Hej kochani !
... ech (...) już choćby dokładnie nie pamiętam, kiedy pisałam to po raz ostatni.
Nie było mnie tutaj kilka ładnych miesięcy, co z resztą kilkoro z was zauważyło. Pisaliście mi komentarze i wiadomości prywatne: "Hej, co z tobą" ; "Czemu już nie nagrywasz?"
Co mogę rzec, a może, aby być bardziej słowną - co mogę napisać ?
Od kiedy rozpoczęłam mój drugi rok uczęszczania do liceum ogólnokształcącego, rozpoczęłam również bardzo intensywną naukę wprowadzonych tego roku przedmiotów rozszerzonych, które sama sobie z resztą wybrałam. Biologia i chemia (tak, tak - być może szykuje się wam tutaj przyszły lekarz) nie należą do dziedzin łatwych, co sprawia, iż studiowanie ich zajmuje mi całe wolne popołudnia, a zbyt często również i noce.
Zapomniałam już, co oznacza termin "czas wolny", gdyż od jakiś czterech miesięcy po prostu zamarł on w moim życiu. Nie mam czasu kompletnie na nic, a co dopiero na robienie zdjęć, pisanie postów i składanie filmów. Oczywiście, nigdy nie zapomniałam o tym małym, internetowym zakątku, który tutaj samodzielnie wykreowałam i praktycznie dzień w dzień pragnęłam znaleźć choć chwilkę, aby tutaj zerknąć. Problem jest w tym, iż na bloga nie da się poświecić jednej chwilki. Pisanie postów wcale nie jest takie łatwe, jak to się względnie wydawać by mogło.
Mówiłam już o tym z resztą wiele razy, nie w jednym poście. Dążę do tego, aby przekazać wam, iż moja aktywność, zarówno tutaj, jak i na moim kanale na YouTube nigdy nie będzie już tak duża, jak było to jeszcze rok temu. Nastał czas świąt, co z resztą możecie zauważyć po pierwszym w notce, moim aktualnym zdjęciu. Nareszcie mam naprawdę sporo czasu, aby spędzić tutaj cały dzień. Oczywiście, kiedy tylko będę miała możliwość, będę tutaj zaglądać i to również dołączy do mojej tegorocznej listy postanowień noworocznych.
Chciałabym wam opowiedzieć, ale przede wszystkim przedstawić dzięki zdjęć, co takiego działo się w moim życiu podczas tej, chyba nie zbyt długiej nieobecności. Mam wrażenie, iż chyba znów się rozpisałam, ale choćby nie wiecie, jak bardzo mi tego brakowało. By usiąść przed ekranem komputera, odpalić "bloggera" i po prostu zacząć klikać odpowiednie przyciski na klawiaturze, by tworzyć słowa, a później całe zdania, które wypływają bezpośrednio z mojego umysłu.
Jak już zdarzyło mi się kilka razy napomknąć, większość mojego wolnego czasu spędzałam na nauce biologi i chemii, często na sprawdzianach nie odnosząc sukcesów, które motywowały by mnie do dalszego rozwoju mojej wiedzy z tych dziedzin.
Zdarzyło mi się choćby być w Berlinie, aż dwa dni. Moja szkoła urządziła wycieczkę dla wszystkich klas, więc ja od razu, z chęcią skorzystałam z opuszczenia lekcji, by móc się odprężyć, a przy okazji pozwiedzać. Było naprawdę świetnie, ale potem znów powróciłam do szarej rzeczywistości. Skandalem było to, iż na zakupy w Primarku mieliśmy tylko jedną godzinkę ...
Sporo mojego czasu spędzałam również na rutynowych treningach pole dance oraz na stretchingu. Często niestety musiałam z nich rezygnować na rzecz ... tak, tak - nauki. Aczkolwiek, kiedy tylko mogłam, odnajdywałam w tych zajęciach chwilę wytchnienia dla mojego ciała i umysłu. Nie wiem, czy nie zwariowałabym, gdybym nie uprawiała jakiegokolwiek sportu. Zdarzało się również tak, iż brałam potrzebne podręczniki do studia, by tam chłonąć wiedzę. Udało mi się choćby zejść do szpagatu. To chyba zasługa całej złości, którą mogłam wyładowywać na zajęciach, co dawało mi naprawdę sporo samozaparcia i uodporniło na ból.
Niedawno byłam również w szpitalu. To akurat należy do najmniej przyjemnych wspomnień tego okresu mojego życia. Wykryto u mnie torbiel około-jajnikową, która w każdej chwili może pęknąć. Co spowoduje taki gwałtowny jej rozpad ? Stan zagrożenia życia dla mojej osoby. Wiąże się to niestety z koniecznością zaprzestania wykonywania przeze mnie jakiegokolwiek sportu, czy aktywności fizycznej i po prostu oszczędnego trybu życia. Sama jeszcze nie wiem, czy dam radę zaprzestać uczęszczania na zajęcia pole dance. Na razie chyba muszę dojrzeć do tej decyzji, choć wiem, iż nie jest to zbyt odpowiedzialne z mojej strony.
Wspominając jeszcze mniejsze wydarzenia tego okresu mojej egzystencji: wygoliłam sobie boki włosów na całej głowie; czasami chadzałam na kawę z koleżankami, gdyż w Bydgoszczy w końcu otworzyli pierwszą kawiarnię Starbucks; byłam choćby na kilku sesjach zdjęciowych, które miałam nadzieję wstawić tutaj, ale cóż (...); byłam z klasą w prosektorium, gdzie nareszcie mogłam dotykać prawdziwe, odpowiednio spreparowane oczywiście narządy ludzkie, a także naprawdę intensywnie rozmyślałam i rozmyślam o zrobieniu tatuażu na moje osiemnaste urodziny.
Wiem, iż znów rozpisałam się naprawdę ponad stan, ale bardzo chciałam wam wszystko wyjaśnić i w wielkim skrócie opowiedzieć. Mam nadzieję, iż uda mi się znaleźć czas, aby ten blog nigdy nie umarł.