Doskonale zdawałam sobie sprawę z nieodpowiedzialności mojego brata, ale nigdy nie wyobrażałam sobie, iż posunie się do czegoś takiego.
Zostawił swojego pięcioletniego syna z naszymi starszymi rodzicami, twierdząc, iż chce zacząć nowe życie. Powodem tej decyzji była odmowa jego nowej żony, by zaakceptować dziecko z jego poprzedniego małżeństwa.
Kiedy zmarła pierwsza żona mojego brata, Marek miał zaledwie 25 lat. Wszyscy bardzo ją kochaliśmy – była ciepłą, troskliwą osobą, która miała duży wpływ na życie mojego brata. Po jej śmierci Marek został sam z małym dzieckiem. Moi rodzice i ja od razu zaoferowaliśmy mu pomoc, zdając sobie sprawę, jak trudno jest samodzielnie poradzić sobie z takim wyzwaniem. Odbierałam jego syna z przedszkola, a moja mama opiekowała się nim w weekendy. Wiedzieliśmy, iż Marek musi znaleźć równowagę w nowej sytuacji.
Pomagaliśmy mu bez wahania, biorąc pod uwagę, iż nasza pomoc była mu naprawdę potrzebna. Pierwszy rok był bardzo trudny, ale Marek starał się, poświęcając dużo czasu swojemu synowi i aktywnie uczestnicząc w jego wychowaniu. Moja mama i ja starałyśmy się ułatwić mu codzienne obowiązki, gotując i pomagając w domu, zwłaszcza iż miał bardzo napięty grafik pracy. Kiedy minął rok, Marek oznajmił nam, iż poznał dziewczynę, z którą planuje się ożenić. Był pewny, iż dobrze się znają i nie chcą czekać. Niestety, okazało się, iż jego nowa żona nie chciała wychowywać dziecka z jego poprzedniego małżeństwa. Po ślubie mój bratanek zaczął częściej nocować u nas. Rozumieliśmy, iż potrzebują czasu, by zaaklimatyzować się w nowym życiu, więc nie widzieliśmy w tym nic złego.
Z czasem sytuacja stała się coraz bardziej niepokojąca. Mój bratanek adekwatnie mieszkał u nas, a Marek przyznał, iż jego żona nie akceptuje obecności dziecka w ich domu. Przekazał tę informację w sposób lekceważący, sugerując, iż dziecko powinno zostać z dziadkami, podczas gdy on skoncentruje się na swoim życiu. Moi rodzice przez cały czas starali się usprawiedliwiać jego postawę, ale ja nie mogłam tego zaakceptować, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich wiek i problemy zdrowotne. Nie rozumiałam, jak Marek mógł porzucić swoje dziecko i zrzucić całą odpowiedzialność na naszych rodziców. Zastanawiałam się, dlaczego nie powiedział mi o stanowisku swojej żony w tej sprawie, zanim się pobrali.
Po długiej rozmowie z Markiem twierdził, iż to nie jego wina, mówiąc, iż jego żona nie potrafi się dogadać z dzieckiem. Obiecał mi, iż będzie częściej odwiedzał syna i iż z czasem sytuacja się poprawi. Ja jednak nie mogę zaakceptować takiego zachowania. jeżeli to się nie zmieni, nie zawaham się podjąć kroków prawnych w celu odebrania mu praw rodzicielskich. Zaczynam poważnie rozważać adopcję mojego bratanka, bo nie mogę dłużej patrzeć na to, jak cierpi z powodu nieodpowiedzialności swojego ojca.