Była już późna noc, a Marta spokojnie spała w swoim łóżku, kiedy obudził ją jakiś hałas w korytarzu. Najpierw był to tylko szum, a potem dało się słyszeć podniesione głosy.
– Jak zawsze! – pomyślała Marta. – Starsza siostra wróciła. Znowu gdzieś się włóczyła, a teraz rodzice się z nią kłócą…
Ale jaki to ma sens? Anię i tak to nie obchodzi! Ma osiemnaście lat i żyje własnym życiem – chłopaki, nocne imprezy! Marta wiedziała, iż te wszystkie rodzicielskie kazania są na nic. Przewróciła się na drugi bok, przykryła ucho kołdrą, żeby nie słyszeć hałasu z korytarza, i próbowała znów zasnąć. Rano musiała wstać do szkoły.
Potem nadchodził nowy dzień i nowe problemy z Anną. Rodzice robili, co mogli. Kiedy dziewczynę wyrzucono z college’u i przez cały rok żyła beztrosko, namawiali ją na kontynuację nauki wszelkimi sposobami. W końcu zapisali ją na płatne studia. Choć dla ich rodziny było to ogromne obciążenie finansowe.
W domu zaczęli oszczędzać na wszystkim, żeby rodzice mogli opłacić edukację starszej córki. Ale młodszej córki – Marty, to szczególnie nie obchodziło.
Dziewczynka i tak była przyzwyczajona do wyrzeczeń i do tego, żeby nie sprawiać rodzicom dodatkowych kłopotów, rozumiejąc, iż pieniędzy w rodzinie nie ma za wiele.
Marta, w przeciwieństwie do starszej siostry, uczyła się doskonale. Miała wszelkie szanse, żeby dostać się na studia na bezpłatne miejsce. A kiedy kończyła szkołę, Anna nagle się wyprowadziła. Dopiero wtedy rodzice dowiedzieli się, iż znów rzuciła studia. Całe wyrzeczenia, wszystkie pieniądze, które rodzice włożyli w edukację starszej córki, poszły na marne…
Anna odeszła, zostawiając rodzicom jedynie kartkę z prośbą, żeby jej nie szukać – znalazła swoją miłość i będzie z jakimś chłopakiem…
Kim była ta „miłość”, której nikt nigdy nie widział, rodzicom pozostawało się tylko domyślać… Bo porządnych chłopaków Anna nigdy nie miała. Pociągali ją tylko lekkoduchy i imprezowicze.
Oczywiście rodzice próbowali dowiedzieć się, gdzie mieszka, ale ich wysiłki spełzły na niczym. Marta w tym czasie skończyła szkołę i, zgodnie z planem, dostała się na darmowe studia.
W domu panowała trudna atmosfera. Matka martwiła się o Annę. A im bardziej ich poszukiwania kończyły się rozczarowaniem, tym więcej zmarszczek pojawiało się na twarzy mamy. Marta, jak zawsze w rodzinie, dostawała minimum uwagi.
Kiedy zaczęła spotykać się z chłopakiem pod koniec studiów, rodzice choćby tego nie zauważyli, dopóki nie przedstawiła im Michała.
Marta i Michał planowali ślub zaraz po ukończeniu studiów. Rodzice panny młodej zdawali się nieco ożywić. Zaczęli odkładać pieniądze na wesele, planować restaurację, w której odbędzie się przyjęcie. Marta była szczęśliwa. W końcu rodzice zwrócili na nią uwagę – po raz pierwszy w jej życiu!
Mama choćby trochę się rozpromieniła, przypomniała sobie drogę do fryzjera, chciała się odświeżyć przed ślubem córki. Do wyznaczonej daty ślubu zostało kilka miesięcy, gdy nagle pojawiła się Anna. Dziewczyna była bardzo wychudzona.
Marta wróciła z randki z Michałem i zastała siostrę w domu. Anna płakała i skarżyła się na swój nieszczęśliwy los. A obok niej mama także płakała, trzymając za rękę córkę, która wreszcie wróciła. Marta wiedziała, iż powinna się cieszyć z powrotu siostry, ale… żałowała. Żałowała, iż Anna postanowiła wrócić właśnie teraz, a nie po jej ślubie.
Starsza siostra znowu skupiła na sobie całą uwagę rodziców. I, jak się później okazało, nie tylko uwagę. Anna prowadziła tak beztroskie życie, iż teraz potrzebowała pomocy. Była w bardzo złym stanie. I ślub Marty, oczywiście, zszedł na dalszy plan…
Pewnego wieczoru mama podeszła do niej na rozmowę.
– Marto, wiesz, odkładaliśmy pieniądze na twoje wesele. Udało nam się uzbierać przyzwoitą sumę, ale sama widzisz, co się dzieje z twoją siostrą.
Ona potrzebuje pomocy! Z tatą zdecydowaliśmy, iż wyślemy ją do specjalistycznego ośrodka. To wszystko kosztuje bardzo dużo, więc musimy wykorzystać te pieniądze.
Przecież to tylko wesele, a tu chodzi o twoją siostrę. Przepraszam…
Marta się nie obraziła. Rozumiała wszystko. Tak, oczywiście, jeżeli Annie teraz nie pomogą, sama na pewno się nie zatrzyma. Marta porozmawiała z narzeczonym i on ją wsparł.
– Dobrze, nie martw się, Marto. Oczywiście twoja siostra bardziej potrzebuje pomocy niż my. Nic się nie stanie, zrobimy skromniejsze wesele – za moje oszczędności i pieniądze moich rodziców.
Rodzice Michała nie szczędzili środków, więc wesele było całkiem wystawne – w tej samej restauracji, o której marzyli od początku.
Rodzice Marty na weselu zachowywali się bardzo powściągliwie, prawie się nie bawili, siedzieli cicho przy stole.
Rodzice Michała myśleli, iż to dlatego, iż wstydzą się, iż nie dołożyli się do wesela. Ale tylko Marta wiedziała, iż to nieprawda. Jej rodzice nie cieszyli się, bo ich myśli były daleko stąd – tam, gdzie była Anna. Martwili się o nią.
Mijał czas i Anna wróciła do domu. Udało jej się wyjść na prostą i stała się zupełnie normalna.
Ponieważ Annie nie udało się zdobyć żadnego wykształcenia, mogła zatrudnić się jedynie jako sprzedawczyni w supermarkecie. To właśnie tam poznała swojego przyszłego męża. Chłopak pracował jako kurier.
Początkowo, po ślubie, Anna wraz z mężem zamieszkali u jej rodziców.
W tym samym czasie u Marty i Michała wszystko układało się znakomicie. Byli bardzo ambitni i pracowici. Zaraz po studiach znaleźli porządne stanowiska i gwałtownie kupili dwupokojowe mieszkanie.
Marta przyszła do rodziców, aby podzielić się radosną nowiną o zakupie mieszkania, jednak zauważyła, iż ta wiadomość zamiast radości, wywołała smutek. Mama zacisnęła usta i westchnęła:
– Jak to tak? Wzięliście kredyt hipoteczny, choćby nie radząc się z nami. Anna z mężem też chcieliby mieć własne mieszkanie, ale ich na to nie stać. Kredytu im nie dadzą.
Zamilkła na chwilę, po czym kontynuowała:
– No dobrze, skoro już tak postanowiliście, my również podjęliśmy decyzję. Sprzedajemy nasze mieszkanie i kupujemy mieszkanie dla Anny.
Marta aż usiadła z wrażenia, słysząc te słowa. Ale matka mówiła dalej:
– Kupimy prawie takie samo mieszkanie jak nasze, tylko na obrzeżach miasta. Ale to nic, Anna się zgodziła. Tam mieszkania są tańsze, a nam jeszcze zostanie trochę pieniędzy, żeby kupić sobie pokój w akademiku. Nam z ojcem na starość wiele nie potrzeba.
Marta milczała. Jak to możliwe? Przecież mieszkanie rodziców pochodziło od babci i miało być dziedziczone po równo przez nią i Annę. Dlaczego znowu ta niesprawiedliwość?!
Ale i tym razem nie zaprotestowała. Zwłaszcza iż jej mąż wspierał ją we wszystkim.
– Daj spokój, Marto! – powiedział Michał. – To ich mieszkanie, mogą z nim robić, co chcą. A my sami na wszystko zapracujemy!
Minęło kilka lat. Anna z mężem mieszkali w kupionym przez rodziców mieszkaniu, a sami rodzice – w małym pokoju w akademiku.
Ojciec dorabiał, a matka była już na emeryturze. Często przychodzili w odwiedziny do Marty i matka nieustannie skarżyła się na brak pieniędzy.
Marta sama to widziała, gdy odwiedzała rodziców. W domu były tylko najtańsze produkty. Zaczęła aktywnie wspierać rodziców finansowo, choć podejrzewała, iż wszystkie pieniądze i tak trafiają do Anny. I oczywiście miała rację.
Michał dostał awans w pracy i jego pensja prawie się podwoiła. Również u Marty kariera dobrze się rozwijała.
Zaczęli myśleć o dziecku. To był jeszcze tylko plan, ale na najbliższą przyszłość. Z euforią podzielili się tą wiadomością z rodzicami, którzy przyszli w odwiedziny. Zamiast radości, matka niemal krzyknęła:
– Nie, Marto, tylko nie teraz!
– Dlaczego nie teraz, mamo? Co się stało? – zapytała zdziwiona Marta. – Przeliczyliśmy wszystko, mamy wystarczająco pieniędzy na dziecko.
– Właśnie w tym rzecz, iż wy możecie sobie na to pozwolić, ale Anna nie! Ona nie może zajść w ciążę. Musi przejść specjalne leczenie.
Marta, aby nie zdradzić swoich uczuć, spuściła wzrok.
– Mamo, a jak myślisz, dlaczego teraz potrzebuje leczenia? Może przez jej dawny tryb życia?
– Tak, może – matka odpowiedziała z wyzwaniem. – No i co z tego? Mamy jej to wypominać do końca życia?
– Już się zmieniła, ma dobrego męża i on chce mieć dziecko – kontynuowała matka. – Właśnie dlatego dziś przyszliśmy do was po pomoc. Kiedy powiedziałaś, iż Michał dostał podwyżkę, zrozumieliśmy, iż możecie pomóc Annie w leczeniu.
– Zróbmy tak: odłóżcie plany na dziecko na jakiś czas. Wam się nie spieszy, jesteście młodzi, niech najpierw Anna urodzi.
– Teraz powinniście trochę oszczędzać i oddawać część pensji Michała Annie. Nic się nie stanie, możecie na czymś zaoszczędzić. Widzę, iż żyjecie na wysokim poziomie, niczego sobie nie odmawiacie – kobieta rozłożyła ręce.
– A u Anny w mieszkaniu, sami wiecie, jest skromnie! Więc przejdźcie na tryb oszczędnościowy.
Mówiła to radośnie, jakby to było coś zupełnie oczywistego, bez cienia wątpliwości, iż Marta, jak zawsze, się zgodzi.
Ale Marta nagle wstała i spojrzała matce prosto w oczy, mówiąc stanowczo:
– Nie! Wystarczy! Przez całe moje życie poświęcaliście mnie dla Anny, ale to były wasze pieniądze i nie mogłam za was decydować.
– Dysponowaliście nimi tak, jak uważaliście za słuszne. A kiedy w ostatnich latach wam pomagałam, naprawdę myślicie, iż nie wiedziałam, dokąd idą te pieniądze?
– My z Michałem spłacamy kredyt hipoteczny! Ale was to nigdy nie obchodziło. Teraz mówię „nie”! Nie liczcie więcej na naszą pomoc finansową. To moje ostatnie słowo i proszę, żebyście więcej do tego tematu nie wracali.
– Czy się obrazicie, czy nie – to wasza sprawa. Zawsze jesteście mile widziani w naszym domu, ale jeżeli jeszcze raz wspomnicie o pomocy finansowej dla Anny, wskażę wam drzwi!
Rodzice wychodzili z mieszkania Marty, jakby nie rozumieli, co się właśnie stało. Ojciec milczał, a matka mruczała pod nosem o niewdzięcznej córce, którą wychowywali w miłości, a ona tak się im odpłaciła…
Gdy drzwi się zamknęły, Michał podszedł do żony, która wciąż stała w tym samym miejscu, jakby zastygła. Zapytała:
– No i co, Michał? Co mi powiesz?
– A co mam powiedzieć? To twoi rodzice i twoja decyzja, a ja zawsze będę cię wspierał! Ale muszę przyznać, iż czekałem na to od dawna! Jesteś wspaniała!