Teściowa nie nauczy złego

polregion.pl 2 godzin temu

W końcu Krzysztof i Zosia wprowadzili się do swojego dużego domu. Dom był ogromny, dwupiętrowy, idealny dla ich trójki dzieci. Każde miało swój pokój, wszyscy byli szczęśliwi. Choć najmłodsza Hania jeszcze nie rozumiała, co znaczy mieć własny pokój miała zaledwie półtora roku.

„Dziękuję ci, kochanie, za ten cud. Jak przyjemnie być panią takiego domu. Chociaż chłopcy biegają wszędzie, ale trudno dzieci muszą się rozwijać” cieszyła się Zosia.

Z czasem zrozumiała, iż utrzymanie dużego domu w czystości to nie lada wyzwanie, zwłaszcza z trójką dzieci. Staś miał siedem lat, Wojtuś cztery, a Hania była jeszcze malutka.

Pewnego wieczoru, gdy Zosia zmywała naczynia, a mąż wylegiwał się na kanapie przed telewizorem, zadzwonił jego telefon.

„Cześć, Jarek” usłyszała głos Krzysztofa. „U nas wszystko gra, a u ciebie?”

Zosia domyśliła się, iż dzwoni młodszy brat męża, który mieszkał w innym mieście z ich matką. Choć Jarek miał już trzydzieści lat, nie był żonaty i nie śpieszyło mu się. Po rozmowie Krzysztof oznajmił z uśmiechem:

„Jarek się żeni, zaprosił nas na ślub.”

„Naprawdę?” zdziwiła się Zosia. „Myślałam, iż nigdy się nie zwiąże. Sam przystojniak, kobiety się o niego biją, a mama go nakarmi i upierze. Życie jak z bajki. Tylko pracę ma trochę dziwną, choć studia skończył. Ciągle jak student.”

Krzysztof milczał, zamyślony.

„Ty to prawdziwy pracoholik” ciągnęła Zosia. „Energiczny, ambitny. Wy z bratem to zupełne przeciwieństwa. Jarek przez cały czas w tym kklubie nocnym pracuje?”

Idź do oryginalnego materiału