Miejsca, które znałam tylko z internetu

codojedzenia.pl 6 dni temu

Wychodzę z założenia, iż warto mieć choćby ogólny plan tam, gdzie planuje się zwiedzanie jak Chelsea Market i High Line. Lubię wiedzieć, co chcę zobaczyć, a przy okazji zostawić sobie trochę miejsca na spontaniczne odkrycia. Kiedy jeszcze w domu przeglądałam zdjęcia w internecie – czy to z High Line, czy z klimatycznego Chelsea Market – układałam sobie wszystko w głowie, punkt po punkcie. A potem nagle… jestem tam naprawdę. Te same miejsca, które znałam z ekranu, nagle ożywają. I choć wszystko wygląda trochę inaczej niż na zdjęciach, to właśnie w tym tkwi magia.

Spacerem przez miasto, które nie śpi

Nowy Jork to miasto niekończących się spacerów – wszędzie można dojść na piechotę, o ile ma się siły. A jak nie, to zawsze można wskoczyć w metro i kombinować trasę po swojemu. W jednym przypadku byliśmy już tak padnięci, iż wróciliśmy do hotelu taksówką – nogi odmówiły współpracy.

Mieszkaliśmy na Manhattanie – niby centrum, a jednak zaskakująco dużo przestrzeni! Wieżowce, ale też parki, szerokie ulice i niebo nad głową.

Wiadomo, Nowy Jork dzieli się na kilka głównych części – Downtown, Midtown i Uptown – każda z nich ma swój charakter i klimat. A Piąta Aleja (5th Avenue) przecina Manhattan na pół i jest jak oś miasta – trochę jak linia graniczna między Wschodem a Zachodem Nowego Jorku.

Chelsea Market i spacer po High Line – idealny duet na dzień w Nowym Jorku

Każdy dzień planowałam w podstawowych szczegółach – bez przesady, ale z ogólnym zarysem, żeby nic fajnego nam nie umknęło. Kiedy przyszła pora na Chelsea Market, od razu wiedziałam, iż trzeba to połączyć ze spacerem po High Line.

High Line to dawna kolejka nad ziemią, przerobiona na zielony deptak – pełen drzew, krzewów, ławek i widoków. Idąc nią, można podziwiać niesamowite połączenie architektury – trochę starego Nowego Jorku, trochę nowoczesnych budynków stylizowanych na dawną zabudowę, tzw. „downhouses” (tak ich sobie roboczo nazwaliśmy).

Chelsea Market to zupełnie inny klimat – trochę futurystyczny, trochę industrialny, z czerwonej cegły, pełen zapachów i dźwięków. Taki zadaszony targ z klimatem, w którym można się zgubić między knajpkami i butikami. Fajnie, iż wszystko jest połączone – można zjeść coś pysznego i od razu ruszyć na spacer z widokiem na miasto.

Chelsea Market i High Line – smak, styl i przestrzeń w samym sercu Nowego Jorku. Idealne na dzień pełen wrażeń.

Chelsea Market i High Line – co zobaczyć, zjeść i jak zaplanować idealny spacer po Nowym Jorku

Do Chelsea Market i High Line wybraliśmy się na piechotę – w Nowym Jorku to najlepszy sposób na chłonięcie miasta. Im bliżej byliśmy celu, tym wyraźniej czuć było w powietrzu zapach grillowanego mięsa unoszący się ze straganów i food trucków ustawionych przy wejściu. Już wtedy wiedziałam, iż to będzie dobre miejsce.

Kiedy weszliśmy do środka… oniemiałam! Chelsea Market zachwyca od pierwszego kroku. Surowy klimat, zardzewiałe metalowe belki, ceglane ściany – cały ten przemysłowy styl ma w sobie coś hipnotyzującego. To taki typowy przykład wnętrza z duszą – odzyskane, przearanżowane, a przy tym niesamowicie stylowe. Trochę jak Stary Browar w Poznaniu, tylko bardziej nowojorski, bardziej surowy, bardziej „filmowy”.

To właśnie tutaj zjedliśmy nasze pierwsze klasyczne amerykańskie burgery – soczyste, z idealnie chrupiącą bułką i domowymi frytkami. Mój mąż, w ramach pełnego doświadczenia, dorzucił do tego lokalne amerykańskie piwo. I powiem szczerze – lepszego wprowadzenia do nowojorskiego street foodu nie mogliśmy sobie wymarzyć.

Hudson River Park

Przemierzając alejki High Line, co chwilę zatrzymywaliśmy się, żeby chłonąć widoki. Z jednej strony stare mury i nowoczesne budynki, a z drugiej – pełny widok na Hudson River. Powietrze pachniało wodą, wiatrem i miastem.

W okolicach Pier 49 trafiliśmy na Hudson River Park – pięknie zaprojektowaną przestrzeń z zielonymi wzniesieniami i punktami widokowymi. To miejsce naprawdę robi wrażenie. Można tam usiąść, złapać oddech i podziwiać panoramę Manhattanu praktycznie w 360 stopniach. Cisza, mimo iż obok toczy się życie miasta. Taki moment, kiedy człowiek po prostu siada i mówi: wow.

Tyle na dziś – a to dopiero drugi dzień w mieście! Nogi już zmęczone, ale głowa pełna wrażeń, a serce bije szybciej z ekscytacji. Chelsea Market i High Line, widoki nad Hudsonem… a przecież dopiero się rozkręcamy. Nowy Jork nie zwalnia tempa, więc ciąg dalszy nastąpi – i to już niedługo.

Idź do oryginalnego materiału