Pewnego dnia bogaty biznesmen zaprosił sprzątaczkę na swoją galę, by ją upokorzyć, ale gdy ta pojawiła się jak prawdziwa diva, zrozumiał, iż popełnił największy błąd w swoim życiu.
Kasia klęczała na zimnym marmurze, w pocie czoła polerując podłogę, gdy usłyszała znajomy dźwięk elegancki stukot obcasów sekretarki Wojciecha Bielawskiego, który rozlegał się po korytarzu. Była dopiero siódma rano, ale ona pracowała już od dwóch godzin, tak jak zawsze od trzech lat. W rezydencji Bielawy, gdzie luksus wylewał się z każdego kąta, wszystko musiało błyszczeć. Czterdzieści dwa pokoje, długie korytarze, ogromne okna z widokiem na Warszawę wszystko musiało być nieskazitelne dla ciągłych spotkań biznesowych Wojciecha.
Gdy schodziła po schodach, zobaczyła go przed lustrem, poprawiającego krawat od Hermèsa, z telefonem przy uchu, mówiącego o liczbach, które dla niej były tylko mgłą. Wojciech, 45-letni magnat nieruchomości, budował wieżowce jak zamek z kart. Jego nazwisko otwierało drzwi, budziło szacunek i strach. Wszyscy wiedzieli, kim jest, a on lubił, żeby o tym pamiętali.
Chcę, żeby wszystko było gotowe na czwartek rzucił, choćby na nią nie patrząc. Galę mam tylko dla dwustu osób. Ani jednej więcej, ani mniej. Kasia nie podniosła wzroku, skupiając się na upartej plamie przy stole. Pewnie jakiś drogi trunek, rozlany podczas kolacji biznesowej. Nauczyła się znikać, stawać się częścią mebli, żyć w ciszy. Tak było bezpieczniej. Tak nikt nie zadawał pytań.
Wynajmijcie więcej kelnerów powiedział nagle, stojąc w progu salonu i patrząc na nią jak na obraz. Jego wzrok wbił się w nią jak nóż. Kasia poczuła, jakby zdzierał z niej skórę. Powoli wstała, z bolącymi kolanami i zaczerwienionymi dłońmi. Otarła ręce o swój codzienny, niebieski fartuch.
Dzień dobry, Kasia. Muszę z tobą porozmawiać. Skinęła głową, czując, jak serce zaczyna jej szybciej bić.
W czwartek odbędzie się doroczna gala mówił, nie odrywając wzroku od obrazu nad kominkiem. Jak zawsze, zajmiesz się sprzątaniem przed przybyciem gości.
Tak, proszę pana odparła, starając się zachować spokój.
Ale w tym roku będzie inaczej dodał, a jego ton się zmienił. Tym razem nie tylko posprzątasz. Weźmiesz się udział.
Kasia poczuła, jak żołądek jej się ściska. Udział? Jak?
Wojciech odwrócił się z krzywym uśmiechem. Ubierzesz się odpowiednio i przyjdziesz. Będziesz jadła przy głównym stole. Będziesz rozmawiała z moimi gośćmi. Będziesz udawała, iż jesteś jedną z nich.
Od razu wiedziała, iż to pułapka. Wojciech nie był życzliwy. Nigdy nie robił niczego bez celu, a uprzejmość w jego ustach smakowała jak trucizna.
Mogę zapytać dlaczego?
Bo chcę, żebyś zrozumiała swoją pozycję w świecie powiedział zimno.
Nie była to zaproszenie, tylko wyrok. Chciał, żeby poczuła się nie na miejscu, żeby wyglądała śmiesznie, żeby upokorzyć ją przed wszystkimi.
Rozumiem powiedziała stanowczo, choć serce waliło jej jak m











