Marta Waleryjewna wyszła rano do pracy, jak zawsze w weekendy. Młodsze osoby, bawiąc się, często zostawiają po sobie dużo śmieci, a ona, jako sprzątaczka, przychodziła wcześniej, żeby wszystko posprzątać. Pracowała w tym zawodzie od wielu lat, ale kiedyś jej życie wyglądało zupełnie inaczej.
Z miotłą w ręku kobieta wspominała swojego syna, który był dla niej całym światem. Urodziła go mając 35 lat, postanawiając żyć tylko dla niego, ponieważ nie miała szczęścia w miłości. Syn rósł mądry i piękny, zawsze cieszył swoją mamę. Jednak pewnego dnia powiedział:
– Mamo, jak dorosnę, będę fajnym facetem!
– Z pewnością będziesz, jak inaczej? – odpowiedziała, uśmiechając się.
Wkrótce Sławik wyjechał do akademika, aby uczyć się w technikum. Na początku często odwiedzał dom, ale potem poznał dziewczynę i kontakt z mamą stawał się coraz rzadszy. A potem, pewnego dnia, wrócił i przekazał przerażającą wiadomość – był śmiertelnie chory.
Marta, tracąc wszystkie siły, zrobiła wszystko, by mu pomóc. Lekarz powiedział, iż leczenie jest możliwe, ale tylko w innej klinice, za ogromne pieniądze. Bez wahania sprzedała mieszkanie. Jednak po pewnym czasie, jednej nocy, otrzymała telefon.
– Twojego syna już nie ma! – powiedział lekarz.
Marta nie wiedziała, jak dalej żyć. Wszystko, co było jej drogie, zniknęło.
Upłynął jakiś czas, a pewnego dnia, wychodząc do pracy, zauważyła, iż ktoś zostawił telefon na ławce w parku. Kobieta go podniosła, włączyła i, widząc zdjęcia na ekranie, niespodziewanie zaczęła płakać.
– Synku! Mój Sławik! – szlochała, rozpoznając go na zdjęciach.
I w tym momencie na telefonie zaczęła grać muzyka, a Marta instynktownie nacisnęła przycisk. Z telefonu zabrzmiał głos kobiety:
– Halo! To mój telefon, mogę go odebrać?
Marta trochę się otrząsnęła i podała adres, gdzie można odebrać telefon.
Po chwili zapukała do drzwi dziewczyna.
– Powiedz, skąd w twoim telefonie zdjęcia mojego syna? To Egor?
I nagle za jej plecami pojawił się chłopak.
– Sławik! – wykrzyknęła Marta i straciła przytomność.
– Co z nią? – zapytał chłopak, podchodząc do niej.
– Chyba pomyliła cię z kimś innym, – powiedziała dziewczyna. – Musimy wezwać karetkę.
Karetka przyjechała szybko, a po kilku minutach Marta odzyskała przytomność. Po tym, jak lekarz odjechał, kobieta w końcu dowiedziała się całej prawdy.
– Czy to Marta Waleryjewna? – zapytała dziewczyna.
– Tak, a ty kim jesteś? – zapytała zaskoczona Marta.
– Nazywam się Oksana. Kiedyś spotykałam się z twoim synem, ale zostawił mnie, gdy dowiedziałam się, iż jestem w ciąży, – powiedziała smutno dziewczyna.
– Zostawił cię? Nigdy mi o tym nie mówił, – powiedziała Marta, całkowicie zdezorientowana.
– Byliśmy razem kilka miesięcy, a kiedy powiedziałam mu, iż będę miała dziecko, zniknął. Myślałam, iż się po prostu przestraszył, – wyjaśniła Oksana. – Ale teraz rozumiem, iż chciał mnie tylko ochronić.
– Mój syn… on był chory, – powiedziała Marta, ledwo powstrzymując łzy. – Nie chciał cię zasmucać. Zmarł wiele lat temu…
Oczy Oksany rozszerzyły się ze zdumienia.
– Jak to zmarł? – wykrzyknęła. – Przecież on żył! Widziałałam jego zdjęcia w telefonie…
– Sławika już nie ma, – powiedziała Marta, czując po raz kolejny ból straty. – Sprzedałam mieszkanie, żeby mu pomóc, ale on nie przeżył.
Oksana stała w szoku, ale niedługo wszystko zrozumiała.
– On nas chronił. Sławik po prostu nie chciał mnie jeszcze bardziej zasmucić, – powiedziała ze smutkiem.
Oksana zwróciła się do swojego syna, który stał za nią.
– Egor! Podejdź tu proszę! – zawołała.
– Tak, mamo, – odpowiedział chłopak, podchodząc do niej.
– Kiedyś mówiłam ci, iż twój ojciec nas porzucił, ale to nieprawda. Był chory i zmarł zanim się urodziłeś. Poznaj swoją babcię, to Marta Waleryjewna, mama twojego taty, – powiedziała Oksana, prowadząc Egora do Marty.
Marta uśmiechnęła się, ale znów w jej oczach pojawiły się łzy.
Po chwili zapukano do drzwi.
– Mogę wejść? – zapytał Siergiej Łwowiacz, trzymający bukiet kwiatów.
Przekazał go Marcie i, uśmiechając się radośnie, zaproponował:
– Pogoda jest piękna, pójdziemy na spacer?
Marta uśmiechnęła się i skinęła głową.
– Oczywiście, Siergiej Łwowiacz. – A ona zauważyła, iż z kuchni wyszli Oksana i Egor.
– A nas zabierzecie? – zapytali jednocześnie.
Siergiej Łwowiacz zaśmiał się.
– A wy się dobrze zachowujecie? Nie wiedziałem, iż macie gości. Powinienem przynieść jakieś słodkości!
Dwa miesiące później Marta wyszła za mąż za Siergieja Łwowiacza. Pies Witiaż, który teraz był częścią ich rodziny, cieszył się z nowych zmian. A Egor, który często spacerował z psem po parku, radował się nowym etapem w swoim życiu, podczas gdy babcia piekła pierogi dla całej rodziny.