Moja przyjaciółka Kasia, a przy okazji także chrzestna mojego dziecka, w końcu rzuciła swojego męża Jacka i aż tryskam euforią dla niej. Ten Jacek to był dopiero prezent – ani złotówki do domu nie przynosił, tylko całe dni się awanturował i latał za każdą spódnicą. A tu nagle, parę dni temu, dzwoni do mnie Kasia, cała promieniejąca, i chwali się, iż jedzie w Bieszczady z nowym facetem, Darkiem. Mało się nie zakrztusiłam herbatą, jak to usłyszałam. No trzeba przyznać – gwałtownie sobie życie ułożyła! Ale szczerze? Cieszę się jak szalona, bo po tym, co przeszła, absolutnie zasłużyła na odrobinę szczęścia.
Kasia z Jackiem byli razem prawie dziesięć lat i przez cały ten czas patrzyłam na nią i myślałam: “Kasiu, kiedy w końcu wywalisz go na zbity pysk?” To był jeden z tych typów, co uważają, iż ich obecność w domu to już wielki zaszczyt. Praca? Nie, nie zna takiego słowa. Za to wieczorem rozsiadał się na kanapie jak jakiś król i wymuszał obiad, przy okazji krytykując, co Kasia ugotowała. No i te jego “wybryki”! Nieraz przyłapała go na dziwnych sms-ach, a raz choćby na śladach szminki na koszuli. Oczywiście, wszystkiemu zaprzeczał i zwalał winę na nią: “To przez ciebie jestem taki!”. Sto razy jej mówiłam: “Rzuć go, jesteś młoda, ładna, znajdziesz sobie porządnego faceta”. Ale ona znosiła to wszystko – czy to z miłości, czy ze strachu przed samotnością.
Aż trzy miesiące temu Kasia w końcu powiedziała dość. Opowiadała mi potem, jak znalazła u Jacka rozmowy z jakąś laską, a do tego odkryła, iż przepuścił ich wspólne oszczędności na swoje “wycieczki”. To była przysłowiowa kropla, która przelała czarę. Spakowała jego rzeczy, wyrzuciła za drzwi i powiedziała: “Jacek, szukaj sobie kolejnej frajery”. Jak się dowiedziałam, mało nie stanęłam na brawach. Jacek oczywiście próbował wracać – raz z kwiatami, raz z obietnicami, iż się zmieni. Ale Kasia była nieugięta. “Dość – powiedziała mi. – Nie chcę już żyć z kimś, kto mnie nie szanuje”.
I proszę, nie minęło dużo czasu, a już dzwoni do mnie i opowiada z ekscytacją o Darku. Poznali się, wyobraź sobie, w kawiarni. Kasia wpadła po pracy na kawę, a on siedział przy stoliku obok i czytał książkę. Mówi, iż od razu jej się spodobał – elegancki, zadbany, z poczuciem humoru. Zagadali, wymienili numery, a parę tygodni później Darek zaproponował wyjazd w Bieszczady – wynajęli domek, planują jeździć na nartach i spacerować po lesie. “Wyobrażasz sobie – mówi Kasia – on sam to wszystko załatwił, choćby samochód wynajął! A Jacek tylko by jęczał, iż to za drogie”.
Słuchałam jej i nie mogłam uwierzyć. Ta sama Kasia, która jeszcze niedawno rozpaczała u mnie w kuchni, teraz się śmieje, snuje plany i opowiada, jak Darek uczy ją robić włoskie spaghetti. “Wiesz, on nie jest taki jak inni – mówi. – On mnie naprawdę słucha, interesuje się tym, co myślę”. I wtedy zrozumiałam – to nie jest zwykły wakacyjny romans. Kasia naprawdę się zakochała, a wygląda na to, iż Darek to ktoś, kto może dać jej to, na co zasługuje.
Oczywiście, nie obyło się bez plotek. Nasze wspólne znajome już cmokają: “Kasia się tak gwałtownie pocieszyła, choćby pół roku nie minęło!”. A ja im na to: “I bardzo dobrze! Życie jest tylko jedno, po co miała się męczyć z takim Jackiem?”. Niektóre uważają, iż za gwałtownie rzuciła się w nowy związek. Ale ja widzę, jak ona rozkwitła. Wcześniej chodziła jak cień, a teraz się śmieje, żartuje, choćby włosy przefarbowała na kasztanowy kolor. Mówi: “Chcę być piękna dla siebie i dla Darka”.
Jak opowiadała o Bieszczadach, nie wytrzymałam i spytałam: “Kasiu, ale wiesz kim w ogóle jest ten Darek? Znasz go dobrze?”. Roześmiała się: “Wystarczająco, żeby jechać z nim w góry! Pracuje jako programista w jakiejś fajnej firmie, a jeszcze ma kota, którego uwielbia. Normalny facet, nie to co Jacek”. No jasne, trochę się martwię – nigdy nic nie wiadomo. Ale Kasia jest pewna: “Jakby co, to już wiem, jak spakować walizki i się pożegnać. Nikt mnie więcej nie potraktuje jak poprzedni”.
Jej historia dała mi do myślenia. Ile kobiet tkwi przy takich Jackach, bojąc się zmian? A Kasia wzięła i wywróciła swoje życie do góry nogami. choćby trochę jej zazdroszczę tej odwagi. Nie tylko zostawiła męża – zaczęła wszystko od nowa i wygląda na to, iż tym razem będzie kolorowo. Bieszczady, Darek, nowe plany… Już nie mogę się doczekać, aż wróci i opowie, jak chodzili po górach i pili grzane wino przy kominku.
A wczoraj Kasia wysłała mi zdjęcie – stoi w jaskrawej czapce, z rumianymi policzkami, na tle ośnieżonych szczytów, a obok niej przystojny facet, najwyraźniej Darek. Podpis: “Dopiero zaczynam żyć!”. I wiecie co? Wierzę, iż będzie dobrze. Zasłużyła na ten nowy rozdział. A Jacek? Niech się dalej wykłóca ze swoim odbiciem w lustrze. Kasia jest już gdzie indziej – i wygląda na to, iż o wiele lepiej.