Marnujemy 5 milionów ton jedzenia rocznie. Kto za to zapłaci?

liderzyinnowacyjnosci.com 2 tygodni temu

W świecie, gdzie jedna trzecia wyprodukowanej żywności trafia na śmietnik, a w innych rejonach globu dzieci umierają z głodu, Polska nie tylko bierze udział w tej gorszącej tragedii – my w niej przodujemy. Co roku miliony ton żywności trafiają na śmietnik. Bo kupiliśmy za dużo, bo była promocja, bo zabrakło refleksji. Marnotrawstwo jedzenia jest cywilizacyjną hańbą w obliczu rodzimych i globalnych potrzeb. To bezmyślne działania prędzej czy później wystawi nam rachunek. I to nie tylko moralny. Nadchodzą bowiem czasy, kiedy po żywność mogą ustawiać się długie kolejki.

Czasu na refleksje jest coraz mniej. W Polsce statystyczny Kowalski wyrzuca rocznie około 120 kilogramów żywności. To nie jest przejęzyczenie. To zimna statystyka, za którą stoi nasze codzienne niedbalstwo – i milczące przyzwolenie.

Prof. dr hab. inż. Małgorzata Karwowska z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie nie owija w bawełnę: „60% strat żywności generują gospodarstwa domowe”. A więc nie system, nie sklepy, nie rolnicy. My – konsumenci. Ci sami, którzy twierdzą, iż „życie jest drogie”. Co za ironia! Opozycja lamentuje, ze żywność jest droga, ale o jej marnotrawstwie nie wspomina ani słowem.

Z pełną lodówką i pustą wyobraźnią, kupujemy więcej niż potrzebujemy. Skuszeni promocją „3 za 1”, nie zastanawiamy się, czy damy radę to zjeść. A gdy termin przydatności mija – wyrzucamy, nie zważając na to, iż za tym jogurtem stał rolnik, woda, energia i transport.

Prof. Karwowska przypomina, iż 8% światowej emisji CO₂ pochodzi właśnie z marnowanej żywności. I o ile aktywiści klimatyczni skupiają się na silnikach spalinowych, to nikt nie protestuje pod hipermarketem z banerem: „Zostawcie chleb w spokoju”.

Dawniej, jak mówi profesor, gdy chleb upadł na ziemię, „babcia podnosiła go i całowała”. Dziś? Wyrzucamy go bez mrugnięcia okiem. To nie ewolucja. To degrengolada. – A przecież prawo pozwala już redystrybuować jedzenie. Sklepy mogą je przekazywać organizacjom pomocowym, a my – sąsiadowi, który ledwie wiąże koniec z końcem. Ale tu nie chodzi o ustawę, tylko o sumienie – przekonywała prof. Małgorzata Karwowska podczas VI Światowego Zjazdu Inżynierów Polskich i XXVIII Kongresu Techników Polskich, który kilka tygodni temu odbył się w Poznaniu.

Z jednej strony mamy polską wieś, która przez cały czas potrafi wyżywić Europę, a z drugiej – polskie miasta, gdzie lodówki pękają w szwach, a jedzenie trafia do śmieci szybciej niż na talerz. jeżeli nie zatrzymamy tej spirali głupoty, niedługo sami będziemy się ustawiać w kolejce po darmową żywność.

Marnowanie jedzenia to nie „problem systemu”. To problem naszej kultury – i naszego charakteru. A z tym, jak wiadomo, nie pomaga ani dieta, ani termomiks. Tylko powrót do elementarnego szacunku: dla chleba, dla planety, dla drugiego człowieka.

Jolanta Czudak

Idź do oryginalnego materiału