– Mamo, nie przychodź już do nas – powiedziała mi kiedyś moja córka

przytulnosc.pl 12 godzin temu

– Mamo, nie przychodź już do nas – powiedziała mi kiedyś moja córka.

Właśnie zakładałam buty w przedpokoju i przez chwilę myślałam, iż coś mi się przesłyszało. Ale nie – córka powtórzyła to bez cienia emocji, prosząc mnie, żebym się nie obrażała, ale lepiej, żebym więcej do nich nie przychodziła.

– Rozumiesz, mamo, Adamowi nie podobają się twoje wizyty. A przecież wszystko, co mamy, należy do jego rodziców, więc muszę liczyć się z jego zdaniem. I wiesz co, mamo… sama jesteś sobie winna. Spójrz, jak wyglądasz. Wstyd mi za ciebie – powiedziała bez grama współczucia.

Stałam jak wryta, ale postarałam się nie dać po sobie poznać, jak bardzo mnie to zabolało. Odpowiedziałam spokojnie, iż rozumiem. Dopiero kiedy wyszłam na ulicę, puściły mi nerwy i rozpłakałam się.

Córka miała rację – mam dopiero 49 lat, a wyglądam jak starsza pani. Pracuję jako konduktorka w pociągach, pół życia jestem w trasie. A kiedy mam wolne, od razu pędzę do córki i mojej ukochanej wnuczki z jakimiś drobiazgami.

Moja córka, Kasia, miała naprawdę dużo szczęścia. Wyszła za mąż za syna bardzo zamożnych ludzi. Rodzice jej męża sprezentowali młodym trzypokojowe mieszkanie w nowym bloku, urządzili wszystko z rozmachem, najnowocześniejsze meble, kuchnia marzeń.

Teściowie Kasi to ludzie z tzw. „wyższych sfer” – ze mną nigdy nie chcieli mieć nic wspólnego. Ale ja się nie narzucałam – starałam się przychodzić tylko wtedy, gdy ich nie było.

I choćby to nie odpowiadało Adamowi. Powiedział Kasi, żeby poprosiła mnie, bym więcej nie przychodziła. A jeżeli chcę zobaczyć wnuczkę – to oni sami kiedyś przyjadą.

Nie muszę chyba mówić, jak bolało mnie to jako matkę. Płakałam, bo Kasię wychowywałam sama. Jej ojciec zniknął, gdy była jeszcze malutka, pomagał tylko symbolicznie przez alimenty. Wszystko ciągnęłam sama – za minimalną pensję.

A teraz za wszystko dostałam taką „wdzięczność” – moja córka się mnie wstydzi i każe mi się nie pokazywać.

Nie wsiadłam do autobusu. Szłam piechotą przez całe miasto. Wypłakałam się po drodze i jak już doszłam do siebie, to weszłam do swojego małego, ale własnego mieszkania – kawalerki. I spojrzałam na siebie w lustrze. Córka miała rację – zaniedbana, siwe włosy, szary sweter, zmęczona twarz.

Następnego dnia poszłam do fryzjera – ścięłam włosy, pofarbowałam. Od razu odjęło mi co najmniej pięć lat. I poczułam, iż chcę zmian.

Po fryzjerze pojechałam do galerii – kupiłam sobie kilka nowych rzeczy. Kupiłam szminkę i tusz do rzęs. Po raz pierwszy od lat. choćby zapisałam się na siłownię.

Kasia przez ten czas się nie odzywała. Ja też nie dzwoniłam. Nie wiedziała nic o moich zmianach.

Po miesiącu, w pociągu, poznałam pewnego mężczyznę. Zaczęliśmy rozmawiać i coś między nami zaiskrzyło. Jarek – bo tak miał na imię – mieszkał na Podkarpaciu, miał własny dom na wsi, był wdowcem. Dzieci dorosły i wyjechały. Zaczęliśmy się spotykać. Potem zaprosił mnie do siebie. A jeszcze później zapytał, czy nie chciałabym z nim zamieszkać. Zgodziłam się.

I wtedy, po pół roku ciszy, zadzwoniła Kasia.

– Mamo, potrzebuję pomocy. Rozwodzimy się. Nie mam gdzie się podziać. Czy mogę zamieszkać u ciebie? I jeszcze musisz się zająć małą, dopóki nie znajdę pracy – powiedziała.

– Mieszkanie jest wolne, możesz się wprowadzić, nie mam nic przeciwko. Ale ja nie pomogę ci z dzieckiem – jestem teraz na drugim końcu Polski – odpowiedziałam spokojnie.

Kasi się to nie spodobało. Zaczęła krzyczeć, iż jestem złą matką, iż ją zostawiam w najtrudniejszym momencie życia.

Ale ja nie czuję wyrzutów sumienia. Gdy miała wszystko – nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. A teraz, gdy już nie jest “panią z apartamentu”, to nagle przypomniała sobie o mamie?

Nie czuję, iż jestem jej coś winna. Też zasługuję na szczęście. A z Jarkiem jest mi dobrze. Mówi choćby o ślubie. Dom duży, wieś przepiękna, jestem spokojna i wreszcie… szczęśliwa.

A Wy co sądzicie – jestem złą matką? Czy może córka dostała to, na co sobie zasłużyła? Czy naprawdę nie mam prawa do szczęścia?

Idź do oryginalnego materiału