Moja partnerka zajmuje się domem, gdy ja jestem tu z tobą, moja miłości
Dzwonił nieznany numer, a ja usłyszałam, jak mój mąż mówi: Moja żona teraz gotuje obiad albo sprząta łazienkę, a ja jestem tu z tobą, najdroższa.
Gdy Tomek powiedział, iż musi iść na firmową imprezę, choćby mnie to nie zaniepokoiło. Ale ten telefon zatrzymał mnie w miejscu. To, co usłyszałam, sprawiło, iż złapałam kluczyki byłam gotowa stanąć przed nim i następnego dnia spakować jego rzeczy.
Po dziesięciu latach małżeństwa myślałam, iż znam go jak własną kieszeń. Ale w zeszłym tygodniu zrozumiałam, iż choćby dekada razem nie chroni przed zdradą ani przed satysfakcją, gdy karma uderza w idealnym momencie.
Wszystko zaczęło się niewinnie.
W czwartkowy wieczór Tomek wrócił do domu, pogwizdując.
Świetne wieści! oznajmił. Jutro firma robi imprezę tylko dla pracowników.
Pocałował mnie w czoło i rzucił teczkę na podłogę.
Będzie nudno, więc choćby nie myśl o przyjściu. Same rozmowy o pracy i przekąski.
Uniosłam brew.
Tomek nigdy nie lubił imprez. Dla niego rozrywką było oglądanie golfa w TV. Ale machnęłam ręką.
Nie szkodzi odparłam, myśląc już o jutrzejszych obowiązkach.
Następnego ranka był słodszy niż zwykle. Zbyt słodki.
Gdy robiłam śniadanie, podszedł od tyłu, objął mnie i szepnął:
Wiesz, iż jesteś niesamowita, prawda?
Roześmiałam się. Co cię tak rozmarzyło? Punktujesz sobie?
Może odparł, podając mi swoje ulubione białe koszule te, których guzik zawsze sprawiał mi problemy.
Możesz je wyprasować? A jak mnie nie będzie, co powiesz na moje ulubione lazanie? Z dużą ilością sera. Wiesz, jak je uwielbiam.
Jeszcze coś, wasza wysokość? zażartowałam.
Właściwie, tak. Uśmiechnął się. Możesz też posprzątać łazienkę? Lubię, gdy wszystko lśni. A nigdy nie wiadomo, kiedy mogą wpaść goście
Przewróciłam oczami, ale się uśmiechnęłam.
Tomek miał swoje dziwactwa, a jego książęce zachcianki mnie nie drażniły. Gdybym tylko wiedziała
Tego dnia wpadłam w wir domowych obowiązków.
Odkurzacz huczał, pralka wirowała, w domu unosił się zapach lazani. W tle leciała moja playlista do sprzątania, a życie przez chwilę wydawało się normalne.
Wtedy zadzwonił telefon.
Nieznany numer.
Prawie go zignorowałam, ale coś kazało mi odebrać.
Halo?
Najpierw usłyszałam tylko głośną muzykę i stłumiony śmiech. Skrzywiłam się, myśląc, iż to żart.
Ale potem usłyszałam głos Tomka.
Moja żona? śmiał się. Ona teraz gotuje albo szoruje toaletę. Taka przewidywalna. A ja tu jestem z tobą, kochanie.
W tle zachichotała kobieta.
Żołądek mi się ścisnął.
Zamarłam z telefonem przy uchu, gdy mój świat wywrócił się do góry nogami.
Potem połączenie się urwało.
Po chwili przyszła wiadomość tylko adres.
Żadnych wyjaśnień. Tylko miejsce.
Wpatrywałam się w ekran, serce waliło.
Może to nieporozumienie? Głupi żart? Ale głęboko wiedziałam iż nie.
Nie płakałam. Jeszcze nie.
Zamiast tego złapałam kurtkę, kluczyki i pognałam pod wskazany adres.
Lazania mogła poczekać.
Tomek zaraz miał dostać największą niespodziankę w życiu.
GPS zaprowadził mnie do wynajętej willi na drugim końcu miasta.
Dom był ogromny, z lśniącymi oknami i idealnym trawnikiem. Przed wejściem stały luksusowe auta. Przez szklane drzwi widziałam bawiących się ludzi śmiali się, pili, wyglądali na szczęśliwych.
Żołądek mi się skurczył na widok znajomych twarzy.
Nie wiedziałam, kto będzie bardziej zaskoczony Tomek czy ja. Ale musiałam się przekonać.
Gdy podeszłam do wejścia, pojawił się ochroniarz.
W czym mogę pomóc, proszę pani?
Wymusiłam uśmiech. Tak, przyniosłam coś dla mojego męża.
Ochroniarz nieufnie spojrzał na mnie, zwłaszcza na wiaderko do sprzątania w mojej dłoni. W środku były szczotki i płyn dezynfekujący.
To ten wysoki facet w białej koszuli powiedziałam spokojnie.
Ochroniarz zawahał się, ale uznał, iż nie stanowię zagrożenia, i odszedł.
Gdy weszłam, poczułam na sobie spojrzenia wszystkich.
I tam był Tomek.
Stał na środku pokoju, obejmując kobietę w czerwonej sukience.
Wyglądał na bardziej ożywionego niż od lat, uśmiechał się i sączył szampana, jakby nic się nie działo.
Serce mi się ścisnęło.
Cała chciałam się na niego rzucić, ale głos w głowie szepnął: Bądź mądrzejsza. Niech to będzie warto.
Tomek mnie zobaczył.
Zbladł, zachłysnął się drinkiem i cofnął.
Ewa? wykrztusił zszokowany, odsuwając się od kobiety. Co co ty tu robisz?
Cześć, kochanie powiedziałam na tyle głośno, by wszyscy słyszeli. Zapomniałeś czegoś w domu.
Tomek mrugnął zdezorientowany.
Podniosłam wiaderko i pokazałam mu szczotkę do toalety i płyn.
Skoro tak lubisz opowiadać o moich talentach sprzątających, pomyślałam, iż przydadzą ci się do posprzątania bałaganu, który narobiłeś w naszym małżeństwie.
Po sali przeleciał zbiorowy oddech.
Kobieta w czerwonej cofnęła się, wyraźnie niezręcznie.
Ale to nie był koniec.
Wiecie co? zwróciłam się do gości. Tomek uwielbia udawać przykładnego męża w domu. Ale, jak widzicie, woli bawić się w dom z kimś, kto podrapie go po ego.
Ewa, proszę szepnął Tomek z rozpaczą. Możemy porozmawiać na zewnątrz?
A teraz chcesz prywatności? odparłam. Gdzie była ta delikatność, gdy śmiałeś się za moimi plecami?
Obróciłam się do tłumu.
Bawcie się dobrze. I pamiętajcie: raz zdrajca, zawsze zdrajca.
Z tymi słowami rzuciłam wiaderko pod jego nogi i w