Mam młodszego brata, Dawida. Kiedy dorastaliśmy, Dawid wyjechał do miasta, a ja postanowiłam zostać z rodzicami. niedługo potem wyszłam za mąż, a Dawid również się ożenił i stał się dumnym ojcem dwóch córek. Choć dzieliła nas odległość, od czasu do czasu przyjeżdżał, by odwiedzić rodzinę, a kiedy jego najstarsza córka trochę podrosła, zaczęła nas sama odwiedzać. Zawsze cieszyłam się na jej wizyty i starałam się, aby spędziła z nami czas w jak najlepszy sposób.
Podczas jednej z jej wizyt odbyłyśmy długą rozmowę, w trakcie której podzieliłam się z nią moimi obawami dotyczącymi trudnej sytuacji finansowej, która obciążała moich rodziców. Czułam, iż muszę z nią o tym porozmawiać, biorąc pod uwagę, iż była moją siostrzenicą. Rozmowa trwała do późna w nocy, a następnego ranka zaskoczyła mnie, oferując mi pieniądze. Początkowo odmówiłam, ale ona nalegała, a ja ostatecznie, choć niechętnie, przyjęłam jej hojny gest.
Po jej wyjeździe mój brat zadzwonił do mnie, wyraźnie zdenerwowany, i zapytał, co sobie myślałam, biorąc pieniądze od jego córki. Próbowałam wyjaśnić, iż to ona sama chciała mi pomóc i iż o nic jej nie prosiłam, ale moje tłumaczenia nie przyniosły rezultatu. Oskarżył mnie o wykorzystywanie jej dobroci i wyraził ogromne rozczarowanie.
Byłam zdenerwowana i smutna, więc postanowiłam przelać na jego konto podwójną kwotę, jako gest dobrej woli. Niestety, był to nasz ostatni kontakt. Incydent ten pozostawił we mnie mieszankę emocji – poczucie osamotnienia i wyobcowania, którego nie potrafiłam już zignorować.