Milczałam przez dziesięć lat

newsempire24.com 1 tydzień temu

— Dość już tego milczenia! — krzyknęła Ewa, uderzając dłonią w stół. — Dziesięć lat znosiłam twoje wybryki, a teraz jeszcze to!

Bronisława siedziała naprzeciwko, nie podnosząc wzroku. Dłonie jej drżały, gdy podnosiła do ust filiżankę z herbatą. Na stole, między nimi, leżało pogniecione zaświadczenie ze szpitala.

— Czego ode mnie chcesz? — cicho zapytała Bronisława.

— Prawdy! — Ewa zerwała się z miejsca i zaczęła chodzić po kuchni. — Chcę znać prawdę! Czemu milczałaś? Dlaczego mi wtedy nie powiedziałaś, iż wiesz?

Bronisława postawiła filiżankę. Herbata rozlała się, tworząc małą kałużę.

— Bo się bałam — przyznała. — Bałam się, iż mnie znienawidzisz.

— A teraz już się nie boisz? — głos Ewy drżał od złości. — Teraz, gdy sama wszystko odkryłam?

Sąsiadka z dołu stuknęła w kaloryfer. Ewa usiadła z powrotem na krześle, próbując się uspokoić. Ale ręce wciąż się jej trzęsły.

— Opowiedz mi wszystko — zażądała. — Od samego początku.

Bronisława otarła łzy rąbkiem chusteczki.

— Nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć. Byłaś wtedy taka szczęśliwa, właśnie po ślubie…

— Nie owijaj w bawełnę! Mów wprost!

— Widziałam Adama z tamtą kobietą w kawiarni na Rynku. Siedzieli przy stoliku przy oknie, trzymali się za ręce. Ona była w ciąży.

Ewa poczuła, jak ziemia usuwa się jej spod nóg. Wiedziała o zdradzie męża, ale nie wiedziała, iż ktoś widział ich razem tak dawno.

— Kiedy to było?

— Pół roku po waszym ślubie — Bronisława mówiła ledwie słyszalnie. — Szłam z pracy do domu, zobaczyłam ich przypadkiem. Najpierw nie uwierzyłam, iż to Adam. Ale potem wyszli na ulicę i wtedy go rozpoznałam.

— I co dalej?

— Chciałam podejść, ale… — Bronisława zawahała się. — Pocałował ją. Tak czule, jak się całuje ukochaną kobietę. A potem położył rękę na jej brzuchu.

Ewa zamknęła oczy. Wspomnienia nadeszły bolesną falą. Ten czas w ich małżeńskim życiu, gdy ona marzyła o dziecku, a Adam wszystko odkładał i odkładał.

— Więc on już wtedy miał dziecko z inną?

— Nie wiem. Może. Ewa, naprawdę chciałam ci powiedzieć, ale…

— Ale postanowiłaś milczeć. Dziesięć lat!

Bronisława wzdrygnęła się od ostrego tonu w głosie przyjaciółki.

— Myślałam, iż to minie. Że opamięta się i wróci do ciebie. Byłaś taka zakochana, planowałaście dzieci, kupowałaś dziecięce ciuszki…

— Dziecięce ciuszki — powtórzyła Ewa z goryczą. — A on w tym czasie wychowywał czyjeś dziecko.

Wstała i podeszła do okna. Na podwórku bawiły się dzieci, beztrosko śmiejąc się i biegając między huśtawkami. Ewa tak marzyła o swoich. A teraz miała już czterdzieści trzy lata i czasu zostało niewiele.

— Ewa, wybacz mi — Bronisława podeszła do przyjaciółki. — Wiem, iż postąpiłam źle. Ale nie mogłam zburzyć twego szczęścia.

— Jakiego szczęścia? — Ewa odwróciła się do niej. — Szczęścia życia z kłamcą i zdrajcą? Szczęścia marnowania najlepszych lat na człowieka, który cię nie kocha?

— Kochał cię! Widziałam, jak na ciebie patrzył.

— Widziałaś? Kiedy widziałaś? Gdy zdradzał mnie z brzemienną kochanką?

Bronisława spuściła wzrok. Słowa przyjaciółki uderzały ostro, ale wiedziała, iż zasłużyła na każde.

— Myślałam, iż robię dobrze — szepnęła.

— Dobrze? — Ewa roześmiała się, ale śmiech jej był pełen bólu. — Dobrze byłoby powiedzieć mi prawdę wtedy. Może nie spędziłabym dziesięciu lat życia z tym człowiekiem.

Na przedpokoju zadzwonił telefon. Ewa poszła odebrać, a Bronisława została przy oknie.

— Tak? — powiedziała zmęczonym głosem do słuchawki.

— Cześć, to Adam. Dziś wpadnę później z pracy. Nie czekaj ze mną na kolację.

Ewa spojrzała na zegarek. Siódma wieczór. Dzień pracy dawno się skończył.

— Rozumiem — odpowiedziała sucho. — Żegnam.

Odłożyła słuchawkę i wróciła do kuchni. Bronisława siedziała przy stole, miętosząc w ręce chusteczkę.

— To on dzwonił?

— Tak. Znowu się spóźnia.

— Ewa, a może teraz jest inaczej? Może się zmienił?

Ewa wyjęła z torby kilka fotografii i rzuciła je na stół.

— Spójrz sama.

Bronisława nachyliła się nad zdjęciami. Był na nich Adam z tą samą kobietą, tylko starszą, a obok nich stał może dziewięcioletni chłopiec.

— To jego syn — wyjaśniła Ewa. — Wczoraj zatrudniłam detektywa. Okazuje się, iż Adam już od dziesięciu lat prowadzi podwójne życie. Oficjalnie mieszka ze mną, a w rzeczywistości ma drugą rodzinę.

Bronisława zakryła usta ręką.

— Boże, Ewo, nie wiedziałam…

— Oczywiście, iż nie wiedziałaś. Bo przez dziesięć lat milczałaś, zamiast powiedzieć prawdę.

— Ale gdybym ci wtedy powiedziała, czy byś mi uwierzyła?

Ewa zamyśliła się. Czy naprawdę by uwierzyła przyjaciółce? A może uznałaby, iż ta jest zazdrosna o jej szczęście?

— Nie wiem — odpowiedziała szczer
Wewnątrz Heleny, gdzie przed chwilą szalała burza, zaległa teraz lodowata cisza, gdy za drzwiami zgrzytnął klucz w zamku, a ciężkie kroki Szymona rozpoczęły powolne, nieuniknione wchodzenie po schodach wprost ku jej czekającej prawdzie, której chwili konfrontacji nie odwlecze już nic i nikt. Helena wstała, prostując zdjęcia na stole upewniając się, iż każda kłamana przez lata minuta Szymona została na nich wyraźnie widoczna tuż przed jego wejściem.

Idź do oryginalnego materiału