Miliony ludzi kasują aplikacje randkowe na rzecz tej jednej „magicznej” metody „meet cute”! Tak poznasz miłość swojego życia

glamour.pl 10 godzin temu
Zdjęcie: fot.: Edward Berthelot/Getty Images


Pamiętasz tę scenę „To właśnie miłość”, gdy Hugh Grant zakochuje się w swojej pracownicy przy podawaniu herbaty? To właśnie „meet cute”, czyli przypadkowe urocze spotkanie w prawdziwym życiu, które może przerodzić się w coś więcej niż small talk. Brzmi jak bajka? A jednak 2025 to rok, w którym randkowanie IRL (czytaj: in real life) wraca na potęgę.

Tinder? Bumble? Podziękuję!

Aplikacje randkowe były przełomem. Pozwalały poznać ludzi spoza naszej bańki, zwłaszcza podczas pandemii. Ale teraz? Wiele osób jest już tym zmęczonych. Przesuwanie palcem po ekranie nie daje już im takich emocji. W samej Wielkiej Brytanii Tinder stracił 600 tys. użytkowników między majem 2023 a początkiem 2025. Bumble? Minus 368 tys. Hinge? Kolejne 131 tys. osób zrezygnowało. Powód? Niby jest wiele opcji, a wrażenie samotności także coraz większe. Algorytmy zamiast iskrzenia. Randki, które kończą się ghostingiem. A jeżeli już dojdzie do spotkania, to okazuje się, iż zdjęcie było z 2017 roku.

OK, ale co to dokładnie jest to „meet cute”?

Termin wywodzi się z komedii romantycznych. To sytuacja typu: zamawiasz kawę w kawiarni i podaje ci ją ktoś absolutnie uroczy. Albo zahaczasz torbą o cudze ramię w metrze i z tego rodzi się rozmowa. Można próbować opisać to wzorem: przypadek + emocja + autentyczność = coś wartego zapamiętania. To coś, czego nie da się zaplanować, ale można się samemu na to... zaprosić. Jak? Będąc obecnym, uważnym i... offline. Bo „meet cute” to kontratak wobec cyfrowego randkowania bez chemii.

Dlaczego to działa? Bo mózg lubi niespodzianki

Badania psychologii społecznej (np. Stanford, „How Couples Meet and Stay Together”) pokazują wyraźnie: naturalne, spontaniczne spotkania zostają z nami na dłużej. To dlatego historia o tym, jak rodzice poznali się przez babcię na delegacji, ma w sobie więcej magii niż 50 par na Tinderze. Podkreśla się, iż to nie tylko odejście od aplikacji, to szukanie głębszego sensu w relacjach. I to widać zwłaszcza wśród pokolenia Z. Młodzi są przebodźcowani. Instagram, TikTok, praca zdalna — to wszystko jak życie w Matrixie. Tymczasem ludzie potrzebują znowu poczuć, iż ktoś ich naprawdę widzi. Świadczy o tych choćby uroczy tik tokowy trend, w którym mężczyźni dzwonią, aby powiedzieć innym „dobranoc”.

Gdzie szukać „meet cute”? Mapa dla randkowej rewolucji

  • Biblioteki — tak, wciąż istnieją. I wciąż są sexy.
  • Kawiarnia — zamiast scrollować, zerknij, kto siedzi przy sąsiednim stoliku.
  • Tramwaj — może ktoś obok też czyta Sally Rooney i aż się prosi o rozmowę.
  • Wydarzenia — koncerty, festiwale, warsztaty gotowania. Wspólne hobby to dwa razy większa szansa na flow.
  • Biuro — praca hybrydowa? Nie unikaj wspólnej kuchni.
  • Speed dating — oldschool? Trochę tak. Ale coraz modniejszy. Jak winyle.

5 prostych kroków: jak stworzyć swój moment z komedii romantycznej

  1. Opuść dom — wiemy, brzmi banalnie, ale serio — tam nikogo nie poznasz.
  2. Odłóż telefon — eye contact to nowy superpower.
  3. Bądź otwarta — może on/ona nie jest „w twoim typie”, ale vibe się zgadza.
  4. Zrób pierwszy krok — uśmiech, pytanie, komentarz. Nie musisz od razu cytować Jane Austen, ani Miłosza.
  5. Nie spinaj się — najlepsze rzeczy przychodzą, kiedy nie próbujesz ich kontrolować.

Z aplikacji do rzeczywistości: zmiana już trwa

Nie chodzi o to, iż aplikacje są złe. Dla wielu to wciąż realne narzędzie. Ale „meet cute” przypomina, iż nie wszystko trzeba planować. Że czasem warto pozwolić życiu cię zaskoczyć. Więc następnym razem, gdy w sklepie ktoś przypadkiem przy regale z butelkami zapyta cię o wino na kolację, albo cokolwiek innego, nie uciekaj w słuchawki. To może być początek twojej historii. Bo miłość in real life? W 2025 wraca jak serialowe rebooty. I wcale nie jest gorsza od oryginału.

Idź do oryginalnego materiału