Mamo, znowu nie zadzwonił?” — zapytał Andrzej, patrząc na kobietę siedzącą przy stole niczym bezbronne dziecko.

twojacena.pl 1 godzina temu

Znowu nie dzwonił, mamo? zapytał Jakub, patrząc na kobietę siedzącą przy stole swoimi niewinnymi oczami.
Nie, moja droga… Tata pewnie jest zajęty, dużo pracuje tam we Włoszech.
Tak, mówiłaś, iż Święta się zbliżają…
Idą, na pewno idą. Napisał mi, iż przywiezie nam prezenty i iż latem zabierze nas nad morze.

Kobieta wymusiła uśmiech, ale jej serce pękło na dwoje. Na kuchni bulgotał mały garnek z ziemniakami, a w piecu tliło się ostatnie polano. Anna przytuliła dzieci i w myślach modliła się:
*”Boże, daj mi siły, bym nie płakała przed nimi…”*

Kiedyś życie było inne. Ona i Krzysztof kochali się jak ogień. Byli młodzi, pełni nadziei, z dwójką małych dzieci i połową domu na kredyt. Krzysztof był pracowity, ale wieś kilka oferowała.
Jadę do Włoch, tylko na kilka lat. Zarobię pieniądze, wrócę i kupię ci wszystko, na co zasługujesz.
Anna wtedy płakała.
Nie odchodź, Krzysztofie…
To dla nas, kobieto. Dla nikogo innego.
I odszedł.

Na początku dzwonił co wieczór. Przysyłał złotówki, rozmawiał z dziećmi, mówił Annie, iż ją kocha. Potem telefony się urwały.
*”Jestem zmęczony, nie ma zasięgu, pracuję do późna.”*
Potem zaczęły się kłamstwa: *”Zgubiłem portfel, w tym miesiącu nie mogę przysłać.”*
Anna wierzyła mu. Zawsze mu wierzyła. Pracowała, wychowywała dzieci, trzymała dom. Sprzątała w szkole, prała ubrania sąsiadom, chodziła w pole. Ale nie narzekała.
*”To tylko etap. Gdy Krzysztof wróci, wszystko będzie dobrze.”*

Minęły trzy lata. Krzysztof nie wrócił. Dzieci rosły. Jakub miał 12 lat, Zosia 8. Pytania padały coraz częściej:
Mamo, a tata jeszcze żyje?
Żyje, skarbie. To daleko, ale żyje.
A jeżeli nie wróci?
Anna uśmiechnęła się gorzko.
Wtedy będziemy we trójkę. I nam wystarczy.

Pewnego wieczoru listonosz przyniósł jej list. Słowa spadły jak nóż:
*”Anno, nie miej do mnie nienawiści. Poznałem inną. Żenię się tu, mam nowe życie. Zajmij się dziećmi. Krzysztof.”*

Kobieta stała kilka minut. Potem podarła list na pół i wrzuciła do pieca. Nie chciała, by dzieci widziały ból w jej oczach.
Co się stało, mamo? spytała Zosia.
Nic, skarbie. Tata napisał, iż prześle pieniądze w przyszłym miesiącu.
Ale pieniądze nigdy nie przyszły.

Lata mijały. Anna postarzała się nagle, z pochylonymi plecami i spierzchniętymi dłońmi. Ale dom był czysty, ogród piękny, a dzieci wychowane. Jakub pracował w mieście, Zosia chodziła do liceum.

Pewnego dnia, po niemal 20 latach, brama zaskrzypiała. Krzysztof. Siwy, ale dobrze ubrany, z torbą w ręce. Anna wyszła na próg.
Dobry wieczór… szepnął.
Czego tu szukasz, Krzysztofie?
Przyszedłem… do domu.

Za Anną stanął Jakub, patrząc mu prosto w oczy.
Kto to, mamo?
Twój ojciec.

Cisza. Ostra, ciężka cisza. Jakub skrzyżował ręce.
Dla mnie jesteś sierotą.
Synu, pozwól wyjaśnić…
Miałeś 20 lat na wyjaśnienia! Dzieciństwo, młodość, trudności… Gdzie byłeś?!

Krzysztof spuścił wzrok.
Popełniłem błąd… Byłem głupi.
Nie, byłeś tchórzem.

Anna uniosła lekko dłoń.
Dość. Wejdź, Krzysztofie.

Wszedł, zawstydzony. W domu pachniało czystością i świeżym chlebem.
Nic tu po mnie nie zostało szepnął, rozglądając się.
Świat idzie dalej. Tylko ty stałeś w miejscu.

Krzysztof próbował spojrzeć jej w oczy.
Anno, ja… Nigdy nie byłem szczęśliwy.
Ale wybrałeś, Krzysztofie.
Byłem młody, zaślepiony inną… Myślałem, iż zacznę od nowa.
A teraz czego chcesz?
Pozwól mi zostać. Z tobą. Z rodziną.

Anna uśmiechnęła się gorzko.
Ze mną? Po 20 latach?
Mam pieniądze. Możemy naprawić dom…
Nie potrzebuję twoich pieniędzy. Żyłam z godnością, nie z łaski.

Krzysztof upadł na kolana.
Przebacz mi.
Już dawno ci przebaczyłam. Ale nie mogę cię przyjąć z powrotem.

Jakub wyszedł na podwórko. Krzysztof podążył za nim.
Synu, nie nienawidź mnie.
Nie nienawidzę. Ale już nie potrafię kochać.

Krzysztof znów odszedł. Tym razem bez obietnic. Zostawił torbę z pieniędzmi przy bramie. Anna jej nie tknęła.

Miesiące później listonosz przyniósł telegram.
*”Pani Anno, wiadomość z Włoch.”*
Na kartce stało tylko:
*”Krzysztof Nowak zmarł. Bez rodziny. Pogrzebany tam.”*

Anna spojrzała w niebo i szepnęła:
Niech Bóg mu przebaczy… Może tam zrozumiał, co stracił.

Wieczorem Jakub wrócił do domu.
Mamo… Wiem.
Wiem, skarbie.
Myślisz, iż zasłużył na przebaczenie?
Wszyscy zasługują na przebaczenie. Ale nie wszyscy na drugą szansę.

Westchnął, patrząc na płomienie w piecu.
Ciężko ci było, mamo?
Było. Ale miałam ciebie. To mnie trzymało.

Minęły kolejne lata. Zosia wyszła za mąż, Jakub miał dzieci. Anna została w swoim domu, wśród starych ikon i dziecięcych rysunków na ścianach.

Pewnego wieczoru otworzyła szufladę. W środku leżało zdjęcie młodego Krzysztofa. Naprawdę się uśmiechał.
Byłeś moją miłością i moją krzywdą, Krzysztofie. Ale bez ciebie nauczyłam się być silna.

Lampa zgasła, a w ciemności pozostała tylko jedna myśl:
*Ile kobiet chowa łzy w ciszy, dźwigając cały świat w samotności, podczas gdy mężczyźni, którzy przysięgali je kochać, zapominają drogę do domu?*

Idź do oryginalnego materiału