W okresie świątecznym często wspólnie z bliskimi przygotowujemy obfite posiłki. Czasami jednak pytanie, co zrobić z resztkami jedzenia, które zostały z obiadu, nie daje nam spokoju.
Co roku jedna na osiem osób (około 4 milionów) zapada na chorobę przenoszoną przez zepsutą żywność. Tym samym rocznie 11 600 Kanadyjczyków zostaje hospitalizowanych, a ponad 230 umiera. Dlatego ważne jest odpowiednie przechowywanie jedzenia.
Pytania, które najczęściej się nasuwają, to: Jak długo wystarczy ugotowane jedzenie? Czy stary makaron naprawdę jest niebezpieczny? Czy twardy ser, na którym zaczynają rośnij pleśni, można zjeść, po odcięciu pleśniowych kawałków?
Zdaniem Lawrence’a Goodridge, wykładowcy bezpieczeństwa żywności na Uniwersytecie w Guelph, jedzenie powinno być przechowywane w temperaturach poniżej 4 lub powyżej 60 stopni Celsjusza. Wszystko pomiędzy tymi temperaturami to strefa zagrożenia, w której bakterie mogą rozmnażać się najszybciej.
Do tych bakterii należy m.in. Bacillus cereus, które wydzielają toksynę cereulid, mogącą powodować poważne choroby, a czasami choćby śmierć. Najczęściej stają się one aktywne w żywności, która jest przechowywana w temperaturze pokojowej przez dłuższy czas.
Jeśli chodzi o przechowywanie jedzenia w lodówce, najważniejsze jest, aby jak najszybciej schłodzić ugotowane jedzenie. To dlatego, powinno się najpierw wystudzić gorące jedzenie na blacie, a później włożyć do lodówki. Pamiętajmy jednak, iż gorący garnek może podnieść temperaturę w lodówce hazardowo, co może prowadzić do rozwoju bakterii.
Więcej jedzenia schładza się wolniej, dlatego lepiej dzielić jedzenie na mniejsze porcje. Ważna jest też głębokość pojemnika – płytkie pojemniki pozwolą szybciej schłodzić jedzenie.
Zimny ryż lub makaron mogą stanowić idealną pożywkę dla bakterii Bacillus cereus, o ile są przechowywane w temperaturach pomiędzy 8 a 55 stopni Celsjusza.
Resztki trzymajmy zatem jak najkrócej.
Ogólna zasada to zjedzenie resztek w ciągu trzech do pięciu dni. Dłużej przechowywane jedzenie może wyglądać i pachnieć normalnie, jednak już po kilka dniach niektóre bakterie mogą zacząć się rozmnażać.
Jeśli chodzi o zepsuty sery, to zależy to od ich konsystencji. U twardych serów pleśń jest raczej problemem związanym z jakością, a nie bezpieczeństwem. Wystarczy odciąć kawałek sera, na którym widzimy pleśń. o ile jednak zauważymy pleśń na miękkim serze, powinno się go wyrzucić.
Pamiętajmy, aby resztki podgrzewać do wewnętrznej temperatury 74 stopni Celsjusza. Wówczas zniszczymy ewentualne bakterie, które mogłyby nam zaszkodzić. Warto więc mieć pod ręką cyfrowy termometr do żywności.