„Mamo, zabawiliście się na naszej działce i teraz spadajcie” – synowa wyrzuciła teściową ze swojego ogródka

twojacena.pl 1 tydzień temu

Mamo, zabawiłaś się u nas na działce i teraz spadaj z powrotem synowa wygoniła teściową ze swojego terenu.

Ewa wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Naprawdę mieli w końcu swoją działkę! Marzyli o tym całe dziesięć lat, ale życie ciągle stawiało im kłody pod nogi: raz kredyt, raz dzieci i ich szkoła, a potem kolejny kryzys A teraz spojrzeli na swoje oszczędności i postanowili czas działać, teraz albo nigdy.

Jej mąż, Tomasz, pracował w firmie ubezpieczeniowej, nic specjalnego, a Ewa była masażystką dziecięcą. Zarabiała nieźle, ale do kupienia domu za miastem było daleko. Los jednak zrządził, iż niemal w tym samym czasie odeszły jej babcia i babcia Tomka. Każda zostawiła w spadku po mieszkaniu w małych miasteczkach.

Po długich rozmowach para zdecydowała się sprzedać oba mieszkania, dodać pieniądze i spełnić marzenie kupić działkę.

Oferta znalazła się szybko. Zimą mało kto chce się pozbywać nieruchomości, wszyscy wolą czekać na sezon letni. Ale Tomek był nieugięty.

Później się rozmyślimy, znajdziemy milion powodów i zostaniemy bez działki mruczał.

Ewa była całkowicie zgodna. Wszystko układało się idealnie!

Działka okazała się wymarzona. Prąd, gaz, wodociąg wszystko już było podłączone. Zostało tylko postawić mały domek, przynajmniej na lato.

Postanowili, iż gdy tylko zrobi się cieplej, Tomek weźmie urlop i wraz z przyjacielem, Krzysztofem, zabierze się za budowę.

Pracowali jak w zegarku, bez zbędnych przerw i weekendów. Już po miesiącu młoda para świętowała nowe miejsce.

Prawda, spać było gdzieś kilka na podłodze rozłożyli dmuchane materace i przywieźli z miasta ciepłe koce. Ale najważniejsze, iż w domu była kuchenka i bieżąca woda. Resztę można było dokończyć później.

No to, Tomku, gratulacje! wzniósł toast Krzysztof.

Mężczyźni wychylili kieliszki, wzięli po kawałku kiełbasy z grilla, obficie posypali cebulą i polali keczupem.

Kto by pomyślał, iż wszystko ułoży się tak szybko! zachwycona powiedziała Ewa. Jeszcze przy sylwestrowym stole choćby nie marzyłam o swojej działce, a teraz proszę! wskazała na domek.

Choć zapadał już zmrok, nikt nie spieszył się do środka, kontynuując improwizowane grillowanie na świeżym powietrzu.

Halo, synku, jak tam u was? miękkim głosem zapytała Zofia Stanisławówna.

A jeżeli była tak słodka przez telefon, to na pewno coś knuła.

Mamo, u nas świetnie! uradowany zaczął Tomasz.

Wiem, wiem. Wnuki mówiły, iż kupiliście działkę?

No właśnie! Nie tylko działkę, ale prawie willę! dumnie oznajmił.

Oj, ty też się popisujesz zaśmiała się teściowa, ale głos nagle zrzedł. No cóż, brawo

Mamo, a u ciebie jak? ocknął się Tomek.

Oj, co tam u mnie w moim wieku Lekarze mówią, iż potrzebuję spokoju, zero stresu. Może organizm się odbuduje Ale gdzie tak znaleźć? Sanatoria drogie, nie stać mnie mówiła znacząco.

Mamo, przyjedź do nas! oferował syn.

Oj, synku, jakbyście się tam nudzili bez mnie! A Ewa będzie przeciw zaczęła się wymigiwać.

Mamo, przestań. Przyjeżdżaj i koniec!

No dobrze, Tomeczku, skoro tak nalegasz. Upiekę napoleonkę, twoją ulubioną.

Gdy Tomasz powiedział żonie o rychłym przyjeździe matki, ta nie była zachwycona.

Czyli nagle mamy działkę, a lekarze zalecili jej wypoczynek na łonie natury? sarkastycznie spytała Ewa.

No tak odparł prosto Tomek.

Wcale nie dziwne, co?

Nie, ma przecież ciśnienie.

Tomku, nie zrozumiałeś. Ona nie jedzie zdrowie poprawiać, tylko nową działkę obczaić!

Daj spokój. Popatrzy, pobędzie tydzień i wróci.

Zapomniałeś, co było przy jej ostatniej wizycie?

Tomek naprawdę zapomniał, ale Ewa pamiętała doskonale. Zofia Stanisławówna wtedy zrobiła wszystko, by zrujnować ich małżeństwo: plotkowała, próbowała ich poróżnić, sugerowała, iż starszy syn nie tej klasy. Nie gardziła też małymi podłościami: raz zupa przesolona, raz zamiast cukru pudru soda. Ewa w końcu straciła cierpliwość i odesłała teściową pierwszym pociągiem.

Ewa nie wątpiła, iż tym razem Zofia znów urządzi im niezły cyrk. Ale nie chciała nastawiać Tomka przeciw matce. Może akurat teraz się uda?

Oj, jak tu u was pięknie! Prawdziwy raj! Powietrze, drzewa, ten uroczy domek zachwycała się Zofia Stanisławówna. To pewnie Ewka wymyśliła! Taka z ciebie mądra dziewczyna! Trzymaj się jej, Tomku, taką żonę to ze świecą szukać!

Coś nowego, Zofio Stanisławno, skąd ta zmiana? zdziwiła się Ewa.

Bo ty zawsze byłaś moją ulubienicą. Syn co prawda gapa, ale synowa złota. Były między nami trudności, ale je pokonałyśmy. Kto starym wspomina

Czyli ja jestem gapą? zaśmiał się Tomasz.

Tak, ale kochanym uśmiechnęła się teściowa. A co u nas dziś na kolację?

Dziś znowu grill! uśmiechnęła się Ewa. Mam nadzieję, iż nie masz nic przeciwko? Po prostu nie możemy się nacieszyć gotowaniem na powietrzu.

Zjem z przyjemnością. Ostatni raz jadłam kiełbasę z grilla w Zakopanem. Tomek chodził jeszcze do podstawówki. Wyobrażasz sobie, jak dawno to było?

No to, Tomku, zajmij się grillem. A ja tymczasem po mięso do lodówki.

Mogę z tobą? Chcę jeszcze raz zobaczyć domek.

Jasne, proszę! skinęła Ewa.

Tym razem teściowa wyraźnie się zmieniła. Była wesoła, żartowała i ciepło rozmawiała z Ewą. Ewa pomyślała, iż czas zmienia ludzi. Może dawne konflikty skłoniły ją do przemyśleń. I po co miałaby psuć ich relację z Tomkiem? Byli razem długie lata, mieli dorosłe dzieci, teraz działkę. A Ewa była dobrą synową: gospodarna, wierna, pracowała i świetnie gotowała.

Gdy Tomek z matką poszli po talerze, telefon zadzwonił i leżał ekranem

Idź do oryginalnego materiału