W tym zwariowanym czasie, gdy w polityce, wojence polsko-polskiej, sojuszach międzynarodowych, a choćby w naszym polskim Kościele wszystko staje na głowie, dobrze mieć poczucie stałości fundamentu moralnego.
Dobrze pamiętać, iż zło jest złem, niezależnie od tego kto się go dopuszcza i jakie są moje sympatie czy antypatie polityczne czy społeczne.
Zabijanie jest złem: aborcja, zbrojna napaść na sąsiednie państwo, zbrodnie wojenne, zarabianie na broni, itp.
Kłamstwo jest złem: zdrada, oszukiwanie, manipulacja opinią publiczną, itp.
Kradzież jest złem: zabór kraju, korupcja, zmanipulowanie przetargu (nawet na zbożny cel), fikcyjny etat, wykorzystanie innego państwa, itp.
Cudzołóstwo jest złem: rozwody, czynny homoseksualizm, zdrady, itp.
Dobrze pamiętać, iż dobro jest dobrem, niezależnie od tego kto je czyni i jakie są moje sympatie czy antypatie polityczne czy społeczne.
Ochrona życia jest dobrem: wspieranie matek w trudnej sytuacji, pomoc ofiarom wykorzystania seksualnego, inicjatywy pokojowe, pomoc w słusznej obronie niepodległości, itp.
Prawda jest dobrem: prawdomówność, dotrzymywanie traktatów, strzeżenie tajemnic, dochowanie przysięgi, itp.
Ochrona wartości jest dobrem: uczciwość w pracy i w polityce, dbanie o biednych, stawanie po stronie słabszych, itp.
Wierność jest dobrem: wierność żonie, ale też ideałom, obrona rodziny i własnego kraju, itp.
Czy to nie jest dziś luksus, gdy wiesz, iż nie ma znaczenia kto: prezydent tego czy owego kraju, polityk, biskup czy każdy z nas, ale ma znaczenie co robi w świetle przykazań.
Pozdrawiam