Ostatnio mój mąż zaprosił kilku znajomych z klubu fitness do naszego domu. Jesteśmy już po 50-tce i często spotykamy się, by przy kieliszku wina porozmawiać o książkach. W naszym gronie są miłośnicy kina, jak również osoby, które pasjonują się podróżami i chętnie dzielą się swoimi przeżyciami. Zwykle spędzamy miło czas, dobrze się bawiąc. Wśród naszych przyjaciół są między innymi Teresa, mająca 61 lat, oraz Janusz, który ma 67 lat.
Niedawno doszło do ich spotkania. Dzieci Teresy zaakceptowały ich związek, ale córka Janusza, Marta, była zdecydowanie przeciwna tej relacji i próbowała przekonać ojca, iż Teresa interesuje się nim tylko ze względu na jego majątek i mieszkanie, w którym Marta również jest zameldowana.
Marta, mając 44 lata, nigdy nie założyła własnej rodziny, ale zdaje się przeszkadzać innym w dążeniu do szczęścia. To moja osobista ocena. Pewnego razu podczas spotkania zauważyłam, iż Teresa jest trochę zamyślona i nie bierze udziału w rozmowach. Poszłam do kuchni, by przygotować herbatę, i zapytałam, czy mogłaby mi pomóc. Zgodziła się, a kiedy znalazłyśmy się same, zapytałam ją, co się stało. Początkowo milczała, ale potem opowiedziała mi wszystko. Marta była wobec niej bardzo agresywna, zaczęła również być nieuprzejma w stosunku do ojca i urządzać sceny. Często przychodziła do kuchni, gdy oni jedli śniadanie, i liczyła srebrne sztućce, twierdząc, iż czegoś brakuje. Było to nie tylko upokarzające, ale również nie do zniesienia.
Poradziłam jej, by była cierpliwa, bo może Marta potrzebuje czasu, aby zaakceptować tę sytuację. Czasami ludzie robią wiele dla swoich bliskich. Tak jak Teresa, która, mając na uwadze dobro relacji Janusza z córką, podjęła decyzję o rozstaniu. Na kolejnym spotkaniu z przyjaciółmi Janusz przyszedł do nas sam…