Śmiało można powiedzieć, iż Trigger to najbardziej deskorolkowa kawa w Polsce – zaczynając od osób, które ją tworzą przez wydarzenia, na których się pojawiają aż po osoby, które wspierają. Z ekipą miałem okazję poznać się na żywo, a Maciek opowiedział mi o kawie z taką pasją, iż mimo mojego totalnego braku znajomości tematyki wiedziałem, iż jest to osoba interesująca do przeprowadzenia wywiadu. Zresztą przekonajcie się sami:
Co w Twoim życiu było pierwsze kawa czy deskorolka?
Zdecydowanie deska. Gdy zaczynałem jeździć, miałem 13 lat i totalnie nie myślałem o tym, iż kiedykolwiek będę pił kawę – a co dopiero, iż stanie się ona moją pasją czy pracą.
Zacznijmy może od deskorolki. W jakich okolicznościach pojawiła się ona w Twoim życiu?
Deskorolka pojawiła się w moim życiu trochę przez telewizję. Jako dzieciak oglądałem program Extreme Sports Channel, gdzie leciały relacje z zawodów X-Games, Dew Tour i innych takich wydarzeń. Były tam różne konkurencje – rolki, BMX, deskorolka – i to właśnie ta ostatnia najbardziej mnie zajarała. Coś w niej było i wiedziałem, iż też chcę spróbować. W rozmowie z moją ciocią wspomniałem kiedyś, iż chciałbym zacząć jeździć. I wyobraź sobie – na gwiazdkę w tym samym roku dostałem od niej moją pierwszą deskorolkę. Miałem wtedy jakieś 13 lat. Tak się tym zajarałem, że… serio zasnąłem z nią w łóżku. Rano jak tylko wstałem to wybiegłem na jedyny suchy kawałek asfaltu przed domem i zacząłem jeździć. I tak już zostało.
Skąd zajawka na kawę? Jak wyglądały Twoje początki i jak ewoluowało to na przestrzeni lat aż doszedłeś do własnej marki?
Zajawka na kawę zaczęła się od pracy – po maturze zacząłem pracować jako barman w cocktail barze. potem w kilku innych barach, aż w końcu trafiłem do takiej naprawdę poważnej, profesjonalnej restauracji. Tam poznałem Pawła Kanieckiego – człowieka, który totalnie mnie wciągnął w świat kawy. Zobaczyłem, jak robi niesamowite wzory na kawie, latte art i od razu pomyślałem: „muszę się tego nauczyć”. Zaprzyjaźniliśmy się, zacząłem przychodzić z nim wcześniej do pracy, żeby się uczyć wszystkiego, co umiał. Przekazał mi całą swoją wiedzę, podejście, zajawkę. Zaczęliśmy razem jeździć na zawody latte art. Najpierw on startował, potem ja też się wkręciłem. Co ciekawe, Paweł jeździł też na rolkach agresywnych, więc mieliśmy wspólny język – często spotykaliśmy się na skateparku przed zawodami, co tylko jeszcze bardziej budowało tę zajawkową więź. To było super. Z czasem zrezygnowałem z typowo barmańskiej pracy i poszedłem już w stronę kawy speciality – zacząłem pracować w kawiarniach, rozwijać swoje umiejętności, poszerzać wiedzę. Gdzieś w tym wszystkim pojawiła się myśl, iż chcę tworzyć coś swojego. Na początku marzyła mi się kawiarnia połączona ze skateshopem – miejsce, które łączyłoby moją pasję do kawy i deskorolki. Z czasem ta wizja ewoluowała, ale właśnie z niej narodziło się to, co dzisiaj robię w TRIGGERrze. Pawła serdecznie pozdrawiam i bardzo polecam – ma swoją kawiarnię i palarnię w Przemyślu. Warto odwiedzić!
Dla laików w temacie – czym jest sztuka robienia kawy? Jak można się w tej kwestii artystycznie wyżyć zarówno wizualnie jak i w kwestii walorów smakowych?
Ciężko odpowiedzieć krótko, bo właśnie ta wielowymiarowość kawy – od uprawy przez wypał, aż po zaparzenie – to coś, co mnie w tym świecie najbardziej przyciągnęło. Ale jeżeli mówimy o „artystycznym” aspekcie to na pierwszy plan wysuwa się zdecydowanie latte art – czyli wzory tworzone na mlecznej kawie. To mój konik. W latte arcie chodzi o precyzyjne wylewanie mleka z dzbanka, czasem też o dekoracje patyczkiem czy przy użyciu barwników i syropów. Są różne techniki, różne style. Można się w tym wyżyć na maksa – od doboru dzbanków przez własnoręczne tuningowanie dzióbków, aż po starty w zawodach – lokalnych, krajowych, a choćby światowych. jeżeli chodzi o smak to najważniejszy jest surowiec. Dobrze wyselekcjonowane ziarno i adekwatny wypał to podstawa. o ile te dwa elementy są na wysokim poziomie to parzenie ma szansę oddać pełnię ich potencjału. I to właśnie w smaku też można się artystycznie wyrazić – przez balans, czystość, teksturę i to jak kawa „opowiada historię”.
Jak wyglądają takie zawody kawowe? Co jest oceniane? Myślę, iż dla osób totalnie spoza tego świata może to być ciekawe.
Zawody kawowe to spory, złożony świat – każda konkurencja skupia się na innym aspekcie pracy z kawą. Dla kogoś z zewnątrz może być zaskoczeniem jak bardzo to wszystko jest rozwinięte i profesjonalne. Oto najważniejsze konkurencje:
Barista – klasyk. Espresso, cappuccino i autorski napój (signature drink). Oceniane są smak, technika, prezentacja i kontakt z sędziami.
Brewers Cup – parzenie metodą przelewową (np. V60, Chemex). Liczy się czystość, balans i to jak zawodnik opowie o ziarnie.
Latte Art – tworzenie wzorów na mlecznej kawie. Serca, rozetki, tulipany – oceniane są precyzja, kontrast, symetria i kreatywność.
Coffee in Good Spirits – kawa z alkoholem. Zimne i gorące koktajle kawowe oceniane pod względem smaku, pomysłu i prezentacji.
Cup Tasters – sensoryka. Trzy filiżanki: dwie takie same, jedna inna. Trzeba wskazać tę odmienną – gwałtownie i trafnie.
Roasting – konkurencja dla palarni. Ocenia się jakość wypału i to, jak ziarno „oddaje” w filiżance.
Cezve/Ibrik – tradycyjna metoda parzenia w tygielku. Stara szkoła, ale oceniana bardzo nowocześnie.
Aeropress – luźna forma zawodów, szybkie parzenie przy użyciu Aeropressa. Liczy się smak, kreatywność i podejście.
Każda konkurencja ma osobny regulamin i arkusze ocen – to naprawdę dobrze przemyślany, profesjonalny system.
Kiedy powstał TRIGGER i jak wyglądało rozwijanie swojej marki od zera do jej aktualnej formy? Jaki moment/momenty szczególnie utkwiły Ci w pamięci?
TRIGGER powstał ponad 2 lata temu, gdy dołączyłem do Mateusza Derkacza – mojego znajomego z czasów wspólnej pracy w jednej z warszawskich palarni. Od tamtego czasu działamy razem, opierając się na własnym doświadczeniu, ale też odkrywając nowe wyzwania wynikające z prowadzenia firmy w Polsce. Były oczywiście momenty lepsze i trudniejsze – jak to w życiu – ale traktuję je wszystkie jako lekcje. Najbardziej pamiętam kilka przełomowych chwil: gdy dotarły pierwsze finalne paczki naszej kawy, kiedy postawiliśmy stronę internetową, no i sukces Mateusza – wicemistrzostwo świata w paleniu kawy! A ostatnio: otwarcie naszej własnej palarni i przyjście pieca. To są te chwile, które naprawdę zostają w głowie.
Cały czas działacie wokół deskorolki – opowiedz o Waszych skejtowych projektach.
Deska to nieodłączna część mojego życia, więc naturalnie chciałem też coś tworzyć w tym obszarze. Jako dzieciak marzyłem o własnej marce deskorolkowej, ale wtedy brakowało możliwości. Odkąd działa TRIGGER, pojawiła się przestrzeń, żeby to marzenie realizować. Wspólnie z Mateuszem z Youth Skateboards stworzyliśmy limitowane deski, do których dorzucaliśmy specjalnie wybraną paczkę kawy. Zrobiliśmy też kawowy pop-up w SH Store w dniu premiery – totalnie wyjątkowy moment, bo odwiedzałem to miejsce jeszcze jako zajarany dzieciak z deską pod pachą. Kawa – zwłaszcza ta jakościowa – bardzo dobrze wpisuje się w klimat deskorolki. To coś, co pobudza do jazdy w sposób zdrowy i naturalny. Mam też taką małą misję: uświadamiać ludzi, iż można pić coś dobrego, z czym mogą się utożsamiać. To wszystko doprowadziło do stworzenia oficjalnego teamu deskorolkowego TRIGGERA, który wspieramy m.in. kawą. Na Dzień Deskorolki zorganizowaliśmy nasz własny best trick, którego główną nagrodą był spersonalizowany ekspres do kawy marki Sage – manualnie pomalowany przez samego Swanskiego. To było spełnienie kolejnego marzenia. Wielki szacunek dla Pawła, iż w to wszedł. I nie – nie zrobił tego za darmo – ale sam fakt, iż chciał nas wesprzeć, był dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Dzięki newonce barowi udało się wszystko ogarnąć – ekspres na pierwsze miejsce, nagrody dla 7 kolejnych riderów, mega ekipę sędziowską, MC, przeszkodę, zajawkę. Dla mnie – totalna petarda. Wielkie dzięki dla: Gutek Szymański, Tomek Kotrych (sędziowie), Piotr Kostur (MC), Swanski (custom ekspresu), Maks Fus (przeszkoda), Sonia Garbowska (deski Jameson x Swanski) oraz Patryk Głąbień i Mateusz Rybak – zawsze pomocni.





Wspomniałeś o teamie. Kogo wspieracie? Skąd wybór akurat na te osoby?
W teamie mamy zajawkowiczów, którzy nie tylko świetnie jeżdżą, ale też wnoszą super energię: Mateusz Rybak, Dida, Junior, Jungen, Filip Dziewięcki, Bartek Motyka, Tomek Jaźwiecki, Paddy i ostatnio Andrzej Palenica. To ludzie, których styl jazdy zawsze mnie inspirował, a do tego są po prostu dobrymi typami. Znam ich osobiście, piją naszą kawę, kibicują Triggerowi i wspierają tę misję. Nie ma tu nic przypadkowego. Marzy mi się, żeby w przyszłości ogarnąć nasz własny tour i zrobić porządny montaż, który połączy kawę, deskę i zajawkę w jednym.
Porządna ekipa! Choć pewnie nie tylko deskorolkowcy tworzą Triggera. Jaką społeczność i kulturę tworzycie?
Deskorolka pomogła nam określić swój styl – sposób, w jaki patrzymy na świat, jak działamy i z kim chcemy się otaczać. Ale TRIGGER to coś więcej niż palarnia i deskorolka. To społeczność ludzi z zajawką: kawowych freaków, twórców, skejtów, DJ-ów, baristów, grafików, przyjaciół i wszystkich, którzy czują, iż można robić rzeczy po swojemu i dobrze. Budujemy kulturę opartą na autentyczności, pasji i szacunku do rzemiosła. Palimy kawę na serio, ale nie tracimy luzu. Organizujemy eventy, wspieramy młodych skejtów, dajemy przestrzeń do wyrażania siebie — na desce, przy stole czy przez sztukę. To społeczność, która powstała z pasji i dalej nią żyje.
Jak dziś oceniasz decyzję o stworzeniu własnej marki i co planujesz dalej?
Z perspektywy czasu – to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. I chyba choćby gdyby coś miało pójść inaczej to i tak bym tę markę stworzył. Po prostu od zawsze miałem potrzebę robienia czegoś własnego – i dziś to mam, w postaci naszej palarni kawy. Plany na przyszłość? One się cały czas zmieniają, bo z każdą nową osobą, nowym pomysłem, nowym doświadczeniem – dochodzą kolejne inspiracje. Na pewno chcemy dalej rozwijać palarnię, ale reszty… jeszcze nie zdradzam.
Mocno czuć, iż masz na to zajawkę. Z pełnym zainteresowaniem się to czyta choćby nie mając pojęcia o kawie. Jestem ciekaw jakie jest Twoje ulubione wspomnienie z życia związane z kawą.
Ciężko wybrać jedno, bo ta zajawka trwa już ponad dekadę i każdy etap miał coś w sobie. Ale jeżeli miałbym wyłapać taki moment – początek to chyba będzie to moje pierwsze udane serducho na kawie. Wbrew pozorom wcale nie takie proste. Albo pierwszy cupping, kiedy świadomie spróbowałem kawy jakości speciality — to był moment, w którym zdałem sobie sprawę, iż kawa może smakować przyjemnie, a nie jak coś gorzkiego, co chcesz gwałtownie przełknąć, żeby tylko się pobudzić.
Jeśli czytelnicy tego artykułu nabrali właśnie ochoty na Waszą kawę to gdzie mogą ją kupić? Jak można wesprzeć Wasze działania?
Najprościej przez naszą stronę triggerroastery.com. Tam zawsze trafisz na świeży wypał, ekspresową wysyłkę i kilka wlepek na dokładkę. Niedługo wrzucimy też pierwsze decki – testowane i zatwierdzone przez nas, więc jeżeli chcesz poczuć Triggera nie tylko w kubku, ale też pod nogami to śmiało wpadaj. Każde zamówienie to dla nas ogromne wsparcie i motywacja, żeby działać dalej.
Jakiś przekaz na koniec?
Rób rzeczy po swojemu. Nie szukaj schematów — twórz własne. Bądź zajawkowiczem, ale miej jakość. I zawsze dawaj coś od siebie. Bo TRIGGER to nie tylko marka – to wspólny vibe, który tworzymy razem.