Mąż odszedł, ona tylko się uśmiechnęła

newsempire24.com 1 tydzień temu

Tomasz wycofał się z kuchni, a ona uśmiechnęła się życzliwie.
– Boże, jak夠 ale w tym cały czas?! – Tomasz zdenerwowany kłusował po kuchni, rzucając miotłkami do ryżu na szafki. – Co za apatyczna codzienność! Wracam z pracy, a tutaj znowu 수기ła, które Więcej nigdy nie przestaje chodzić?
– O czym mówisz? – Wiktoria, stojąc przy piecyku, mieszając zupy marchewkowej, nie odwróciła się do męża, ale niechętnie wypuściła przycisk z łyżeczki.
– Żadnych pytań? Moje Anxiety! Że przez cały czas ty się ukrywasz za tymi “współczesnymi technologiami”, zajęta swoimi sprawami, swoim “mondrem”, który dla mnie coś nie Exists?
– Po prostu mam dużo roboty, przecież wiesz – jej głos zabrzmiał jak na powitania ruchomych robotników.
– Roboty, ta ta! A jak ja? jak m_accumulate mu związek? Kiedy ostatni raz z Tobą gdzieś poszliśmy?
Wiktoria skręciła się powoli w stronę męża, odmieniła mu wyraz twarzy nieco wypracowaną, ale zaniepokojoną minę.
– Byliśmy na filmie dwa tygodnie temu, wyznaje smutnym głosem.
– I przez całą premierę! – Tomasz zaciągnął się palcami w kierunku włosów, które zaczynały się rozchodzić za uszami. – Wiesz co, nie mogę z tym trwać. Odchodzić.
Wiktoria zawahała się, łyżeczka w jej ręce zatrzymała się nad łyżką.
– Dokąd ty chcesz teraz?
– Nie dziś. Po prostu. Od ciebie. Od tego… – machnął ruką na kuchnię, jakby ją spyniał. – Od wszystkiego.
Wiktoria opuściła łyżkę na talerz, mogła się temu spodziewać od dawna, ale słowa wciąż brzmiały jak pęknięcie powietrza nad czystым niebem.
– Mam inną kobietę – rzucił Tomasz nagle, jakby się bał, iż zmieni zdanie. – Ona mnie wiedzie. Interesuje się moim życiem. Śmiej się nad moimi żartami.
Wiktoria długo patrzyła na męża, a potem… uśmiechnęła się. To była dziwna uśmiech – nie żaden smutek czy złość, ale coś w rodzaju ulgi.
– Świetnie – powiedziała po prostu. – Kiedy planujesz przesiedlenie?
Tomasz zaniepokojony. Ucieszeń akurat szedł szukać płaczu, oskarżeń, wszystkiego mniej tego spokoju.
– Ty choćby nie będziesz bronić naszego związku? – zapytał zdumiony.
– A czego byś mógł zyskać? – Wiktoria podeszła do okna i zaczął się patrzeć na wieczorny dworzec. – Od dawna zostałeś obcy dla siebie. Ty masz rację – ja naprawdę żyję w swoim świecie. A wy z nim, chyba niekomfortowo.
Tomasz był oblężony, myślał, iż ma rękę w bardzo mocny karteczkę, a teraz ten blackjack pracy – jego odchodzenie – wcale nie był tak siły, jak wcześniej sądził.
– Zabiorę rzeczy jutro, kiedy będziesz na pracy – burknął.
– Jak chcesz – Wiktoria wróciła do piecyka, znów mieszając zupę. – Zjadłeś obiad?
Tomasz zamknął drzwi niekompetnie, nie odpowiedział. Wiktoria usłyszała, jak w toczonej w jadalni, a potem stary drzwi w aucie.
Została sama. Wyłączyła piecyka, odpuściła łyżkę z łyżaka i usiadła za stołem. Wokół nagle zrobiło się niezwyknie cicho. Wiktoria otworzyła telefon, przyjęła niesprawdzane wiadomości od najlepszej przyjaciółki i nagle zaczęła się marzyć – nie z żalu, ale od nagłej ulgi. Uśmiech znowu wrócił na twarz, przez łzy.
W telefonie świeciło: “No, Wiktorko, jeżeli już, to możesz mu powiedzieć?”
Ale Wiktoria nic nie powiedziała mężowi. To on sam wszystko wyjaśnił. I to było lepiej.
Po tygodniu, gdy Więcej wysondował się z domu, Wiktoria siedziała z Nataszą – swoją starym koleżanką – w kawiarni, która była potężnie näjmodniejsza jak Polańskiego baru.
– A więc w taki sposób po prostu puściłaś? Nie chcesz go naprawić?
Wiktoria wzruszyła ramionami, mieszając łyżkę kawy.
– Co naprawiać? Ty przecież wiesz, iż przez ostatnie dwa lata żyliśmy jak sąsiedzi.
– Ale dziesięć lat razem! – zdumiała się Natasza. – Czy to nic oznacza?
– Oznacza – przyznowała Wiktoria. – Ale nie tyle, by dalej drażnić siebie nawzajem.
Natasza opuściła głowę:
– Nie rozpoznaję ciebie. Wcześniej byś walkował.
– Kiedyś – Więcej zamyśliła się za oknem. – A teraz chcę spokoju. Wiesz, jakby górę z pleców wywaliła.
– A jest całkowicie bez bólu? – Natasza nachyliła się bliżej, osłuchując jej twarz.
Wiktoria zastanowiła się:
– Ale jest. Tylko nie dlatego, iż on odebrał. A dlatego, iż długo nie mogłam się postawić na adekwatny krok. Wiesz, miałam choćby WSZYSTKO, by mu powiedzieć, iż lepiej będzie się rozstać tego wieczoru. choćby gotowa była tekst. On mnie przyspieszył.
– Dlaczego mi wcześniej nie mówiłaś, iż wszystko tyle źle?
– Nie chciałam choćby samej siebie przyznać – Wiktoria wypiła kawę. – Wiesz, ja choćby zazdrościła jego nowej dziewczynie. Nie dlatego, iż ona, nie. A dlatego, iż ona było odważna. Wiedziała, co chce, i ruszyła za tym. A ja czekała czego… sama nie wiem.
– I co dalej? – Natasza oparła się oparcie krzesła.
– Dalej – życie – Wiktoria pierwszy raz od dawna szczerze się uśmiechnęła. – Wiesz, ja naprawdę zmianę chcę. W pracy zaprosili mnie do nowego projektu. interesujące kierunki, więcej kreatywności…
– Zatrzymaj sie – Natasza podniosła rękę, przerywając koleżankę. – Najpierw małżonek, teraz praca… Czy ty naprawdę się zamierzasz radzić cała swoją życie?
– Nie cofnąć, tylko wreszcie zacząć – Wiktoria spojrzała na zegarek. – Muszę. Dziś pierwszy spotkanie z liderem projektu.
– Miej się – Natasza zatrzymała jej rękę. – Czy na pewno dobrze? Nie mogę się uspokoić za tobie.
Wiktoria dotknęła dłoni koleżanki:
– Jest dobrze. Naprawdę. Może wreszcie jesteś dobrze.
Wieczorem Wiktoria wróciła do pustego mieszkania. Więcej odchodził przed nim, zostawiając dziwną pustkę w szafa i na półce. Spokojnie przeszła przez komnaty, zauważy, iż brakuje trybów – jego ręcznika na łazience, laptopa na biurku, rozrzuconych sznurek stopy.
Zadzwonił telefon. Na ekranie wypisało się Imię Teściowej.
– Witaj, Jadwigo – Wiktoria usiadła na końcu kanapy.
– Wiktorio, kołko, co się stało? – głos Teściowej osunięte. – Tomasz niczego nie wyjaśni, tylko twardo powtarza, iż rozstaliście się!
– Tak, to jest – spokojnie odpowiedziała Wiktoria. – Decyzja, iż lepiej będzie dla nas obu.
– Ale jak tak? Wiedz, iż byliście piękna para! Czy naprawdę nic więcej nic nie dać?
Wiktoria westchnęła. Kochała teściową, ale teraz nie chciała być w szczegółach.
– Jadwiko, obaj to postanowiliśmy. Czasami ludzie faktycznie muszą iść innymi drogami.
– I wszystko z tej kobiety? – w głosie Teściowej były żelazne nuty. – Powiedziałem mu, iż nie przestanę jej! Wiktorio, wiesz, zawsze uważałaś ciebie za córkę…
– Sprawa nie tylko o nowej kobiecie – łagodnie przerwała jej Wiktoria. – Po prostu nasze stosunki znały się długo. Obaj to czuliśmy.
– A jak ty? Dajesz sobie radę? – z troską zapytała Jadwiga.
– Daję sobie radę – uśmiechnęła się Wiktoria. – I choćby na nowy początek. Zmieniłam pracę, planuje małe remonty…
– Remonty? – zaskoczyła teściowa. – Teraz?
– Dlaczego nie? Zawsze tęskniłam za szarej sypialni i pracownia kreatyczna.
Po rozmowie Wiktoria długo stała u okna. Zegarek padał deszcz, a woda powoli spływała po szybie. “Jak dziwnie – myślała. – Jeszczе tydzień temu boiłam się samotności, a teraz wydaje się jakby do mnie należało.”
Wzięła zapisnik i zaczęła pisać list zakupów na remont, kiedy do drzwi zapukało.
Na progu stała Tomasz – zbity, z wilgotnymi włosami od deszczu.
– Zapomniałem coś – mruknął, wchodząc do mieszkania.
Wiktoria skinęła głową i wróciła do swojej listy. Tomasz poszedł do biblioteki, długo tam kierował, potem wyszedł z skrzynką.
– Czy remontujesz? – zdziwił się, zauważywszy okładki materiałów dekoracyjnych na stole.
– Tak, długo chciałam – odpowiedziała Wiktoria, nie podnosząc głowy od zapisnika.
– Samej się poradzisz?
– Poradzę się – popatrzyła na niego. – Zatrudnię malarków do podstawowego prace, a resztę sama.
Tomasz błąkał się na nogach jedną na druga, jakby chciał coś powiedzieć. Wiktoria czekała.
– Jak tam wszystko? – w końcu wyjawił.
– Świetnie – uśmiechnęła się, jakby oraz ulga powracała. – A jak u ciebie?
– Dobrze – odwrócił wzrok. – Przez chwilę u Leny mieszkałem. Potem, chyba wynajmę mieszkanie.
– To dobrze – prychnęła Wiktoria. – Chętnie, iż się dobrze u ciebie uporządkowało.
– Naprawdę chcesz? – podejrzliwie zmrużył oczy.
– Naprawdę – odparowała stanowczo. – Każdy słynie z szpicz, Tomasz. I ty też.
I długo patrzył na nią, jakby zobaczyć ją po raz pierwszy.
– Wiesz, nie rozumiem ciebie – powiedział w końcu. – Całkowicie inna, niż byłaś wcześniej.
– Może to i do ciebie – Wiktoria wzruszyła ramionami. – Innowacje w życiu bywają przydatne.
Kiedy wyszedł, długo siedziała nad listą, ale myśli ciągle się powracały do jego słów. „Inna, niż była wcześniej”. A jak była wcześniej? Cisza, pojawia się przystosowalność, zawsze gotowa podaj mu powieki. Wiktoria przypomniała sobie, jak przez lata odkładzała swoje życiowe cele na potem, obawiając się jakie ją zmienić, nie chcąc rozczarować męża, wywołać jego zniechęcenia.
Wstała i podeszła do lustra. Taka sama Viktoria – brązowe włosy, zielone oczy, subtelne zmianki w kącikach ust. Ale coś nieuchwytne zmieniło się w jej spojrzeniu, w sylwetce, w wyrazie.
“Jasne – pomyślała. – Naprawdę inna, niż była wcześniej. I wydaje się, iż to mi ją się podoba.”
Tomasz pojawia się ponownie po dwóch tygodniach – za pozostałymi dokumentami. Wiktoria akurat kończyła czyszczenie po remoncie. Dom wyglądał już zupełnie inaczej – ściany w salonie stały się delikatnie błękitne, w sypialni – lekko jabłkowe, a na kuchni krzyczał się fachura z mosaiki, który Wiktoria wybrała sama, bez podpowiedzi.
– Złota! – Tomasz zawahał się na progu. – Wy.notifications wszystko.
– Nie wszystko, ale wiele – Wiktoria zabrała zatkętą do wiedzenia. – Idź, dokumenty w bibliotece, wszystko tam jest.
Tomasz powoli przeszedł po mieszkaniu, patrząc rozumie na zmiany.
– choćby meble przesunęłaś.
– Tak, więcej światła – kiwnęła głową Wiktoria. – I miejsca.
Zatrzymał się przed nową półką, na której stały zdjęcia – Wiktoria z rodzicami, z koleżankami, nad morzem, w górach…
– A zdjęcia wspólnych? Już ich tam nie ma? – jego głos brzmiał niespokojnie.
Wiktoria podążyła za nim.
– Są w albumie – łagodnie powiedziała. – Nie wyrzuciłam ich, tylko… to przeszłość, Tomasz. A tu – wskazała ręką – buduję настоящее.
– I jaki to twój teraźniejszość? – wyszedł do niej.
– To… moja – krótko odpowiedziała. – I to najważniejsze.
Jednak zgodził się, jakby zrozumie什么事重要的.
– Wiesz, to bardzo masz pięknie – nagle powiedział. – Wyglądasz… odświeżonym. Młodszej.
– Dziękuję – uśmiechnęła się Wiktoria. – Czuję się lepiej. A jak ty?
Tomasz nagle się ją zmniejszył.
– Nie bardzo, jeżeli szczerym. Z Leną… trudno. Ona bardzo reclamation. A ja jakby nie myślał, iż wszystko tak gwałtownie zmieni się.
– Chciałeś, iż będę cierpieć i błagać, byś wrócił? – Wiktoria zapytała bez oskarżenia, tylko z ciekawością.
– jeżeli szczerym, tak – CheckBox potykał szyję. – Zdumione głupie.
– Nie głupie, tylko… my obaj nie znaliśmy siebie tak dobrze, jak myśleliśmy.
Tomasz już zbliżał do drzwi, kiedy nagle zapytał:
– Wiktor, a chcesz… spróbować jeszcze raz? Zrozum, iż winę, ale może, 수…
Wiktoria pokręciła głową, nie pozwalając mu skończyć:
– Nie, Tomasz. To nie był tylko odchodzenie czy obida. To było uświadomienie, iż faktycznie różne osoby jesteśmy. I teraz wreszcie znajduję samą siebie. Nie chcę ponownie jej stracić.
Kiedy odchodził, Wiktoria otworzyła okno. Wiosek powietrza wpadło do pokojów, przyniosło zapachy bzy wakacyjnych drób. W tym momencie zadzwonił telefon – Natasza zaprosiła na wystawę sztuki współczesnej.
– Za mnie dojedzie w siedem – powiedziała koleżanka. – Będzie ciekawie, obiecuję!
– Z przyjemnością – odrzekła Wiktoria. – Przy okazji remontu skończonem, przyjdź na nowe mieszkanie w weekend.
– Nowe mieszkanie? Ty się nie zmieniasz.
– Zmieniam się – cicho się uśmiechnęła Wiktoria. – Z życia starego na nowy.
Minęło pół roku. Wiktoria siedziła w przytulnym kawiarni na brzegu rzeki, żegnając się przez okno, oczekując Nataszę. Jej życie się zmieniło – nowa praca była nie tylko Fascynująca, ale i korzystna. Znała nowych przyjaciół, начала iść na jogę, ostatnio zapisywała się na kursy języka hiszpańskiego, o które marzyło wiele lat.
Nieoczekiwanie kawiarnię weszła Tomasz. Zauważył jej od razu, zawahał się, ale w końcu podszedł.
– Cześć – wyglądał zmęczone. – Mogę usiąść?
– Jasne – Wiktoria wskazała na krzesło obok. – Jak sie?
– Norm, – помахал плечами. – Z Leną rozstałem się.
– Wysłuchuję – szczęrsko powiedziała Wiktoria.
– A ja nie – westchnął smutno. – Wiesz, jakby przeskoczył na łodyżkę z całej siły. Myślałem, iż ta Freed, szczęśliwość, nowy muży… A wynik – te same problemy, tylko z innym człowiekiem.
Wiktoria milczała.
– A ty… sama? – ostrożnie zapytał.
– Tak – uśmiechnęła się – ale to nie oznacza, iż jestem sama.
– Wyglądasz szczęśliwie – ze zmartwieniem zauważyła.
– I jestem szczęśliwie – krótko odpowiedziała.
– Wiktor, często myślę… może my spieszyliśmy? Może warto było spróbować załatwić relacje?
Wiktoria zapatrzyła się za okno, na jadące po rzekie łodzie.
– Wiesz, Tomasz, czasem rozstanie to nie koniec, a początek. Dla cả. Żałuję ci tych lat, w których byliśmy razem. Ale jeszcze więcej – za odwagę ich zakończyć. jeżeli by tego się nie wydarzyło, może继续保持 taki cichy od życia, nie podjąc się zmiany.
– И ani o czym nie żałujesz? – nieufnie zapytał.
– Żałuję tylko, iż nie znalazłam odwagi wcześniej – zobaczyła w oknie Nataszę, machającą jej z ulicy. – Muszę iść, przepraszam. Była mi przyjemność spotkanie się z Tobą.
Tomasz patrzył za nią aż do wyjścia. Pamiętał, jak w tym wieczorze ona uśmiechnęła się w odpowiedzie na jego słowa o odejściu. Teraz rozumiał tę uśmiech – nie smutną, nie złą, ale ulgę. Uśmiech kobiety, która zdobyła, koniec, prawo być własną.
A Wiktoria, wychodząc, głęboko wzięła osienne powietrze i pomyślała, iż nigdy nie czuła się bardziej żywa. Już nie była somebody’s wife, somebody’s Partner – była cały świat, samodzielna i pełna możliwości. I jej podobała ta nowa Wiktorio – odważna, otwarta zmianom, przygotowana na życie, które dopiero zaczyna się.

Idź do oryginalnego materiału