Mężczyzna zostawił psa w samochodzie w upale: rozbiłam okno, a potem wydarzyło się coś niespodziewanego

newskey24.com 4 dni temu

Wczorajszy dzień był prawdziwie piekielny. Powietrze stało nieruchomo, asfalt topił się pod stopami, a moją jedyną myślą było jak najszybsze dotarcie do domu i włączenie klimatyzacji. Zanim jednak tam trafiłam, postanowiłam wstąpić do sklepu po coś na kolację.

Na parkingu szłam między samochodami, mrużąc oczy od słońca, gdy nagle poczułam coś niepokojącego. Obróciłam się i zobaczyłam ją. Owczarek niemiecki. Siedział zamknięty w rozpalonym aucie, walcząc o każdy oddech. Natychmiast ogarnął mnie strach szyby zaparowały od gorąca, pies dyszał ciężko, język zwisający, oczy szkliste. Było widać, iż ledwo zipie. Na zewnątrz było +30 stopni, a w środku musiało być dużo gorzej.

Na przedniej szybie znalazłam kartkę z numerem telefonu. Zadzwoniłam. Odebrał mężczyzna. Spróbowałam spokojnie wytłumaczyć:

Pani pies umiera z gorąca, proszę natychmiast wrócić i otworzyć chociaż okno!. W odpowiedzi usłyszałam zimne:

Zostawiłem mu wodę. To nie pana sprawa.

Woda rzeczywiście była ale w zamkniętej butelce. Gotowałam się ze złości. Jak, do cholery, zwierzę ma się napić z butelki?! Nie mogłam już dłużej czekać. Podniosłam pierwszy lepszy kamień i z całej siły uderzyłam w szybę. Rozprysnęła się z trzaskiem. Alarm zawył na cały parking, ale już mnie to nie obchodziło.

Wyciągnęłam psa na zewnątrz. Oparł się o mnie, wciąż ciężko oddychając, ale stopniowo wracał do siebie. Polałam go wodą i wezwałam pomoc.

Po kilku minutach przybiegł ów właściciel. Jego twarz była wykrzywiona wściekłością:

Co pani, u diabła, odprawia?! Wezwę policję!

Gdy przyjechali funkcjonariusze, stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Okazało się, iż to nie ja złamałam prawo. Jemu wystawili mandat na 500 złotych, wszczęli sprawę o znęcanie się nad zwierzęciem, a mnie podziękowali.

A pies?

Teraz jest u mnie w domu. Syty, szczęśliwy kłębek wdzięczności. Ten sam owczarek, który wczoraj ledwo przeżył przez czyjąś bezmyślność, teraz śpi u moich stóp. I wiecie co? Zrobiłabym to jeszcze raz. Bez wahania.

Nie pojmuję ludzi, którzy nie rozumieją, iż zwierzęta to żywe istoty. Nie przedmioty. Nie zabaweI wtedy właśnie zrozumiałam, iż czasem odrobina odwagi może zmienić całe życie nie tylko moje, ale i tego, który teraz patrzy na mnie z oddaniem swoimi brązowymi oczami.

Idź do oryginalnego materiału