Listopadowy zmierzch

emnilda.blogspot.com 2 lat temu

Kiedy temperatura spada do kilku stopni powyżej zera, fotografowanie zimowych stylówek na bloga nie jest tym, co chciałabym akurat robić (nawet jeżeli czasem jest to związane z odwiedzaniem bożonarodzeniowych jarmarków i konsumowaniem pajdy chleba z kiełbasą tudzież grzanego wina). Dzisiejsze zdjęcia zostały zrobione przy okazji weekendowego wypadu do teatru, na tle zarośli przy drodze. Początkowo zakładałam że będzie to rynek miejski w Gnieźnie gdzie się akurat wybierałam, jednak wcześniejsze zakupy po drodze, a później czekanie w kolejce pod budką na domowe pączki sprawiły, że czas popłynął znacznie szybciej niż przypuszczałam, zaczęło się zmierzchać i zanim dojechałam do miasta, musiałam zrobić przystanek na zdjęcia w swojskim śródpolnym krajobrazie.
......
Przyznaję, iż ostatnio przez większość czasu noszę dresy. W domu - dres, bo wygodnie i jest to taka cieplejsza dzienna piżamka, w pracy - dres, bo (jak wyżej) jest wygodnie, poza tym nie mam (nomen omen) dress cod'u i czy przyjdę w dresie czy w żakiecie czy w kostiumie kąpielowym, zupełnie nikogo nie obchodzi, na zakupach - nie zgadniecie - dres, bo jest (po raz trzeci) super wygodny i mogę bez problemu kucać do tych najniższych półek z promocjami. Tak więc dzisiejszy wybór ubrań jest, na tle ostatniego miesiąca, dość wyjątkowy :)
Mam na sobie wełniany płaszcz z ciucholandu - ostatnią rzecz oddaną przeze mnie do czyszczenia chemicznego, zanim odkryłam iż moja pralka całkiem dobrze radzi sobie z praniem wełny; ozdobny kołnierzyk z Aliexpress, komin i torebkę ze sztucznego futra za kilkanaście złotych - również znalezione w ciucholandzie. Całość w moich ulubionych kolorach - granacie i bordo, z brązowymi dodatkami. Plisowaną spódnicę znalazłam zeszłej zimy na Vinted, a sweter i buty mają już tyle lat, iż można o nich pisać tylko w kategoriach uprawiania sztuki zero waste.
Do następnego razu!







Powolutku w kierunku Świąt ;)

(zdjęcia: Włóczykij)
Idź do oryginalnego materiału