Mamo, jeżeli będziesz przeszkadzać, odejdę na zawsze.

newsempire24.com 5 dni temu

Dzisiaj obudziłam się wcześniej niż zwykle. To mój dzień urodzin. Przygotowałam warzywa do sałatek, zamarynowałam mięso, obrałam ziemniaki i poszłam do fryzjera. Gdy wróciłam, od razu zabrałam się za gotowanie.

“Mamo, wszystkiego najlepszego! Wyglądasz cudownie. W twoim dowodzie na pewno jest pomyłka – jesteś młodsza o dobre dziesięć lat” – powiedział Krzysztof, który właśnie się obudził i w samych bokserkach pocałował mnie w policzek.

“Ubierz się i pomóż mi. Boję się, iż sama nie zdążę” – odparłam.

“Jasne, za chwilę.” W połowie drogi do łazienki zatrzymał się. “Może zadzwonimy do Ani? Ona lepiej sobie z tym poradzi.”

“Dobry pomysł. Niech przyjdzie i pomoże” – zgodziłam się.

Gdy Krzysztof wrócił na kuchnię, ogolony i pachnący wodą kolońską, Ania kroiła warzywa, a ja wycierałam kieliszki.

“Jak tu miło” – powiedział, podkradając plasterek ogórka z deski.
Dziewczyna odwróciła się, nadstawiając usta do pocałunku, ale Krzysztof go nie przyjął. Zauważyłam to. “Wstydzi się przy mnie” – pomyślałam.

“Krzyś, przygotuj stół i nakryj obrusem. Jest na górnej półce w szafie” – poprosiłam, by rozładować napięcie.

“Rozkaz!” – wyprostował się jak żołnierz, przytakując ostrym ruchem. Kosmyk mokrych włosów spadł mu na czoło. Strzepnął go, potrząsając głową.

“Dorosły, a zachowuje się jak dziecko” – uśmiechnęłam się.

“Mamo, ilu będzie gości?” – zawołał z pokoju.

“Razem z nami dziewięć” – odpowiedziałam po chwili namysłu.

Wychowałam syna sama i wyszedł na porządnego człowieka. Zawsze marzyłam o dużej, kochającej rodzinie. Ojciec umarł wcześnie, a mąż odszedł trzy lata po narodzinach Krzysztofa. Swojego życia uczuciowego nie ułożyłam. Może syn się ożeni? Przecież ma już dwadzieścia sześć lat. I Anka jest dobra – skromna, z porządnej rodziny. Może doczekam się wnuków… Uśmiechnęłam się na tę myśl.

Mięso w piekarniku było prawie gotowe. Czas na ziemniaki.

“Aniu, nie zapomnij pokroić chleba…” – przerwał mi dzwonek do drzwi.

Rzuciłam okiem na stół, sprawdziłam w lustrze fryzurę, zdjęłam fartuch i otworzyłam.

Goście zbierali się powoli. Na stoliku pod oknem stały już bukiety róż, a obok leżały elegancko zapakowane prezenty.

Krzysztof znał wszystkich: moją przyjaciółkę z dzieciństwa z mężem, szefową księgowości (bez męża, bo go nie miała) i koleżankę z pracy z małżonkiem. Goście stali przy stole, rozmawiając i zerkając na zastawę w oczekiwaniu na zaproszenie.

Ale ja zwlekałam. Krzysztof zrozumiał – czekam na kogoś. Na kogo?

“Tak bardzo jestem głodna, iż zaraz się zasłabiłam” – poskarżyła się Ania.

“Poczekaj, mama kogoś jeszcze oczekuje” – Krzysztof ścisnął jej dłoń.

W końcu zadzwonił dzwonek. Z ulgą pobiegłam otworzyć. Wróciłam w towarzystwie pięknej młodej kobiety, którą trzymałam wpół.

“Poznajcie – Kinga, moja dawna sąsiadka. Gdy ja byłam w liceum, ona dopiero zaczynała podstawówkę. Jej mama prosiła, żebym na nią uważała. Taka z niej teraz piękność, iż nie poznałam! To ona mnie zagadnęła.”

“A ja cię od razu rozpoznałam, prawie się nie zmieniłaś” – powiedziała Kinga melodyjnym głosem.
Krzysztof pomyślał, iż pewnie pięknie śpiewa.

Prosta szara sukienka podkreślała jej smukłą figurę. Jasne, gęste włosy opadały falą. Uśmiechała się często.

“No to, drodzy goście, zapraszam do stołu!” – powiedziałam.

Wszyscy ruszyli, przestawiając krzesła i zastanawiając się, od czego zacząć.

Krzysztof usiadł naprzeciw moich koleżanek z pracy, z Anią po jednej stronie, a Kingą po drugiej. Pachniała delikatnymi, drogimi perfumami. Mężczyźni spoglądali na nią z zaciekawieniem, kobiety – z rezerwą.

Krzysztof sięgnął po butelkę wina i pytająco popatrzył na Kingę, prosząc wzrokiem o pozwolenie na nalanie. Ich twarze znalazły się tak blisko, iż dostrzegł złote iskierki w jej tęczówkach. Skinęła głową.

“Ile ona ma lat? Wydaje się tylko trochę starsza…” – próbował obliczyć, ale Ania go oderwała. Jeden z gości wstał i wygłosił toast. Krzysztof nie słuchał, myślami był przy Kindze. Zapach jej perfum go oszołomił. Nim toast dobiegł końca, trącił się z nią kieliszkiem.

“A ze mną?” – obraziła się Ania.
Krzysztof niechętnie odwrócił się w jej stronę. Dziewczyna usiłowała spotkać jego wzrok, ale unikał kontaktu. “Co ci podać? Sałatkę jarzynową? A może tę drugą? Mama mówiła, iż wyśmienita.”

“Wszystko jedno” – odparł i wychylił kieliszek.

“Nie spodziewałam się, iż Lena ma już dorosłego syna. Studiujesz czy pracujesz?” – cicho spytała Kinga.

“Skończyłem studia trzy lata temu, pracuję.”

“O, nic dziwnego – taka matka.”

Rozmawiali, prawie dotykając głowami. Za każdym razem, gdy ich ramiona lub łokcie się stykały, Krzysztofa ogarniało gorąco, a serce wypełniała ekscytacja. Celowo nachylał się bliżej, by poczuć ten dreszcz ponownie. Kinga jednak nieco się odsunęła.

Ania o coś zapytała, a on zirytował się, iż przeszkadza. Po kilku toastach w głowie zrobiło mu się przyjemnie lekko.

“Krzyś, włącz muzykę, potańczymy” – poprosiłam.

Wcześniej omówiliśmy playlistę. niedługo popłynęły rytmiczne hity z lat dziewięćdziesiątych. Kobiety przesiadły się na kanapę, mężczyźni wyszli zapalić. Zaczęłam zbierać talerze, by “odświeżyć” stół. Ania pomogła mi – zachowywała się niemal jak gospodyni, co wściekało Krzysztofa.

Kinga wstała ostatnia, niepewna, co robić. Krzysztof podszedł.

“Zatańczymy?”

Uniosła brwi ze zaskoczenia, ale po chwili poZ czasem Ewa zaakceptowała ich związek, a gdy Kinga urodziła wnuczkę, zrozumiała, iż prawdziwa miłość nie zna wieku, i w końcu odnalazła spokój w nowej, szczęśliwej rodzinie.

Idź do oryginalnego materiału