Mój ukochany tata

polregion.pl 2 miesięcy temu

Rodziny ojciec
Alenka była bardzo samodzielną dziewczynką. W wieku ośmiu lat potrafiła znacznie więcej niż niektórzy dorośli. Babcia nauczyła ją włączać kuchenkę gazową, smażyć jajecznicę i robić kotlety. Sprzątać dom, prać manualnie swoje drobne rzeczy też umiała. Była bardzo wrażliwa, zawsze pomagała innym, rozśmieszała smutnych, pocieszała chorych, uspokajała krzyczących. Wszyscy ją lubili za radosny charakter i szacunek dla starszych. Potrafiła pójść na koniec wioski, by pomóc obcej staruszce zanieść torę z zakupami, choć sama była niewysoka i niosła ją obiema rękami, żeby nie wlec po ziemi. Mieszkała głównie u babci, do rodziców w mieście wyjeżdżała tylko na zimę, by chodzić do szkoły. W mieście nie lubiła być. Bardzo kochała mamę, która była piękna, szczupła jak trzcina i mówiła łagodnym głosem. Ojciec był miły tylko na trzeźwo, a trzeźwiał rzadko. Pijany krzyczał na mamę, bił ją, Alenki nie ruszał, ale mamy było szkoda. Babcia gniewała się, żeby się z nim rozstała, ale ta tylko płakała, iż nie chce zostawić córki bez ojca.
Na wiosennych feriach Alenka, jak zwykle, była u babci. Na dworze topniał śnieg, wszędzie strumyki, ptaki świergotały. Dziewczynka postanowiła pojeździć na rowerze:
Babciu, przejadę się rowerem.
Za wcześnie, wszędzie lód.
Babciu, pojadę drogą, gdzie ziemia już odtajała.
No idź, i tak uciekniesz.
Alenka postanowiła dojechać do stacji kolejowej, gdzie można było pojeździć po asfaltowym placu, który zawsze odtajał pierwszy. Droga była długa, można było skrócić przez pustkowie, ale tam był lód. Jechała ostrożnie po lodzie. Zobaczyła przed sobą ciemną smugę wody, ale nie zdążyła zahamować. Rower i jedna noga wpadły pod wodę, drugą nogą utrzymała się na lodzie. Wyciągnęła rower i ciągnęła go w stronę ścieżki. Z domu przy torach wybiegł mężczyzna, widział przez okno, jak dziewczynka wpadła do strumyka, gwałtownie się ubrał i pobiegł pomóc.
Wujku, nie podchodź, bo wpadniesz, sama się wydostanę! krzyknęła.
Mężczyzna stał na ścieżce i obserwował, jak Alenka ostrożnie idzie po lodzie.
Cała jesteś mokra, chodź do mnie gwałtownie mężczyzna wziął dziewczynkę na ręce i zaniósł do domu, potem przyniósł rower.
Wujku, trochę się ogrzeję i pójdę. Babcia nie będzie się złościć, już przywykła.
Jak masz na imię, piękna? Ja jestem wujek Sasha, a to mój syn, Jegor z pokoju wyszedł siedmioletni chłopiec o kulach.
Miło mi, jestem Alenka. Co ci się stało, Jegor?
Był taki posłuszny jak ty. Zabroniłem mu chodzić na jezioro, a on poszedł, poślizgnął się na górce, teraz ma złamaną nogę odpowiedział wujek Sasha. A ty zdejmij spodnie, powiesimy je na piecu, gwałtownie wyschną.
Owinął dziewczynkę kocem, posadził przy stole i nalał gorącej herbaty.
Macie żurawinę? zapytała. Do herbaty, żeby nie złapać przeziębienia.
Skąd taka mądra? zaśmiał się wujek Sasha, stawiając na stół konfiturę.
Po mamie, jest piękna i mądra, tylko tata ją bije, a ona płacze.
Wujek Sasha zmienił temat, włączył dzieciom bajki, aż ubrania wyschły. Potem Alenka zebrała się do domu, babcia pewnie już się niepokoi.
Mężczyzna odprowadził ją, już się ściemniało. Jegor poprosił, żeby wpadała w odwiedziny, bo samemu jest nudno, zwłaszcza gdy tata w pracy.
Gdy doszli do domu babci, wujek Sasha zatrzymał się:
Więc jesteś córką Tani?
Tak, mamę nazywają Tatiana Siergiejewna.
Znamy się, chodziliśmy do jednej klasy. Nie pójdę z tobą do babci, ale przekaż mamie pozdrowienia od Saszy Rjabinina.
Babcia oczywiście ją zbeształa. Choć przywykła do wybryków wnuczki, tym razem to było za dużo. Rano przyjechała zapłakana mama. Przedwczoraj ojciec upił się i został potrącony przez samochód, zmarł w szpitalu.
Córciu, jak ty teraz, sierotą zostałaś! lamentowała mama.
Tata i tak mnie nie kochał, ale szkoda go powiedziała Alenka.
Pewnie, nie kochał, nie byłaś jego wtrąciła babcia.
Mamo, jeszcze na to za wcześnie mama przestała płakać, ale słowo padło.
Alenka wszystko zrozumiała. jeżeli ten tata nie był prawdziwy, to znaczy, iż gdzieś jest jej prawdziwy ojciec, tylko nie chce z nimi mieszkać. Więc taki tata nie jest potrzebny.
Resztę roku szkolnego spędziła u babci. Szkoła była blisko, w klasie znała prawie wszystkie dzieci, bo często tu bywała. Alenka odwiedzała Jegora, okazało się, iż są w tej samej klasie, ale chłopiec jeszcze nie mógł chodzić do szkoły. Dziewczynka przynosiła mu zadania, pomagała je zrobić i odnosiła zeszyty do sprawdzenia. Wujek Sasha cieszył się, iż syn nie zostanie na drugi rok, a Jegor zaczął się uczyć lepiej niż wcześniej. Pod koniec roku już sam chodził, zdał wszystkie sprawdziany i przeszedł do następnej klasy.
Babcia jakoś nie lubiła tej przyjaźni, ale nie zabraniała. Mama przyjeżdżała rzadko, aż pewnego dnia przeprowadziła się na stałe. Powiedziała, iż przyszli krewni ojca i kazali jej opuścić mieszkanie, bo należało do jego brata. We wsi mama czuła się lepiej, choćby jakby odmłodniała.
Pewnego lata Jegor przybiegł do domu Alenki, płacząc:
Ciociu Tanio, szybko, Alenka tonie!
Tania pobiegła za nim, na spotkanie szedł Aleksander, niosąc Alenkę.
Spokojnie, Taniu, tylko napiła się wody. Zaczepiła nogą o korzeń, nie mogła wyjść położył dziewczynkę na trawie.
Alenka usiadła, kaszląc. Tania, blada ze strachu, płakała cicho.
Taniu, córka jest do ciebie podobna! powiedział Sasza.
To ona jest do ciebie podobna! To twoja córka! krzyknęła Tania. Byłam wtedy w ciąży, tylko ci nie powiedziałam. Zachciało mi się miasta, wyjechałamWszyscy zamilkli na chwilę, aż w końcu Alenka westchnęła głęboko i powiedziała: „No to teraz wszyscy możemy być razem i nikt nikogo nie będzie bił,” a promienie zachodzącego słońca oświetliły ich nową, prawdziwą rodzinę.

Idź do oryginalnego materiału