„Mam już dość noszenia was na swoich plecach! Ani grosza więcej – radźcie sobie sami, jak chcecie!” – krzyknęła Janka, blokując karty.

newskey24.com 12 godzin temu

Mam już dość noszenia was wszystkich na karku! Nie mam już ani grosza jedzcie się sami, jak chcecie! krzyknęła Jadwiga, blokując kartę.

Jadwiga wciągnęła drzwi do mieszkania i natychmiast usłyszała rozmowy z kuchni. Mąż jej, Michał, gadał z matką Zofią Kowalczyk. Matka przybyła rano i jak zwykle rozgościła się przy stole.

Co jest z telewizorem? zapytał Michał.

Stary jest, obraz rozmazany, dźwięk przeskakuje. Powinien już dawno być wymieniony narzekała teściowa.

Jadwiga zdjąła pantofle i weszła do kuchni. Zofia siedziała przy stole z filiżanką herbaty, a Michał przewijał telefon.

No, Jadwiga, jesteś! ucieszył się mąż. Dyskutowaliśmy o telewizorze mamy.

Co z nim nie tak? spytała zmęczona Jadwiga.

Zepsuty kompletnie. Potrzebny nowy odparła Zofia.

Michał odłożył telefon i spojrzał na żonę.

Zawsze płacisz za takie rzeczy. Kup mamie nowy telewizor. Nie chcemy wydawać własnych pieniędzy.

Jadwiga zamarła, zdejmując płaszcz. Mówił to tak zwyczajnie, jakby pytał o chleb w sklepie.

Nie mam na to ochoty. A ty? zapytała.

Masz dobrą pracę, zarabiasz przyzwoicie wyjaśnił Michał. A ja mam małe wynagrodzenie.

Jadwiga zmarszczyła brwi, sprawdzając, czy on naprawdę to ma na myśli. Jego twarz promieniała pewnością słuszności.

Michału, nie jestem bankiem powiedziała powoli.

No dalej, to tylko telewizor odrzucił mąż.

Usiadła przy stole i cofnęła myślami ostatnie miesiące. Kto płacił za mieszkanie? Jadwiga. Kto kupował zakupy? Jadwiga. Kto opłacał media? Jadwiga. A leki Zofii, ciągle narzekającej na ciśnienie i stawy? Jadwiga. I kredyt, który teściowa wzięła na remont, a po trzech miesiącach przestała spłacać Jadwiga przejęła go.

Pamiętasz coś? dopytał Michał.

Pamiętam, kto płacił w tej rodzinie od dwóch lat odparła.

Zofia wkroczyła do rozmowy:

Jadwigo, jesteś panią domu, więc to twój obowiązek. Czy naprawdę tak trudno kupić mamie telewizor? To zakup dla rodziny.

Dla rodziny? powtórzyła Jadwiga. A gdzie jest ta rodzina, kiedy trzeba wydać pieniądze?

Nie tak, iż nic nie robimy sprzeciwił się Michał. Pracuję, a mama pomaga w domu.

Pomaga w domu? zdziwiła się Jadwiga. Zofia przychodzi na herbatę i narzeka na bóle.

Teściowa się obraziła.

Co to za narzekanie? Daję wam wskazówki, jak prowadzić dom.

Wskazówki, jak mam wspierać wszystkich?

Kto inny? zapytał Michał szczerze. Masz stałą pracę i porządną pensję.

Jadwiga przyjrzała się mężowi. On naprawdę uważał, iż normalne jest, iż żona dźwiga całą rodzinę finansowo.

A co robisz z pieniędzmi? spytała.

Oszczędzam odpowiedział. Na wszelki wypadek.

Na jaki wypadek?

Nie wiadomo. Kryzys, zwolnienie. Potrzebna poduszka.

A gdzie jest moja poduszka?

Masz pewną pracę, nie zwolnią cię.

Jadwiga spokojnie: Może czas, żebyś ty i twoja mama sami decyzję podjęli, co kupić i z jakich funduszy.

Michał uśmiechnął się szyderczo. Dlaczego mówisz tak? Ty świetnie zarządzasz pieniędzmi i nie obciążasz nas dodatkowymi wydatkami.

Nie obciążacie mnie? zbladła Jadwiga. Myślicie, iż nie obciążam?

Nie prosimy o zakupy codziennie broniła się teściowa. Tylko gdy naprawdę trzeba.

Czy naprawdę potrzebny jest telewizor?

Oczywiście! Jak można żyć bez telewizji? Wiadomości, seriale.

Można wszystko oglądać online.

Nie rozumiem internetu przerwała Zofia. Potrzebuję prawdziwego telewizora.

Rozmowa kręciła się w kółko. Oboje naprawdę wierzyli, iż Jadwiga jest zobowiązana zapewnić wszystko, a jednocześnie przyciskają każdy grosz dla siebie.

Dobrze rzekła Jadwiga. Powiedzcie, ile kosztuje telewizor, którego chcecie.

Można dostać dobry za czterdzieści tysięcy złotych rozpromienił się Michał. Duży, z internetem.

Czterdzieści tysięcy złotych powtórzyła.

Nie jest tak drogo.

Michału, wiesz, ile wydaję na naszą rodzinę miesięcznie?

Dużo, pewnie.

Około siedemdziesięciu tysięcy złotych: czynsz, jedzenie, media, leki Zofii, jej kredyt.

Michał wzruszył ramionami. To rodzina, to normalne.

A ty ile wydajesz na rodzinę?

Czasem kupię mleko, chleb.

Michał, wydajesz maksymalnie pięć tysięcy złotych na rodzinę policzyła Jadwiga. I to nie każdego miesiąca.

Ale oszczędzam na czarną przygodę.

Czyjej czarnej przygody? Twojej?

Naszej, oczywiście.

Dlaczego więc pieniądze leżą w twoim osobistym koncie, a nie we wspólnym?

Michał zamilkł. Zofia też.

Zofio, mój syn utrzymuje rodzinę zaczęła teściowa. Czym?

Co? zapytała Jadwiga, zdumiona. Ostatnio Michał kupił jedzenie dopiero po sześciu miesiącach, kiedy sama byłam chora i poprosiłam go o wyjście do sklepu.

Ale on pracuje!

Ja też pracuję. Tylko, iż mój dochód trafia do wszystkich, a jego zostaje tylko dla niego.

Tak to już jest przyznał Michał niepewnie. Kobieta prowadzi dom.

Prowadzenie domu nie znaczy dźwiganie wszystkich na plecach odparła Jadwiga.

Co proponujesz? zapytała Zofia.

Że każdy sam się utrzyma.

Jak to ma sens? zawołała teściowa. Co z rodziną?

Rodzina to kiedy każdy wkłada tyle samo, a nie gdy jedna osoba ciągnie wszystkich wyjaśniła.

Michał spojrzał na żonę z niedowierzaniem. To dziwne myślenie. Mamy wspólny budżet.

Wspólny? rozbawiła się Jadwiga. Wspólny budżet to gdy oboje wkładacie pieniądze do jednego garnka i wydajecie razem. A co mamy? Ja wkładam, a ty trzymasz swoje dla siebie.

Nie dla siebie bronił się Michał. Bo kiedy potrzebne są pieniądze, wydam je na własne potrzeby, nie na wspólne.

Skąd wiesz? spytała Jadwiga.

Po prostu wiem. Teraz twoja mama potrzebuje telewizora. Masz czterdzieści tysięcy na koncie. Czy go kupisz?

Michał zawahał się. To moje oszczędności.

Dokładnie. Twoje.

Zofia próbowała się wtrącić:

Nie powinno się tak mówić do męża. Mężczyzna ma być głową rodziny.

A głowa rodziny ma wspierać rodzinę, a nie żyć z żony.

Michał nie żyje z tobą! protestowała Zofia.

Przez dwa lata płaciłam czynsz, jedzenie, media, leki, kredyt. A on oszczędzał na własne potrzeby.

To chwilowe, kryzys, trudne czasy tłumaczył mąż.

Kryzys trwa już trzy lata, a co miesiąc odciągasz koszty na mnie przerwała Jadwiga. To nie pomoc, to obciążanie.

Czy płaciłeś czynsz w ciągu ostatnich sześciu miesięcy? zapytała ostry głos Jadwiga.

Nie, ale…

Czy kupowałeś jedzenie? dopytała.

Czasem.

Mleko raz w miesiącu to nie jedzenie.

Dobrze, nie kupowałem, ale pracuję i wnoszę pieniądze do rodziny.

Wnosisz i od razu chowasz je w swoim koncie.

Nie ukrywam, oszczędzam na przyszłość.

Na swoją przyszłość.

Zofia wtrąciła się:

Co ci się stało? Przecież nie narzekałaś.

Myślałam, iż to chwilowe, iż w końcu zacznie płacić.

A teraz? dopytała.

Teraz rozumiem, iż jestem wykorzystywana jak automat gotówki.

Nie mów tak! wybuchł Michał.

Co mam nazwać, kiedy jedna osoba wspiera wszystkich, a później domaga się prezentów?

Prezent? Telewizor to potrzeba mamy!

jeżeli twoja mama potrzebuje telewizora, niech kupi go z emerytury. Albo ty kup ją ze swoich oszczędności.

Ale jej emerytura jest mała!

A moja pensja nie jest gumą, którą można rozciągać w nieskończoność.

Możesz to pozwolić.

Mogę, ale nie chcę.

Zapanowała cisza. Michał i Zofia wymienili spojrzenia.

Co masz na myśli, iż nie chcesz? zapytał cicho mąż.

Oznacza to, iż mam dość wspierania rodziny samodzielnie.

Ale rodzina ma się wzajemnie wspierać.

Dokładnie. Nie jedna osoba.

Jadwiga wstała od stołu. Zrozumiała, iż są dla niej jedynie bankiem na żądanie.

Dokąd idziesz? zapytał Michał.

Zajmę się sprawami.

Bez słowa wyciągnęła telefon, otworzyła aplikację bankową przy stole i zablokowała wspólną kartę, do której Michał miał dostęp. Przeszła do przelewów i przeniosła wszystkie oszczędności na nowo założone konto, które otworzyła miesiąc wcześniej na wszelki wypadek.

Co robisz? spytał niepewnie Michał.

Zajmuję się finansami odparła krótko.

Michał próbował podglądnąć ekran, ale Jadwiga odwróciła go. Po pięciu minutach wszystkie środki znalazły się w jej prywatnym koncie, niedostępnym dla męża i teściowej.

Co się dzieje? zaniepokojony zapytał.

To, co powinno było stać się dawno temu, właśnie się dzieje.

W ustawieniach karty usunęła dostęp wszystkim oprócz siebie. Michał patrzył na żonę, nie pojmując, co się tak stało.

Zofia wstała gwałtownie.

Co zrobiłaś? Nie będziemy mieli pieniędzy!

Będziecie mieć to, co sami zarobicie odpowiedziała spokojnie.

Co to samo? Co z rodziną? Co z wspólnym budżetem? krzyczała.

Nie mieliśmy wspólnego budżetu. Był tylko mój, z którego wszyscy braliśmy.

Zwariowałaś! wykrzyczała. Jesteśmy rodziną!

Jadwiga, głosem równym, odparła:

Od dzisiaj żyjemy osobno. Nie jestem zobowiązana do spełniania waszych zachcianek.

Zachcianki? zaprotestował Michał. To niezbędne wydatki!

Telewizor za czterdzieści tysięcy to niezbędny wydatek?

Dla mamy, tak!

Niech mama kupi go ze swojej emerytury. Albo ty za swoje oszczędności.

Zofia zwróciła się do syna:

Dlaczego milczysz? Postaw ją na swoje miejsce! To twoja żona!

Michał zamruczał coś niezrozumiałego, unikając wzroku Jadwigi. Wiedział, iż ma rację, ale nie chciał przyznać się na głos.

Jadwigo, naprawdę myślisz, iż powinnam wspierać całą twoją rodzinę?

Tak, jesteśmy małżeństwem.

Małżeństwo to partnerstwo, nie sytuacja, w której jedna osoba podtrzymuje wszystkich.

Ale moja pensja jest mniejsza!

Twoja pensja jest mniejsza, ale twoje oszczędności większe bo wydajesz je tylko na siebie.

Michał znowu zamilkł. Zofia, widząc, iż nie zdoła wymusić, zmieniła taktykę:

Jadwigo, oddaj pieniądze natychmiast! Brakuje mi leków!

Kup je ze swoich środków.

Moja emerytura jest mała!

Zapytaj syna. Ma oszczędności.

Daj mi pieniądze na leki! nalegała.

Michał cofnął się. Mam to na rodzinę.

Ja jestem rodziną! wykrzyknęła.

To moje oszczędności.

Widzisz? Kiedy przychodzi wydawanie, pieniądze nagle stają się osobiste.

Zofia, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, spróbowała inaczej:

Porozmawiajmy spokojnie. Zawsze byłaś dobra, zawsze pomagałaś.

Pomagałam, dopóki nie zdałam sobie sprawy, iż jestem wykorzystywana.

Nie jesteś wykorzystywana jesteś doceniana!

Doceniana za co? Za płacenie wszystkich rachunków?

Za wsparcie rodziny.

Nie wspieram rodziny. Wspieram dwóch dorosłych, którzy potrafią zarabiać.

Następnego ranka Jadwiga poszła do banku i otworzyła osobne konto na swoje nazwisko. Wydrukowała wyciągi z ostatnich dwóch lat, które pokazywały, iż wszystkie wydatki czynsz, jedzenie, media, leki Zofii i jej kredyt szły z jej własnych środków.

Wróciwszy do domu, wyciągnęła wielką walizkę i zaczęła pakować rzeczy Michała: koszule, spodnie, skarpetki wszystko schludnie składane.

Co robisz? zapytał, wracając z pracy.

Pakuję twoje rzeczy.

Dlaczego?

Bo już tu nie mieszkasz.

Co? To moje mieszkanie też!

Mieszkanie jest na moje nazwisko. Decyduję, kto w nim mieszka.

Jesteśmy małżeństwem!

Na razie tak. Ale nie na długo.

Wóz z walizką stanął w korytarzu, a Jadwiga podała rękę:

Klucze.

Jakie klucze?

Do mieszkania. Wszystkie zestawy.

Serio? zapytała z niedowierzZamknęła drzwi na klucz, a w ciszy nocnego miasta usłyszała własny oddech, wolny od ciężaru cudzych oczekiwań.

Idź do oryginalnego materiału