Między młotem a kowadłem: mama potrzebuje pomocy, a mąż mówi stanowcze nie.

newsempire24.com 1 dzień temu

Stoję pomiędzy młotem a kowadłem: mama wymaga pomocy, a mąż stanowczo odmawia.

Nazywam się Kinga, mam dwadzieścia dziewięć lat. Sześć lat temu wyszłam za mąż za Piotra, a teraz mamy wspaniałą córeczkę, Zosię, która ma cztery lata. Żyjemy zwyczajnym życiem młodej rodziny: oboje pracujemy, spłacamy kredyt mieszkaniowy, kontrolujemy wydatki, staramy się ogarnąć codzienność. Od jakiegoś czasu pracuję zdalnie – to pozwala mi więcej czasu poświęcać Zosi, a w tym wszystkim ogromnie wspiera mnie moja mama.

Mama uwielbia swoją wnuczkę. Dla niej to prawdziwa euforia – zabiera Zosię na działkę, bawi się z nią, uczy. To dla nas bezcenna pomoc. Zosia kocha spędzać czas u babci – dla niej to prawdziwa przygoda. Ma tam huśtawki, ogródek, piaskownicę. Ale, jak z każdą pomocą, i ta ma drugą stronę medalu.

Mama to osoba pełna energii. Na emeryturze, ale nie potrafi usiedzieć w miejscu. Zawsze coś wymyśla, organizuje. W tym roku, na przykład, postanowiła zbudować altankę na działce. Samodzielnie, bez konsultacji z nami, zamówiła materiały budowlane, a potem postawiła mnie przed faktem:

– Kinga, powiedz Piotrowi, żeby przyjechał pomóc rozładować. Samo nie uleci.

Skinęłam głową, choć doskonale wiedziałam, jaka będzie jego reakcja. Od dwóch lat nic się nie zmieniło:

– To działka twojej mamy, Kinga. Niech sobie sama radzi. Ja tam nie jadę. Mam jedno życie i jeden wolny dzień w tygodniu. Wyleguję się na kanapie i nie mam zamiaru nikomu pomagać. Koniec temat!

Rozumiem męża. Naprawdę ciężko pracuje. Czasem choćby w weekendy siedzi z laptopem, kończąc pilne zlecenia. Pieniądze są potrzebne. Spłacamy kredyt, dziecko rośnie. Ale z drugiej strony – to przecież moja mama. Tyle razy nam pomagała. Co tydzień zabiera Zosię. Nie wymaga niczego dla siebie, nie wtrąca się w nasze życie. I nagle – prosta prośba o rozładunek desek na altankę. Piotr odmówił.

W końcu materiały przyjechały w piątek rano. Mama zadzwoniła w panice – nie miała komu pomóc. Rzuciłam wszystko, wsadziłam Zosię do samochodu i pojechałam. Razem z mamą znosiłyśmy drewno, cement, belki. Nie wspomnę nawet, jak to było męczące. Mama potem nie mogła się wyprostować. Ale najbardziej bolało ją to, iż zięć choćby nie spróbował pomóc.

– Kinga, czy on jest w ogóle mężczyzną? Jak to jest? Czy ja prosiłam o nowy dach? Tylko o parę godzin pomocy! – wrzała, otrzepując dłonie z kurzu.

A ja stałam i milczałam. Byłam zawstydzona. Przed mamą. Przed sobą. Przed Zosią, która patrzyła na to wszystko i nie rozumiała, dlaczego babcia jest zła, a mama smutna.

Gdy wróciłam do domu, panowała lodowata cisza. Spróbowałam porozmawiać, wytłumaczyć, iż to nie kaprys, nie głupota – tylko prośba mamy, która zawsze nam pomaga. Ale Piotr tylko machnął ręką:

– W ogóle mnie słuchasz? Ja wszystko ciągnę na swoim barku! Nie muszę jej pomagać! Jej działka, jej budowa, jej problem!

Nie wiem, co teraz robić. Naprawdę jestem w potrzasku. Z jednej strony – mama, która zawsze była przy nas, która szczerze pomaga i troszczy się. Z drugiej – mąż, zmęczony, rozdrażniony, przekonany, iż nic nikomu nie jest winny. A mnie serce pęka, bo oboje mają rację – każdy na swój sposób.

Kocham Piotra. Jestem wdzięczna mamie. Ale nie rozumiem, dlaczego moja rodzina stała się dla nich polem bitwy. Dlaczego ciągle muszę się tłumaczyć? Dlaczego z prostej prośby wyrasta awantura, która niszczy nam cały tydzień?

Jestem zmęczona. Zmęczona rolą bufora. Zmęczona godzeniem, tłumaczeniem, błaganiem. Chcę, żeby mama czuła się potrzebna i doceniana, a mąż – żeby zrozumiał, iż czasem pomoc to nie obowiązek, ale zwykły szacunek dla kobiety, która zawsze jest przy nim.

Czasem myślę – może powinnam być twardsza? Albo bardziej ustępliwa? A może w ogóle nie mówić nic, tylko działać w ciszy? Nie wiem.

Ale wiem jedno – nie chcę, żeby moja córka kiedykolwiek znalazła się w takiej sytuacji. Chcę, żeby żyła w miłości, zrozumieniu i szacunku. I żeby między jej mężem a babcią nie było wojen.

Tylko jak to osiągnąć – to dla mnie wciąż zagadka…

Idź do oryginalnego materiału