W okresie przejściowym, między zimą a wiosną, mam zawsze dylemat, gdzie się wybrać w góry. Wyżej jeszcze wciąż zalega śnieg o konsystencji zależnej od pory dnia, więc marzec z przyjemnością wykorzystuję na wędrówki w niższe pasma. I tak moim celem staje się ponownie Beskid Mały oraz Leskowiec, na którym nie byłam już wieki. Wybieram nieoczywistą pętlę z Targoszowa i czerwony szlak Buków, który składa się na przyjemną 12-kilometrową trasę.
Samochód parkuję na niewielkiej zatoczce oznaczonej na mapa.cz jako miejsce postojowe. Tam bez problemu odnajduję czerwone znaki i ruszam ku przygodzie. Poranek jest rześki, więc narzucam od razu szybsze tempo. Ziemia pod stopami jest wciąż zamarznięta, ale już niebawem pod wpływem promieni słonecznych zamieni się w grząskie błoto. Po 10 minutach docieram na niewielką polanę na szczycie Gronik. Punkt charakteryzuje się kapliczką i wysokością 530m n.p.m., a w dole mogę obserwować wciąż zalegające mgły.
|
Początek szlaku Buków |
|
Gronik |
|
Poranne mgły |
Po chwili ruszam w dalszą drogę – wygodna ścieżka prowadzi po równym terenie wśród sosnowego lasu. Krajobraz wygląda magicznie, a wokół panuje niczym niezmącona cisza. Niebawem ścieżka spacerowa łączy się z głównym szlakiem beskidzkim i prowadzi wciąż niewymagająco. Z czasem wiosenna aura wbrew moim oczekiwaniom przeradza się w zimową. Drzewa pokryte są niewielką warstwą białego puchu, który pod wpływem ciepła spada na podłoże niczym deszcz, w konsekwencji czyniąc je błotnistym.
|
Sosnowy las |
|
Drzewa pokryte śniegiem |
Szlak cały czas prowadzi umiarkowanie w górę, jest praktycznie nieuczęszczany, ale z czasem robi się monotonny. Na trasie początkowo było bardzo klimatycznie, pojawiły się choćby skromne widoki, ale potem pozostaje tylko parcie do celu. Po 1h 20 minutach marszu docieram do Przełęczy Władysława Miodowicza, skąd pozostaje już tylko 300 metrów do Schroniska PTTK Leskowiec. Na miejscu wieje zimny wiatr, więc czym prędzej wchodzę do wewnątrz, by wypić gorącą czekoladę. Budynek w latach 2000-2002 przeszedł gruntowny remont i został powiększony.
|
Widoki ze szlaku |
|
Pora roku nie może się zdecydować |
|
Schronisko PTTK Leskowiec
|
Po odpoczynku pora na zdobycie szczytu Leskowca o wysokości 922m n.p.m.. Od wierzchołka dzieli mnie 15 minut marszu i przewyższenie 58 metrów. Na szlaku zalega cienka warstwa śniegu, pojawia się kilkoro turystów, a już niebawem znajduje się na szczycie i jego rozległej polanie. Niestety dzisiejsza widoczność pozostawia wiele do życzenia, ale przy dobrej pogodzie można stąd obserwować Babią Górę, pasmo Policy, pasmo Jałowieckie, a także Tatry.
|
Droga na szczyt |
|
Leskowiec |
|
Panorama |
Nie przeciągam pobytu na szczycie i już po chwili udaję się w drogę powrotną do Targoszowa. Kontynuuję wędrówkę szlakiem Buków i zgodnie z czerwonymi oznaczeniami początkowo maszeruję grzbietem, a potem odbijam w lewo na ścieżkę spacerową. Ten wariant jest ponownie pusty, a droga najpierw prowadzi delikatnie w dół lasem, z czasem nieco ostrzej odkrytym terenem. Powietrze z każdym metrem w dół robi się cieplejsze, czuć już zapach wiosny. Po godzinie docieram do Targoszowa, gdzie czeka mnie miła niespodzianka – pierwsze krokusy w tym sezonie.
|
W dole wiosna |
|
Pierwsze krokusy |
|
💜 |
Pętlę zamykam przy samochodzie po 11 km i choć wędrówka nie była nadzwyczaj widokowa, to miło było powrócić na te tereny. Leskowiec jest generalnie mocno obleganym szczytem, ale wystarczy udać się na szlak z rana i można nacieszyć się samotnością. Miłym dodatkiem był wiosenny akcent w postaci krokusów i to zapadło mi dzisiaj w pamięć najbardziej.
09.03.2024