, i wezwała syna na rozmowę. To, co się później wydarzyło, całkiem mnie zszokowało.

newsempire24.com 3 miesięcy temu

Kiedy mama Krzysztofa dowiedziała się, iż planujemy kupić mieszkanie, poprosiła syna na rozmowę. To, co wydarzyło się później, całkowicie mną wstrząsnęło.

Mój mąż i ja długo oszczędzaliśmy na własne lokum. Pracując w międzynarodowej firmie, zarabiałam dwa razy więcej niż on, ale w naszym związku wszystko było sprawiedliwe wspólny budżet, wspólne cele. Marzenie o własnym mieszkaniu nas łączyło i wydawało się, iż nic nie może tego zburzyć. Aż do momentu, gdy dowiedziała się jego rodzina.

Krzysztof miał cztery siostry. W ich domu był nie tylko bratem, ale też opoką, wsparciem i rozwiązującym wszystkie problemy. Od młodości pomagał każdej czasem opłacił studia, czasem kupił telefon, czasem po prostu pożyczył do wypłaty, a pieniądze nigdy nie wracały. Widziałam to wszystko, milczałam, znosiłam. Rozumiałam rodzina, trzeba pomagać. Sama też czasem wysyłałam pieniądze swoim rodzicom. Ale właśnie przez tę pomoc nasza droga do własnego mieszkania wydłużyła się o prawie trzy lata.

W końcu, gdy zebraliśmy potrzebną sumę, zaczęliśmy szukać lokum. Głównie ja się tym zajmowałam mąż był przeciążony pracą, wracał późno do domu. Cieszyłam się nawet, iż mogę wszystko zorganizować, wybrać najlepszą opcję, bo naprawdę starałam się dla nas obojga.

Pewnego dnia jego matka zaprosiła nas na uroczystość najmłodsza córka kończyła szkołę. Przyjechaliśmy, zjedliśmy kolację, gdy nagle teściowa rozpoczęła rozmowę:

Pewnie mój synek niedługo się wprowadzi do swojego mieszkania Żeby nie musiał daleko chodzić, jak nas odwiedza powiedziała z uśmiechem.

Wtedy mój mąż z dumą oznajmił, iż już szukamy mieszkania i iż to ja się tym zajmuję.

Powinniście byli zobaczyć, jak w jednej chwili zmienił się wyraz jej twarzy. Z uśmiechu nie pozostał choćby ślad. Zmierzyła mnie ciężkim spojrzeniem i lodowatym tonem stwierdziła:

Oczywiście, to dobrze Ale ty, synu, powinieneś mnie poradzić. Ja życie przeżyłam, wiem lepiej. Naprawdę powierzyłeś tak istotną sprawę swojej żonie?

Najstarsza siostra ją poparła:

Tak, tak. Twoja żona to egoistka. Tylko o sobie myśli. Ani grosza nam nie pomogła. Dla niej mieszkanie ważniejsze niż rodzina!

Omal nie udusiłam się z oburzenia. Chciałam powiedzieć im wszystko, co myślę: jeżeli tak bardzo potrzebują pieniędzy, niech sami pójdą do pracy. Ale się powstrzymałam. Po prostu jadłam dalej w milczeniu, nie wdając się w absurdalne dyskusje. Mogłam spaść z krzesła. Takiego ciosu przy świątecznym stole się nie spodziewałam.

A potem teściowa wstała, chwyciła syna za rękę i wyprowadziła do kuchni. Musimy porozmawiać rzuciła w biegu. Przy stole średnia siostra męża nagle oznajmiła:

My z braciszkiem zamieszkamy w jego nowym mieszkaniu. Będziemy mieli osobny pokój.

Ogarnął mnie taki gniew, iż aż poczułam pulsowanie w skroniach. Nie panując nad sobą, wstałam i wyszłam do przedpokoju. Nie musiałam zbierać rzeczy wyjechaliśmy taksówką.

Wieczorem w domu próbowałam rozmawiać z mężem. Ale był jak obcy. Siedział w milczeniu, a ja w końcu zrozumiałam od tamtego dnia nie był już moim mężem, tylko synem swojej matki.

**Życiowa mądrość:** Rodzinne więzy są ważne, ale gdy ktoś stale poświęca własne szczęście dla cudzych oczekiwań, przestaje żyć swoim życiem. Prawdziwa miłość nie wymaga rezygnacji z siebie.

Idź do oryginalnego materiału