Mam 58 lat, przypadkiem wdałem się w romans i wygląda na to, iż to coś poważnego. Myślę o rozwodzie, ale czuję, iż rodzina mnie nie zrozumie

przytulnosc.pl 1 miesiąc temu

Przez całe dorosłe życie drwiłem z kolegów, którzy nagle zakochiwali się bez pamięci. „Jak to możliwe? Mówisz, iż nie możesz nad sobą zapanować?” – śmiałem się. A oni tylko mówili: „Jak sam przeżyjesz, to zrozumiesz”.

Mam 58 lat. Z żoną – Krystyną – przeżyliśmy wspólnie prawie cztery dekady. Było wszystko: miłość, kłótnie, zmęczenie, próby rozstania. Raz się pakowaliśmy, raz wracaliśmy. Ale przetrwaliśmy. Zawsze myślałem, iż to właśnie jest siła – być razem mimo wszystko. Nie szukałem nikogo innego.

A jednak… w tym wieku los postawił przede mną największą zagadkę. Zakochałem się. Jak chłopak. W Halinie – kobiecie, która obudziła we mnie życie. Kiedy jestem przy niej, czuję ciepło, spokój, młodość. To nie flirt, nie chwilowe zauroczenie. To coś, czego nie czułem od czasów liceum.

Halina prosi, żebym odszedł. Żebym był z nią. Z nią jest lekko, naturalnie, radośnie. Czuję się znów sobą – mężczyzną z marzeniami i pasją. Ale…

Mam rodzinę. Troje dzieci, pięcioro wnucząt. Wszyscy mieszkają blisko – w Krakowie i Wieliczce. Jesteśmy bardzo zżyci. Spotykamy się na święta, pomagamy sobie, jesteśmy wsparciem. W naszej rodzinie nie było rozwodów. Zawsze powtarzano, iż z problemami trzeba się mierzyć, a nie od nich uciekać.

I teraz co? Mam zostawić to wszystko dla kobiety, którą znam niespełna dwa lata? Zerwać z rodziną, z tradycją, z latami wspólnego życia? Boję się ich zawieść. Wiem, iż dzieci, a szczególnie córka – Ania – nie zaakceptują mojego wyboru.

Z drugiej strony – nie chcę udawać. Halina nie jest żadną manipulantką, nie zależy jej na moim majątku czy nazwisku. Ale mimo to, w mojej głowie kłębią się myśli: a co, jeżeli to się rozpadnie? jeżeli zostanę sam, odrzucony przez wszystkich?

Halina postawiła sprawę jasno: mam czas do końca tygodnia. Albo zostaję z nią, albo się żegnamy. I nie mogę spać. Serce mi pęka.

Z jednej strony – Krystyna, dzieci, wnuki, dom. Z drugiej – nowe życie. Szczęście. Miłość.

I co wybrać? Jak podjąć adekwatną decyzję, kiedy każda opcja boli?

Czuję się bezbronny. Bo choć zawsze uważałem się za silnego faceta, dziś wiem jedno: wobec uczuć choćby dojrzały mężczyzna bywa bezradny. Szczególnie, gdy kocha naprawdę.

Idź do oryginalnego materiału