„Miał cechę komików zabawiających ludzi”. Odszedł Grzegorz „Winer” Nowicki

slupca.pl 2 godzin temu
Odszedł Grzegorz „Winer” Nowicki, saksofonista, akordeonista, artysta malarz, rysownik, hodowca gołębi, kabareciarz i wieloletni muzyk zagórowskiej Orkiestry. Miał 77 lat.
– Znali Go niemal wszyscy w Zagórowie, gdyż od lat 60-tych do 90-tych malował z ojcem Andrzejem „Andruchem” Nowickim i Franciszkiem Smułkiem mieszkania. Ta „trójka” malarzy odznaczała się niesamowitą vis comicą. Gospodarze, którzy wynajęli malarzy, rzucali domowe obowiązki, siadali na taboretach i byli świadkami teatralno-kabaretowych spektakli w wykonaniu „Andrucha”, „Winera” i „Franka”. Malarze nieustannie żartowali, śpiewali, tańczyli na drabinach, grali polki na zębach i odgrywali humorystyczne scenki. – Kobiety obiadu nie przygotowały na czas, bo nas słuchały i kwiczały ze śmiechu. Sąsiedzi słyszeli chichot i też przychodzili. To były kabarety -opowiadał Grzegorz.
Wuj od dzieciństwa obcował z humorem i nim nasiąkał. Jego ojciec „Andruch” lubił żarty, przebierał się za Charliego Chaplina, a choćby podczas jednej z loterii wszedł do worka udając świnię. Zwycięzca do ostatniej chwili wierzył, iż wygrał prosiaka. Jakaż był jego mina, gdy zobaczył niskiego „Andruszka”.
Podczas uroczystości rodzinnych i spotkań towarzyskich u Nowickich, zawsze było wesoło, a Grzegorz jako młodzieniec, a później dojrzały mężczyzna wtórował ojcu i bratu Piotrkowi w żartach i scenkach. Jeden drugiego przebijał, co potęgowało śmiech i zabawę.
Ksywę „Winer” otrzymał, ponieważ uwielbiał rasę wiedeńskiego gołębia barwnego (niem. Wiener Tümmler). Tak kochał gołębie, iż choćby przez nie rezygnował z wyjazdów z Orkiestrą na przeglądy.
-Jechaliśmy do Koszalina, spoglądamy przez szybę autobusu i widzimy w Lądzie wuja Grzegorza na motorze, który wiezie klatkę z gołębiem. Musiał tego gołębia gdzieś pilnie zawieźć i to było dla niego priorytetowe-wspomina chrześniak Grzegorza oraz były członek zagórowskiej Orkiestry Adam Chmielewski.
Grzegorz był znany z działalności muzycznej. Grał przez lata w Orkiestrze i różnych zespołach. Od lat młodzieńczych grywał z big-bandem śp. Ildefonsa Goślińskiego, później w Grupie Zagórów, ze śp. Dariuszem Majchrzakiem (odszedł w tym roku) i braćmi Matelskimi z Goliny. – Gdy grał z panem Ildkiem, nosił ekstrawagancką bordową marynarkę. Muzycy też takie mieli. To robiło wówczas wrażenie. Od tych nocnych grań i poznania świata muzyków gwałtownie dorósł i polubił inne, niesztampowe życie-powiedziała siostra Maria Parus. – Pięknie rysował. Wysłał choćby prace kreślarskie do jednej ze szkół w Warszawie. Tak spodobały się dyrekcji, iż jej przedstawiciele przyjechali do Zagórowa i chcieli, aby Grzegorz przeprowadził się do stolicy. Odmówił. Lubił Zagórów i nie zamierzał z niego wyjeżdżać. Kto wie, może gdyby podjął inną decyzję, byłby znanym rysownikiem-dodała.
Miałem przyjemność spotykać się z wujkiem i z Nim współpracować. Wuj wspierał działalność kulturalną w Zagórowie. Grał na majówce, festynie rodzinnym i malował obrazy dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Ze wspomnianym kuzynem Adamem, 2 lata temu odwiedziliśmy Go w 75. urodziny. Ucieszył się z wizyty, a szczególnie z upominku w postaci belgijskiego grytu dla gołębi. Ostatni raz widziałem się z Nim przed Bożym Narodzeniem. Już wtenczas chorował i był leżący. Chciałem Mu poprawić humor i powiedzieć coś miłego. – Jesteś najzdolniejszy z całej rodziny. Grasz na instrumentach, komponujesz i malujesz. Nie ma drugiego takiego w rodzinie-powiedziałem. Spojrzał na mnie z lekko zaszklonymi oczami i się uśmiechnął.
Wuj Grzegorz był wrażliwcem kochającym spokój. Lubił rozrywkowe życie, ale najlepiej czuł się w domu, spędzając czas z rodziną i doglądając gołębie. Wspominając Go, myślę, iż miał cechę komików zabawiających ludzi, dających radość, a w życiu codziennym mocujących się z melancholią. Ponoć wrażliwość jest cechą artystów. Wuj Grzegorz był w moim przekonaniu Artystą!
Wujku, będziemy o Tobie pamiętać i Cię wspominać. Ubarwiałeś nasze rodzinne życie. Twoje powiedzonka, miny, wydawane odgłosy (prawie potrafię je sparodiować i naśladuję Cię podczas pisania tego wspomnienia) bawiły nas jako dzieci i dorosłych. Dawałeś siebie innym, lubiłeś innych rozbawiać. Dziękujemy Ci za Twoją wrażliwość, pomoc i rodzinne cenne relacje – pisze w swoim wspomnieniu Łukasz Parus.
Pogrzeb śp. Grzegorza Nowickiego odbył się w sobotę, 2 sierpnia o godz. 13.00 w kościele parafialnym w Zagórowie.
FOT/TEKST: ŁUKASZ PARUS
Idź do oryginalnego materiału