Mąż odszedł, ale się pomylił

newsempire24.com 1 tydzień temu

Gdy Marek wrócił do domu w piątkowy wieczór, w powietrzu unosił się zapach smażonych ziemniaków i czegoś kwaśnego. Skrzywił się – Kasia znowu gotowała kapustę, chociaz wiedziała, jak jej nie cierpi. Zdejmując cudowny garnitur, powiesił go na kolorowej wieszak i wszedł do kuchni.
— Cześć – mruknął.
— Pewnie już w pracy jadłeś? – zapytała ona bez uśmiechu.
— Spotkanie z klientem z branży naftowej, był bankiet. Za to podpisałem kontrakt za osiemset tysięcy złotych.
Kasia milczała. Stała przy kuchence w wypłowiałym szlafroku, włosy związane w kok. Na twarzy malowało się zmęczenie. Naprawdę nie obchodziło to jej – choćby gdyby mówił o milionach. Pieniądze nie przywróciłyby tego, co mieli jeszcze dwa lata temu.

Marek usiadł przy stole, otworzył butel alkę wody mineralnej. W oczach żony pojawił się ledwie dostrzegalny wyrzut.
— choćby nie patrzysz na mnie tak jak kiedyś – powiedziała.
— Jak to “nie patrzę”?
— Wypchany dumą. Jakbym była twoją służącą. To już nie jest nasze życie. Oduczyłeś się być sobą, Marku.
— Kasia, mówisz poważnie? Zapracowuję się na śmierć! Wszystko, co mamy, zawdzięczasz mojej pracy. Mieszkanie, nowe auto, wakacje. A ty? choćby nie pracujesz.
— Nie pracuję, bo tego chciałeś! – głos jej zadrżał. – Sam mówiłeś: “Zostań w domu, odpocznij, teraz mnie stać”. A teraz patrzysz na mnie jak na darmozjada.

Marek odsunął talerz.
— Po prostu jesteś zazdrosna. Ja idę do przodu, a ty stoisz w miejscu. To nie moja wina.
— Stoję, bo mi na to nie pozwalasz.

Wstał, odsuwając krzesło z irytacją:
— jeżeli ci się nie podoba, możesz żyć, jak chcesz. Tylko później nie narzekaj.

Ich małżeństwo zaczęło się pięknie. Marek był menedżerem w agencji reklamowej, a Kasia uczyła angielskiego. Wynajmowali mieszkanie, oszczędzali grosz do grosza, razem wybierali skromne prezenty. Ich szczęście kryło się w małych rzeczach – wieczornych spacerach brzegiem Wisły, piknikach w Puszczy Kampinoskiej, filmowych wieczorach.

Wszystko zmieniło się, gdy Markowi zaoferowano stanowisko dyrektora rozwoju w nowej firmie. Zarobki – trzykrotnie wyższe. Osiągał sukcesy: podróże służbowe, premie, nowe kontakty. Kupili mieszkanie w nowej inwestycji na Woli, Kasia zrezygnowała z pracy – zgodnie z jego życzeniem: “Po co ci ta szkoła? Już cię utrzymam”.

Na początku było jak w bajce. Ale potem Kasia zaczęła czuć, iż w ich domu pojawił się trzeci lokator – chłód. Wracał z Markiem w eleganckich garniturach, w zapachu drogich cygar, w rozmowach o rynkach, trendach i KPI. Marek się zmieniał, a Kasia pozostawała taka sama. I to go wkurzało.

— Ciągle myślę – powiedziała Kasia koleżance, Agnieszce, przy kawie – może wrócę do szkoły?
— Wracaj. Kochałaś to. Albo znajdź kursy online. Jesteś mądra, Kasia. To tylko kryzys w związku.
— Nie chodzi choćby o pracę. Marek jest jakby… obcy. Nie jest zły. Po prostu jestem dla niego meblem. Siedzę w domu, gotuję, sprzątam. Wszystko gra. Tylko nikt mnie nie pyta, jak się czuję.

Agnieszka westchnęła:
— Słuchaj, to klasyczna historia. Zarobił, poczuł władzę. Pieniądze odsłaniają wnętrze. I nie każdemu tam ładnie.

Pewnego dnia Marek wrócił w środku dnia, w tygodniu. Był w świetnym humorze, z ekskluzywną torbą.
— Spójrz, kupiłem ci sukienkę.
Kasia rozwinęła materiał – czarną, obcisłą, z rozcięciem. Drogą. Modną. Ale nie dla niej.
— To nie mój styl. Nie noszę czegoś takiego.
— Po prostu się wstydzisz. Wyjdziemy gdzieś. A w piątek mamy firmowe spotkanie. Jedź ze mną. Pokażę wszystkim, jaką mam żonę.
— Jak eksponat? – cicho zapytała.
Nie usłyszał. Albo udawał.

Impreza odbywała się w willi pod Warszawą. Wszyscy – w markowych ciuchach. Kasia czuła się obco. Słuchała rozmów o inwestycjach, kursie franka, drogich SUV-ach i zalewała nudę prosecco.

Gdy wróciła z tarasu, Marek siedział obok dziewczyny w czerwonym. Młoda, pewna siebie, lśniące włosy, śnieżny uśmiech. Kasia dostrzegła, jak ta dotknęła jego dłoni. Marek nie odsunął ręki.

W samochodzie Kasia milczała. Dopiero pod domem powiedziała:
— Kim ona jest?
— Tylko PR-owcem. Wspólny projekt.
— I pozwalasz jej się obmacywać?
— Nie dramatyzuj. Ona po prostu kokietuje. I o co ta awantura? Nie jesteśmy dziećmi.
— A może zapomniałeś, iż masz żonę? Kasia spojrzała na niego. – Wolisz, żebym była… obrazkiem na ścianie?
— Znowu ta sama płyta. Czego adekwatnie chcesz, Kasia?

Milczała. Bo sama nie wiedziała. Pewnie szacunku. Zainteresowania. W końcu – miłości. Ale jak to wytłumaczyć człowiekowi, który mierzy wszystko liczbami?

W niedzielę pojechała do matki.
— Więc co się stało? – spytała matka.
— On już na mnie nie patrzy tak jak kiedyś. Jakbym nie istnieje.
— Powiedz mu. Nie milcz. Walcz.
— A warto? On kocha tylko swoją karierę.
— jeżeli nie spróbujesz, nie będziesz wiedziała.

Wróciła. Próbowała rozmawiać.
— Marku, jestem zmęczona życiem w cieniu. Chcę pracować. Być kimś, a nie dodatkiem do twojego statusu.
— Pracuj. Któż ci broni? Tylko nie licz, iż będę za ciebie biegać po rozmowach. Mam własne sprawy.
— Mogłeś chociaż wesprzeć.
— A ty mogłaby nie przerybia każdej rozmowy.

Po miesiącu Kasia znalazła pracę zdalnie – uczyła angielskiego przez internet. Zarabiała skromnie, ale ważniejsze było, iż odzyskiwała siebie.

Lecz Marek oddalał się. Coraz bardziej zamknięty. Częściej zostawał w biurze, rzadziej pytał o dom.

Pewnego dnia zajrzała do jego telefonu. Nieumyślnie – zapomniał go, a ona sprawdzała, kto dzwonił. Wiadomości od tej PR-owcówki.
*”Byłaś dziś niesamowita”. “Było mi z tobą cLekcja była prosta – pieniądze mogą kupić wiele, ale nigdy nie zastąpią ciepła drugiego człowieka.

Idź do oryginalnego materiału