Życie w dużym mieście i na wsi to dwa zupełnie różne światy. Jedni uważają, iż w mieście można znaleźć wszystko, co najlepsze, inni natomiast nie zamieniliby spokojnego życia na wsi na żadne wygody. Jednak kiedy przychodzi czas emerytury, ludzie często zmieniają swoje podejście. Zmęczeni miejskim hałasem uciekają na wieś, a ci, którzy mają już dość wiejskiego życia, wybierają miasto — najczęściej wprowadzając się do dzieci.
Moja mama na wsi
Moja mama, Teresa Kowalska, całe życie spędziła w niewielkiej wiosce pod Lublinem. Tam się urodziła, tam założyła rodzinę i wychowała mnie. Od kilku lat mieszkam w Krakowie z mężem i dwójką dzieci. Mamy małe, dwupokojowe mieszkanie na osiedlu. Staramy się odkładać na przyszłość, ale nie żyjemy w luksusie.
Z mamą rozmawiam często przez telefon, więc od dawna wiem, iż planuje przeprowadzić się do miasta. Tłumaczy, iż nie ma już siły zajmować się ogrodem i nie chce kolejnych zim marznąć w domu, gdzie trzeba samodzielnie palić w piecu. Chciałaby w końcu odpocząć, a w rozmowach coraz częściej sugeruje, iż najchętniej zamieszkałaby z nami.
— Agnieszko, przecież mogę pomagać przy dzieciach, gotować, sprzątać. Jak będzie trzeba, to choćby gdzieś dorobię! — przekonuje mnie mama. — Naprawdę nie mogę już żyć na wsi!
Rodzinna codzienność
Dla mnie jej pomysł brzmi dość absurdalnie. Mama jest energiczną kobietą po sześćdziesiątce, a jej starsze sąsiadki radzą sobie znakomicie same. Mój mąż jest tego samego zdania. Dlaczego miałaby porzucać swój dom? Przecież nie pozostało taka stara!
Największym problemem jest jednak brak miejsca. Cztery osoby w dwóch pokojach to już spore wyzwanie, a co dopiero, gdyby miała z nami zamieszkać babcia… Kiedy delikatnie próbuję jej to wytłumaczyć, odpowiada z rozbrajającą szczerością:
— Przecież mogę spać w kuchni! Nie przesadzaj.
— Mamo, błagam cię, gdzie w kuchni? Nie mamy dla ciebie miejsca, zrozum. jeżeli jest ci ciężko z pracami na wsi, pomożemy ci finansowo, będziemy wspierać jak tylko się da. Ale do nas nie możesz się przeprowadzić.
Niekończące się rozmowy
Niestety, moje argumenty nie trafiają do mamy. Ostatnio podczas rozmowy przez telefon oznajmiła, iż zrezygnowała już z uprawiania ogródka i sprzedała krowę. Sąsiadom zaś rozpowiada, iż lada dzień przeprowadzi się do Krakowa, do córki.
Jestem w kropce. Czy po prostu nie otworzyć drzwi, kiedy się zjawi? Dać jej pieniądze na powrót? choćby nie mamy możliwości wynajęcia jej osobnego mieszkania, bo to przekracza nasz budżet.
Pozostaje mi tylko próbować porozmawiać z nią twarzą w twarz, może wtedy zrozumie, iż rzeczywistość wygląda inaczej, niż sobie wyobraża.
Miasto kontra wieś — podsumowanie
Czy rzeczywiście życie w mieście jest aż tak pociągające dla tych, którzy całe życie spędzili na wsi? Jak przekonać ukochaną mamę, iż jej decyzja nie jest najlepszym rozwiązaniem? Nie wiem. Wiem jedno — miłość do rodzica nie zawsze oznacza zgodę na rewolucję w swoim życiu.