Mój mąż i jego kochanka zmienili zamki, gdy byłam w pracy – ale nie mieli pojęcia, co ich czeka

newsempire24.com 5 dni temu

Oj, słuchaj no, muszę ci opowiedzieć tę historię. Mój mąż i jego kochanka pozamieniali zamki, gdy ja byłam w pracy ale nie mieli pojęcia, co ich czeka.

Kiedy stanęłam przed drzwiami naszego mieszkania w Warszawie, z kluczem, który już nie pasował, serce mi się ścisnęło. Moje małżeństwo, o które tak walczyłam, rozpadło się w jednej chwili. Ale mój niewierny mąż i jego kochanka choćby nie podejrzewali, jaką lekcję im szykuję lekcję, której nie zapomną do końca życia.

Marcin, już prawie dziesiąta mój głos drżał, gdy dzwoniłam do niego wieczorem. Obiecałeś, iż wrócisz do domu o siódmej!

Rzucił klucze na półkę, choćby na mnie nie patrząc.

Praca, Kinga. Co mam powiedzieć szefowi? Że muszę do żony? w jego głosie czuć było zniecierpliwienie, jakbym była ciężarem.

Przełknęłam obraźliwy ton, patrząc na stół, który przygotowałam na naszą kolację z okazji moich urodzin. Dwie świeczki migotały obok tortu, który kupiłam w przerwie na lunch.

Tak, Marcin. Właśnie to mogłeś zrobić. Chociaż raz skrzyżowałam ręce, walcząc ze łzami. Dzisiaj są moje urodziny.

W końcu spojrzał na stół. Jego twarzy nie da się opisać, gdy zrozumiał.

Cholera, Kinga, zapomniałem mruknął, przeciągając dłonią po włosach.

Oczywiście odpowiedziałam zimno, czując, jak ból ściska mi gardło.

Nie zaczynaj odparł, wzruszając ramionami. Pracuję dla nas, wiesz o tym.

Dla nas? powtórzyłam z gorzkim uśmiechem. Ty prawie nie bywasz w domu, Marcin. Kiedy ostatnio jedliśmy razem kolację? Oglądaliśmy film? Po prostu rozmawialiśmy jak mąż i żona?

To nie fair zmarszczył brwi. Buduję karierę, żebyśmy mieli przyszłość.

Jaką przyszłość? Żyjemy jak obcy pod jednym dachem! mój głos się załamał. Zarabiam więcej niż ty, więc nie zasłaniaj się utrzymywaniem rodziny.

Jego twarz zesztywniała.

Oczywiście, musisz mi to przypomnieć powiedział sarkastycznie. Jak mogę równać się z taką spełnioną kobietą?

Nie o to mi chodziło

Dość, Kinga. Idę spać przerwał i wyszedł, zostawiając mnie samą z zastygniętym tortem i zgaszonymi świeczkami.

Zdmuchnęłam je, szepcząc do siebie, iż wszystko się ułoży. On jest moim mężem. Kocham go. W małżeństwie bywają trudne chwile, prawda? Wszyscy tak mówią.

Jakże się myliłam, wybaczając mu tak łatwo.

Byliśmy z Marcinem małżeństwem od trzech lat, ale ostatni rok to była powolna agonia. Nie mieliśmy dzieci i patrząc z perspektywy czasu, dziękuję losowi za to. Moja praca jako dyrektor marketingu zapewniała większość naszych dochodów, podczas gdy Marcin, kierownik ds. sprzedaży, ciągle narzekał na stres, długie godziny, podróże na wszystko, tylko nie na prawdę, którą poznałam za późno.

Trzy tygodnie po zrujnowanych urodzinach wrócłam do domu wcześniej niż zwykle głowa mnie rozsadzała. Chciałam tylko wziąć tabletkę i paść na łóżko. Ale gdy podjechałam pod nasze mieszkanie na warszawskim osiedlu, zauważyłam coś dziwnego. Klamka i zamek, wcześniej mosiężne, teraz lśniły nowym, srebrnym odcieniem.

Co do mruknęłam, próbując włożyć klucz. Nie pasował.

Spróbowałam jeszcze raz, ale klucz się nie obracał. Spojrzałam na adres. Tak, to na pewno był mój dom.

I wtedy zobaczyłam kartkę przyklejoną do drzwi. Znany charakter pisma Marcina raził w oczy: To już nie twój dom. Szukaj sobie innego miejsca.

Świat mi się zatrzymał. Czułam, jak krew krzepnie w żyłach.

Co to ma znaczyć?! wyrwało mi się.

Zaczęłam walić w drzwi, krzycząc imię męża. W końcu się otworzyły. Marcin stał w progu, a za nim kobieta w moim kaszmirowym szlafroku, prezentu od mamy.

Serio? mój głos drżał z furii i bólu.

Kinga, posłuchaj skrzyżował ręce, uśmiechając się. Idę dalej. Jestem teraz z Jagodą. Potrzebujemy tego miejsca. Wynoś się do kogoś.

Jagoda. Ta sama tylko koleżanka z pracy, o której opowiadał od miesięcy. Podeszła bliżej, opierając ręce na biodrach, i wyzywająco oświadczyła:

Twoje rzeczy są w kart

Idź do oryginalnego materiału