Dzisiaj miałem smutną, ale też pouczającą historię do zapisania w moim dzienniku. Moja córka, Zosia Kowalska, obchodziła dzisiaj dziewiąte urodziny. Ale niestety, zarówno ja, jak i moja żona, Kasia, zupełnie o tym zapomnieliśmy.
Zosia obudziła się od dźwięków naczyń w kuchni. Kasia, jak zwykle rano, przygotowywała śniadanie przed moją pracą w biurze w Warszawie. Córka nasłuchiwała, czy usłyszy jakieś życzenia, ale rozmawialiśmy tylko o jutrzejszym zebraniu w szkole i o tym, iż znowu zapomnieliśmy parasola w autobusie.
Zosia ubrała się gwałtownie i weszła do kuchni w piżamce w różowe słoniki. Stanęła w drzwiach, czekając. „Dzień dobry, córeczko” – powiedziałem, nie odrywając wzroku od gazety. „Jedz śniadanie, bo spóźnisz się do szkoły.”
Moja żona postawiła przed nią jajecznicę i kubek kakao. „Mamo, a pamiętasz, jakie dziś jest data?” – zapytała cicho Zosia. „Piętnastego maja. Dlaczego pytasz?” – odparła Kasia, już myśląc o swoich sprawach.
W szkole nikt też nie pamiętał. Jej najlepsza przyjaciółka, Ania, cały dzień powtarzała tylko o sprawdzianie z matematyki. Po lekcjach Zosia wracała wolno, patrząc na wystawy sklepowe – torty w cukierni, lalki w sklepie z zabawkami. Wszystko, co mogłoby być prezentem, gdyby ktoś pamiętał.
Wieczorem poszliśmy do przychodni, bo Kasia umówiła Zosię na kontrolę po anginie. „Ile lat ma pacjentka?” – spytała lekarka. „Dziewięć” – odpowiedziała żona. „A kiedy ma urodziny?” – dopytała doktor. „Dzisiaj” – szepnęła Zosia.
Wtedy Kasia zbladła i rozpłakała się. „Zosiu, przepraszam cię, kochanie!” – mówiła, ściskając ją mocno. Ja też wpadłem w panikę, gdy dotarło do mnie, co się stało.
Kasia wróciła ze sklepu z gotowym tortem, balonami i lalką. Zapaliliśmy świeczki, śpiewaliśmy „Sto lat”, a Zosia uśmiechała się, choć wcześniej była taka smutna.
Dzisiaj zrozumiałem, iż nie ma ważniejszej rzeczy niż pamiętać o tych, których kochamy. choćby gdy praca i codzienne sprawy zaprzątają głowę, nie wolno nam zapominać, co jest naprawdę ważne. Zosia nauczyła mnie dziś pokory i wyrozumiałości. A ja obiecałem sobie – i jej – iż już nigdy nie przegapię jej urodzin.