Ma tak wiele plusów, zastosowań,
przeznaczenia, efektów, iż gdybym chciała to wszystko tu umieścić
post ciągnął by się i ciągnął. jeżeli chcecie się dowiedzieć
więcej zachęcam do zapoznania się dokładnie z artykułami na
temat glinek.
Ja dziś napiszę Wam o glince białej,
używałam dotychczas jeszcze zielonej(pewnie i o niej pojawi się
pościk)
MARION, Biała glinka
Opis:
Cena: ok.2,5zł
Skład:
Sposób użycia:
Opinia:
Od razu przepraszam Was za słabej jakości zdjęcia. Robiłam je wieczorem, a używając lampy flesz nie było widać napisów na opakowaniu.
Biała glinka zamknięta w granatowym, matowym opakowaniu. Znajdziemy informacje, iż jest to produkt 100% naturalny i to też można zauważyć po składzie.
Glinkę mieszamy z 10ml wody przegotowanej bądź mineralnej, pamiętając by nie używać do tego metalowych przedmiotów, gdyż wtedy glinka traci swoje wszystkie adekwatności.
Powstaje papka, który przypomina mi .. gips :) Zapach też jest trochę podobny, ale to przecież skała.
Nakładamy papkę na twarz i czekamy 20 minut. W tym czasie glinka zastyga na twarzy i stąd moja głupia mina na zdjęciach :)
Po upływie czasu zmywamy glinkę używając ciepłej wody. Zmycie jej zajmuje chwilkę czasu ale to żaden problem. Skóra po zmyciu jest wygładzona, ładnie, zdrowo napięta(bez uczucia ściągnięcia) Glinka jest przeznaczona między innymi do cery suchej i mimo, iż papka zastyga nadaje skórze odżywienia. W czasie kiedy robiłam ten "zabieg" miałam ślady po niedoskonałościach, które zostały złagodzone, a po pewnym czasie szybciej się zagoiły.
Cera jest gładka, oczyszczona. Po osuszeniu nakładamy krem, ja w tym przypadku nałożyłam najlepszy krem pod słońcem czyli Nivea :)
Ogólnie jestem zadowolona z tego produktu i na pewno nie raz użyje glinek. W następnym poście dowiecie się co nałożyłam na twarz po glince :) Śledźcie fanpage by być na bieżąco :) KLIK
A Wy używacie glinek?
Co myślicie o takich zabiegach?
Buziaczki :*